grudziecki grudziecki
322
BLOG

TYLKO KOSMOPOLICI SPISUJĄ NARÓD NA STRATY

grudziecki grudziecki Polityka Obserwuj notkę 2

 

Miesiąc temu ukazał się w „Polityce” (nr 49, 2013 r.) artykuł Cezarego Michalskiego p.t. „Tak kończy się naród”. We wstępie autor pisze:
Pojęcie narodu odegrało wielką, pozytywną rolę w budowie nowoczesnej Europy. Ale dziś nacjonalizm jest prawie wyłącznie toksyną. Ten sztandar najbardziej dumnie podnoszą różne autorytarne buce i najpodlejsi cynicy”.
Potem autor snuje długie dywagacje osnute wokół historii nacjonalizmu, której początek umiejscawia na przełomie XVIII i  XIX wieku. Są mu one potrzebne do zilustrowania tezy zawartej w końcowym akapicie:
I tak w Polsce kończy się naród. Nie rozbiorami, nie okupacją, nie kondominium, ale właśnie manifestacją narodowców 11 listopada”.
 
Właściwie można by jedynie z politowaniem uśmiechnąć się na takie „chciejstwo” tych, czy innych środowisk, beneficjentów RP – Republiki Pookrągłostołowej, coraz bardziej przerażonych budzeniem się narodu wywłaszczonego z własnego państwa, a które to „chciejstwo” zostało zwerbalizowane w artykule Cezarego Michalskiego.
Ewentualnie można by jeszcze pokazać autorowi, że ma spore kłopoty z logiką myślenia. Pisze bowiem o „kończeniu się narodu” we współczesnej Europie, a jednocześnie sam zauważa, że w wielu państwach europejskich «„nacjonalistyczna” diagnoza» (termin C. Michalskiego) opisująca rzeczywistość zdobywa coraz większe poparcie. Sam przecież przywołuje przykład Wielkiej Brytanii, gdzie ta «„nacjonalistyczna” diagnoza» pozwoliła politykom tego nurtu osiągnąć „drugi wynik po Partii Pracy, a przed konserwatystami” „w niedawnych częściowych wyborach lokalnych” oraz przykład Francji, gdzie «Marine Le Pen uzyskuje dziś w sondażach pierwszy wynik przed „prawicą republikańską” i socjalistami”.
Trudno też przypuszczać, że tak wytrawny krytyk polityczny nie zna sytuacji w wielu innych państwach, np. na Węgrzech. A tym bardziej, że nie potrafi zinterpretować znaczenia niedawnej stutysięcznej patriotycznej manifestacji w Warszawie z okazji 95 rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.
Rzecz w tym, iż artykuł ten „skażony” jest nie tylko „wirusem propagandy”, podobnym do tego, którym w PRL-u skażone były podobne teksty pisane dla podtrzymania systemu. Rzecz w tym, iż tekst ten „skażony” jest także '”wirusem pseudonaukowości”. Miał czynić wrażenie „naukowego”, a jest „naukawy”.
 
Błąd fundamentalny polega na utożsamieniu wszystkich samoidentyfikacji poszczególnych osób w kategoriach narodowych z nacjonalizmem. Encyklopedia PWN podaje następującą definicję nacjonalizmu: „ideologia i postawa społeczno-polityczna uznająca interes własnego narodu za wartość najwyższą, wyrażająca się w egoizmie narodowym, nietolerancji, wrogości i agresji wobec innych wspólnot narodowych (szowinizm) (…)” . „Bliźniaczą” definicję podaje Słownik Współczesnego Języka Polskiego.
Gdyby takie utożsamienie miało być „prawdziwe”, czyli adekwatne do rzeczywistości, to każdy, kto czuje się Polakiem musiałby prezentować jednocześnie wyżej opisaną postawę. Ja czuję się Polakiem, czuje się „polskim narodowcem”, ale nie czuję się „nacjonalistą”. Mam też pytanie do Pana Cezarego Michalskiego: skoro – według jego twierdzenia - każdy, kto samoidentyfikuje się w kategoriach narodowych jako Polak, to nacjonalista polski, to czy Pan Cezary Michalski czuje się Polakiem?
 
Błąd ten spleciony jest z drugim błędem, tak samo „kardynalnym”, polegającym na ulokowaniu początków „nacjonalizmu” (term. C. Michalskiego”) na przełomie XVIII i XIX wieku. Nie na przełomie XVIII i XIX wieku, ale pod koniec wieku XVIII pojawiły się państwa, w których ogół ludzi je tworzących zaczęto opisywać jako „naród”. Tego pojęcia (la nation) użyło rewolucyjne francuskie Zgromadzenie Narodowe, chcąc opisać „zbiorowość ludzi”, mającą w niej podobny status jak populus w republice rzymskiej. Napoleon Bonaparte mianował się też „Cesarzem Francuzów”, a nie „Cesarzem Francji”. Jednak postrzeganie siebie przez poszczególnych ludzi jako przynależnych do tej, czy innej „wspólnoty narodowej” istniało już wtedy od co najmniej kilku wieków. Słynne powiedzenie Mikołaja Reja, „Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” może być na to jednym z wielu dowodów.
 
Tak więc na długo przed pojawieniem się koncepcji „państwa narodowego”, czy – jak chce Pan Cezary Michalski – na długo przed pojawieniem się „koncepcji nacjonalistycznych”, ludzie dokonywali samoidentyfikacji w kategoriach narodowych. Uzmysłowienie sobie tego faktu jest ważne dzisiaj choćby po to, aby nie popełniać błędu takiego, jak popełnił Pan Cezary Michalski. Po prostu bycie „polskim narodowcem”, czyli „czucie się Polakiem”, wcale nie jest tożsame z dążeniem do tworzenia „państwa narodowego”, czy nie oznacza też jakiś wrogich postaw wobec ludzi czujących się przynależnymi do innych wspólnot narodowych.
W Polsce tendencje nacjonalistyczne, czy szowinistyczne, nigdy nie były dominujące nawet w okresie, kiedy w niektórych innych państwach europejskich zostały one „wcielone w życie” (np. III Rzesza).
Teraz są one marginalne. I są zaledwie maleńkim fragmentem („elementem ubocznym”) odradzania się poczucia przynależności do wspólnoty narodowej przez coraz szersze rzesze Polaków. Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich, jedną z przyczyn umacniania się tego trendu „powracania do korzeni” jest niezgoda na rzeczywistość sprokurowaną przez „elyty” polityczne i „grupy” z nimi powiązane.
 
Samoidentyfikacja poszczególnych ludzi w kategoriach narodowych jest pewnym wyobrażeniem o przynależności do tej samej wspólnoty: pochodzenia, języka, kultury , historii itd. Tego samego typu jest poczucie „bycia obywatelem” jakiegoś państwa.
To także nasze wyobrażenie. Oczywiście, najczęściej jest ono formalnie poparte przepisami przyznającymi obywatelstwo. Tyle tylko, że ten formalny status bez samoidentyfikacji danego człowieka jako obywatela tego lub innego państwa, może niewiele znaczyć. Mogliśmy to nie tak dawno obserwować na przykładzie NRD, Jugosławii, a w jakimś stopniu także na przykładzie ZSRR. To pokazuje, jak kruche są podstawy wydumanej koncepcji „narodu obywatelskiego”.
Mogliśmy to także prześledzić na przykładzie osób organizujących zamachy w Londynie, Bostonie czy w Madrycie. Fakt posiadania obywatelstwa nie powstrzymał ludzi identyfikujących się z inną wspólnotą (w tym przypadku religijną) przed atakiem na „własne” państwo.
 
Poczucie poszczególnych ludzi o przynależności do wspólnoty narodowej nie stoi w sprzeczności z fundamentalną zasadą organizacji współczesnych państw, według której jest ono współwłasnością wszystkich ludzi tworzących to państwo, najczęściej będących też obywatelami (choć np. USA wyłamują się „znacząco” z tej zasady).
Wprost przeciwnie, osoby samoidentyfikujące się w kategoriach narodowych mogą być „podwójnie lojalni” wobec swojego państwa. Co więcej, paradoks polega na tym, że na podobnej zasadzie wzmocnieniu może ulegać lojalność obywateli Unii Europejskiej do Unii Europejskiej. Pod warunkiem, że Unia Europejska nie będzie przez jej biurokratyczne „elyty” budowana w konfrontacji do wspólnot narodowych.
 
Powstaje pytanie, czemu tak agresywnie i tak demagogicznie „władza” i środowiska związane z „władzą” zwalczają to
odradzające się w ludziach poczucie przynależności do wspólnot narodowych? Czy przypadkiem nie dlatego, że stanowi ono zagrożenie dla zawłaszczonej przez nich pozycji w państwie?
Obywatele coraz powszechniej uświadamiają sobie bowiem, że odbywający się co jakiś czas „spektakl wyborczy”, mający być dowodem na istnienie „demokracji”,  z  PRAWDZIWĄ,  REALNĄ  DEMOKRACJĄ ma niewiele wspólnego, jeśli nie  NIC.
W  DEMOKRACJI  bowiem  rządzą  OBYWATELE  (tak było np. w Atenach).
W obecnie istniejących postmonarchicznych państwach, najczęściej de facto będących  republikami  (których protoplastą była republika rzymska) rządzą nie obywatele, ale ci, którzy tych obywateli wywłaszczyli z ich państw. Te że „postmonarchie” te powszechnie „sprzedawane” są jako „demokracje” jest jedynie marketingowym chwytem mającym fałszować rzeczywistość.
 
Obywatele pozostający w rozproszeniu nie są jednak żadnym realnym zagrożeniem dla „władzy” i różnych „grup” z nimi powiązanych. Można tymi obywatelami manipulować, można ich dzielić, można napuszczać jednych na drugich itd.
Ci sami obywatele jednak, połączeni jakąś wspólną ideą, mogą być siłą wywracającą „zaklepany porządek”.
Taką niezmiernie groźną dla „władzy” ideą jest poczucie poszczególnych ludzi przynależności do wspólnoty narodowej.
I tutaj tkwi tajemnica nagonki na „narodowców” i ich próba utożsamienia z „nacjonalistami”, najlepiej z „radykalnymi narodowcami” lub z szowinistami.
 
Przelewający się, szczególnie po 11 listopada, „spektakl nienawiści” wobec ludzi odwołujących się do swej przynależności narodowej nie ma nic wspólnego z jakimś realnym zagrożeniem porządku, mogącym mieć wpływ na codzienne życie obywateli.
Co więcej, ludzie urządzający ten spektakl cierpią na swoiste rozdwojenie jaźni, bo podobne zjawiska, ale o nieskończenie większej „sile destrukcji” dla codziennego życia stolicy, rozgrywające się na Ukrainie, opisywane są jako przejaw pozytywnych postaw obywatelskich i dążenia do demokracji (a o prawdopodobnym ich efekcie - http://grudziecki.salon24.pl/554798,czyja-jest-ukraina ).
Taka nagonka wobec środowisk odrzucających zaklepany porządek RP – Republiki Pookrągłostołowej nie jest też w Polsce nowością. Kilka lat wstecz taka nagonka doprowadziła do zniszczenia  Samoobrony.  Formacji najgłośniej odrzucającej ten porządek i odwołującej się jednocześnie także do wartości narodowych. Większość zarzutów - wtedy rozdmuchiwanych - nie znalazło ostatecznie potwierdzenia w wyrokach sądowych. Efekt został jednak osiągnięty.
 
W tym roku rozpoczyna się maraton wyborczy. A tym, którzy teraz rządzą, i tym, którzy myślą, że będą rządzić, zależy jednakowo, aby nie pojawiła się siła, która mogłaby wywrócić istniejący - od prawie dwudziestu pięciu lat – porządek rzeczy.
I nie ma co się łudzić – walka będzie zażarta. I pewnie wszystkie chwyty „dozwolone”.
Bo co tam  prawa  obywatelskie,  co tam  prawa  człowieka.  One niech sobie istnieją - na papierze. Liczy się WŁADZA. Bo za nią idzie KASA.,
 
 
grudziecki
O mnie grudziecki

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka