Vermeer Vermeer
465
BLOG

Ayn Rand a chrześcijaństwo

Vermeer Vermeer Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Twórczość Ayn Rand kojarzona jest głównie z konsekwentną i dogmatyczną apologetyką kapitalizmu oraz obroną wolnego rynku. Warto jednak zwrócić uwagę na inne ważne, istotniejsze aspekty spuścizny amerykańskiej pisarki pochodzenia rosyjsko-żydowskiego. Przyjrzyjmy się zatem zagadnieniom dotyczącym religii i moralności, stosunków międzyludzkich oraz kwestii pracy. Wszystkie te obszary ściśle się ze sobą wiążą, tworząc specyficzne wyobrażenie o rzeczywistości przedstawiane przez pomysłodawczynię obiektywizmu.

Obraz świata zaprezentowany w powieściach (Hymn, Źródło, Atlas zbuntowany) nakreślony jest wyraźnie kontrastowo, przywodząc nieodparcie na myśl socrealistyczne „produkcyjniaki” à rebours. Akcja służy jedynie jako nośnik do przekazania idei filozofii obiektywistycznej, która przedstawiana jest bez żadnych subtelności. Skrajny schematyzm postaci służy do jaskrawego zaakcentowania „dobra” i „zła”, tak aby przesłanie było jasne nawet dla mało wyrobionego czytelnika.

Charakterystyczny aspekt twórczości Rand to fanatyczne i doktrynalne położenie nacisku na jednostkę - ubóstwienie „JA”, wykluczające de facto istnienie jakiejkolwiek wspólnoty, która ujmowana jest co najwyżej jako zbiór autonomicznych jednostek, gotowych rozejść się w swoją stronę w przypadku najdrobniejszej choćby różnicy zdań. Owemu uwzniośleniu towarzyszą gesty stanowiące trawestację, a niekiedy wręcz szyderstwo z chrześcijaństwa, a w szczególności z religii katolickiej. Wiara w Boga traktowana jest jako wyraz samoupokarzania się człowieka, jak bowiem pisze Rand w Hymnie: „Kiedy tylko religia zawładnęła dziedziną, jaką jest etyka, kierując moralność przeciwko człowiekowi, przywłaszczyła sobie też najwznioślejsze pojęcia naszego języka, umieszczając je poza ziemią i człowiekiem”. W ujęciu autorki Źródła „oddawanie czci”, „uwielbienie”, czy „świętość” to pojęcia i uczucia, które winne być nakierowane na właściwy obiekt: człowieka, a wydarte mrokom mistycyzmu. Wiara w Boga winna ustąpić ubóstwieniu człowieka jako rzeczywistemu twórcy. Tytuł pierwszej powieści Rand stanowi nawiązanie do „hymnu na cześć ego”. Ów utwór o cechach rozbudowanej przypowieści, ukazuje drogę człowieka pragnącego wyodrębnić się z masy ludzkiej poprzez świadomość i wytrwałą pracę. Ta ostatnia stanowi bowiem jedyną szansę, by uzyskać spokój duszy, a ten przychodzi tylko poprzez własną chwałę. Howard Roark, główny bohater powieści Źródło, który swoją wytrwałą działalnością architekta tworzy „Świątynię Ducha Ludzkiego” – jest człowiekiem silnym, dumnym, czystym, mądrym i pozbawionym lęku. Kieruje nim niezmącona wiara w powodzenie i przeświadczenie o swojej misji („Nasza religia to ludzka wola przybrana w formę”). Sensu życia upatruje w jak najlepiej wykonanym projekcie. Jego przeciwieństwo stanowi Peter Keating – sfrustrowany architekt – lew salonowy, który nienawidzi tego, co robi. Autorka z emfazą stwierdza, że w osobie twórcy nie mogącego pracować jest więcej cierpienia niż na polu ofiar rozjechanych przez czołgi, gdyż człowiek buduje swoją wielkość konstruując statki, pokonując żywioły, góry i oceany, toteż niemożność samorealizacji stanowi szczyt cierpienia. I co ciekawe, tylko wybrańcy są w stanie osiągnąć „zbawienie” w postaci pożytecznego życia – resztę czeka potępienie już na ziemi. A znakiem rozpoznawczym ludzi przeklętych jest manifestowana nienawiść do każdego, kto kocha swoją pracę. Kwintesencję życia człowieka stanowi moc twórcza, natomiast miłość lub życie rodzinne stanowią jedynie nieistotny dodatek. Celem i nagrodą jest praca wykonana po swojemu od początku do końca – tylko to ma znaczenie, ponieważ dobrze wykonane zadanie to jedyna miara wartości człowieka i zarazem warunek jego swoistego samozbawienia, które dostępne jest jedynie pomysłowym jednostkom.

Skoro to człowiek, a w zasadzie nadczłowiek ma zająć miejsce zbawiającego Boga, to ci, którzy nie cierpią swojego mozołu i nie są w stanie przeskoczyć wysoko zawieszonej poprzeczki, muszą odczuć w całej grozie los potępieńca. W najsłynniejszej powieści Rand zatytułowanej Atlas zbuntowany ludzie reagują strachem lub niepokojem na sam dźwięk nazwiska John Galt, a zawieszone pytanie - kim jest owa tajemnicza postać, przewija się szereg razy na kartach tego biblijnego w charakterze i objętości dzieła. Galt – genialny przedsiębiorca, jak się później okaże, ujawni swe boskie prerogatywy, gdyż zatrzyma „silnik świata”, karząc w ten sposób krnąbrną ludzkość. Przedsiębiorcy niszczeni przez motłoch i biurokrację porównani do greckiego Atlasa - pokrwawionego, dźwigającego świat na swoich barkach, przywodzą także na myśl ukrzyżowanego Chrystusa. A kara dla ludzkości, czyli bunt wynalazców to współczesny potop. Niemniej o ile Jezus przyszedł na świat, by ludzi zbawić i nauczyć miłości, to Galt i inni przedsiębiorcy chcą się na niewdzięcznym społeczeństwie zemścić za to, że „utrzymywaliśmy ludzkość przy życiu i pozwalaliśmy jej gardzić nami i czcić naszych niszczycieli”. Podejmują strajk rozumu i zatrzymują „silnik świata”. Wszyscy twórcy zarzucają swoją działalność i zbierają się w odizolowanej od plebsu dolinie, gdzie czują się wolni i samowystarczalni. Jest to kara nałożona na społeczeństwo za rzekome odrzucenie ludzkiego umysłu, co także koreluje z przekonaniem Rand, że „cywilizacja to proces uwalniania od innych ludzi”. A innym warunkiem przezwyciężenia immanentnego zła jest usunięcie nieracjonalności z wyobrażeń i działania człowieka, czyli pozbycie się Boga, jako uosobienia zabobonu i pogardy wobec rozumu. Powieść kończy się swoistą parodią chrześcijaństwa, gdy Galt błogosławi światu: „Uniósł rękę ponad zrujnowaną ziemią i nakreślił w powietrzu znak dolara”. Warto nadmienić, że książka zawiera liczne negatywne odniesienia wobec średniowiecza, czyli okresu, w którym christianitas przeżywała swój rozkwit, a która to epoka nazwana została przez autorkę Hymnu okresem hańby oraz epoką „strajku inteligencji”.

Filozofia Rand siłą rzeczy, choć autorka podejmuje pewne próby kamuflażu, skierowana jest jedynie do nadludzi o sile charakteru hrabiego Monte Christo - osób wybitnych i niezłomnych, którzy choć uginają się pod brzemieniem nieludzkiego społeczeństwa (Roark klepie biedę, Galt pracuje latami jako robotnik torowy), to jednak zachowują zawsze swoją godność, a problemy codzienne nie odbijają się na ich woli, zdrowiu a nawet urodzie. Niemniej manifestowana niechęć nadludzi do „hołoty” jest tak ostentacyjna, że prowadzi do dogmatycznych idiotyzmów. Oto jeden z pozytywnych bohaterów Atlasa zbuntowanego, potentat kolejowy - Henry Rearden - stwierdza, że marzy o tym, by z jego linii korzystali giganci jak on, ewentualnie ci, którzy choć nie mają jego intelektu, to podzielają jego uczciwość. Jeśli z jego usług miałaby korzystać szara masa, to wolałby wysadzić tory w powietrze. Śmiać się czy płakać? Wprawdzie w powieści występują w rolach drugoplanowych „świadomi” robotnicy, pełni pokory, uczciwości i podziwu dla tytanów intelektu, stanowią jedynie ilustracyjne tło i służą podtrzymaniu pozorów, że filozofia obiektywizmu stanowić może atrakcyjną propozycję dla każdego. Jak już wspomnieliśmy, polemika z chrześcijaństwem stanowi zasadniczy element pisarstwa Rand. Przewartościowaniu ulega pojęcie grzechu pierworodnego – uzyskanie wiedzy o dobru i złu pozwoliło człowiekowi paradoksalnie stać się istotą moralną, ponieważ wygnanie z domniemanego raju, wiążące się z koniecznością zarabiania na własne życie spowodowało, że jednostka stała się pożyteczna i samodzielna. Dlatego też autorka zaleca kształtowanie swojego obrazu na podobieństwo ideału moralnego: Człowieka – istoty rozumnej. Ten parareligijny język stosowany jest celowo, gdyż powieści Rand niosą w gruncie rzeczy przesłanie teologiczne: „I widzę teraz twarz boga i wznoszę tego boga ponad ziemią, boga, którego ludzie szukali od początku swego istnienia, boga, który da im radość i spokój, i dumę. Ten bóg, to jedno słowo: „JA”.

Powtórzmy - owo wywyższenie człowieka stanowi pokłosie postrzegania chrześcijaństwa (nie zawsze wprost) jako przejawu nienawiści wobec człowieka, bowiem wedle filozofii Rand religijne uniesienie zasadza się na śmiertelnym strachu oraz padaniu na kolana i czołganiu się przed obliczem bóstwa, co upadla osobę ludzką. Taki obraz relacji między Bogiem a człowiekiem może być zasadniczo prawdziwy w odniesieniu do islamu, lecz z całą pewnością nie jest reprezentatywny dla chrześcijaństwa, w szczególności zaś nijak się ma do katolicyzmu. Uderzająca jest skrajna dychotomia – ludzie szlachetni są zawsze kreatywni, pracowici, pozbawieni w zasadzie jakichkolwiek ludzkich słabości: nie pragną żadnej władzy, nie kuszą ich uroki seksu, nie mają swoich wstydliwych słabostek - to po prostu herosi (dumni, piękni wewnętrznie i fizycznie, twardzi moralnie). Na ich tle negatywni bohaterowie to żałosne postaci nienawidzące swojej pracy, skomlące o litość i szukające wymówek dla swojego nieudacznictwa, ukazane w gruncie rzeczy jako moralne glisty bez honoru i celu życiowego. Przypominają żywe trupy, których proces życia męczy i śmiertelnie nuży. Żalą się tylko na swój los miotając się bezradnie, nie potrafiąc zadbać o siebie i swoją rodzinę, licząc, że „życie im się upiecze”. Stanowią przeciwieństwo człowieka silnego – egoisty w rozumieniu Rand (Cnota egoizmu), który nie musi uciekać się do kłamstw, oszustw oraz podtrzymywania pozorów. Egoista nie prowadzi życia powielonego i nie zabiega o akceptację bliźnich. I co ważne – nie wybacza, gdyż przebaczenie to kochanie w sobie tego, co najgorsze i najpokorniejsze. Świadomy swych celów nadczłowiek ma określony plan działania i interesują go cele materialne, racjonalne – w żadnym przypadku duchowe. To oczywiście pozór, nie pozwólmy się zwodzić – powieści Rand to przede wszystkim walka z duchem. Duchem chrześcijaństwa. Niemniej ów cel pozwala człowiekowi uniknąć upadku, bowiem „…jaki człowiek jest najbardziej zdemoralizowany? – Ten, który nie ma celu”. A ludzie zdemoralizowani winni podporządkować się geniuszom i poświęcić swoje, choćby drobne, interesy. Oto choćby Howard Roark, ów genialny architekt, przyciśnięty biedą, nie dysponując pieniędzmi na opłacenie czynszu, oświadcza właścicielowi mieszkania, które wynajmuje, że zapłaci, kiedy będzie mógł. Po prostu nie może inaczej. Nie przeprasza, nie tłumaczy. Zwykły człowiek winien pogodzić z faktem, że nie dostanie swoich pieniędzy na czas. Ciekawe, że słowa te wyszły spod pióra pisarki, która bezwzględnie pilnowała swoich interesów. No ale prawa są dla wybranych, a obowiązki dla reszty.

Przyznam, że fenomen popularności Rand stanowi dla mnie prawdziwą zagadkę, a jeszcze większe zaskoczenie budzi we mnie pozytywny odbiór jej prac, w szczególności powieści. To, co warte uwagi w beletrystyce autorki Źródła, to pochwała wytężonej pracy. To sporo, ale o wiele za mało. Koncepcje Ayn Rand nakreślone grubą kreską bez jakichkolwiek odcieni szarości są oderwane od rzeczywistości, a jej recepty stanowią niebezpieczeństwo dla polskiej wspólnoty, gdyż propagowanie skrajnego egoizmu oraz walka z chrześcijaństwem, które stanowi najważniejszy cel ataków, jest wywrotowe. Wypada się więc zgodzić z Proudhonem, który w Wyznaniach rewolucjonisty napisał: „Zadziwiające jest, jak we wszystkich kwestiach politycznych napotykamy teologię”. A przecież ekonomii i idei bez polityki wyobrazić sobie nie sposób.         

Grzegorz Jeż

Vermeer
O mnie Vermeer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura