MarcinB MarcinB
776
BLOG

Agenci służb inwigilują Polskę - raport ABW

MarcinB MarcinB Polityka Obserwuj notkę 3

Nasza Ojczyzna już nie jest "zieloną wyspą szczęśliwości". Co raz częściej pojawiają się, jak to ładnie media nazywają - nie kryjąc zdumienia - "zatrważające informacje". Tym razem pozwolono dziennikarzom przeczytać raport ABW o stanie bezpieczeństwa państwa na rok 2010. Cóż wywołało takie poruszenie wśród społecznych strażników naszego dobrego samopoczucia? Z raportu ABW wynika, że w Polsce jest około 300 agentów obcych służb specjalnych, którzy zwyczajowo pracują na placówkach dyplomatycznych w Rzeczypospolitej.

Agenci "przyjaźni" i przychylni 

Portal "Wirtualna Polska" nie raczył dziś poinformować, czy są to agenci nam tylko "przyjaźni", czy faktycznie przychylni? Tych ok. 300 wykrytych agentów służb specjalnych zapewne pełni rolę "oficerów prowadzących" swoje "osobowe źródła informacji", o czym później. Teraz pozwolę sobie na dygresję i nadmienię, że jakiś czas temu najwyższe władze Litwy ujawniły, że na ich terenie jest ok 3 tys. agentów rosyjskich, co miało stanowić prawie 10% populacji litewskiej, posiadającej obywatelstwo. Naturalnie uznano to, za groźny stan rzeczy. W innym byłym państwie tzw. "demokracji ludowej" - Bułgarii tamtejszy premier oznajmił, że z teczek współpracy z komunistycznym reżimem wynika, iż ponad 90% dyplomatów tego kraju, mogło potencjalnie zostać prze werbowanych na nowo. Dlatego postanowiono w Bułgarii definitywnie przeprowadzić lustrację urzędników państwowych wyższego szczebla dyplomacji, łącząc ją z dekomunizacją na mocy ustawy. Z jakim powodzeniem przebiega ten proces, nie wiadomo.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla miesięcznika Niezależna Gazeta Polska pytany parę lat temu o korzyści płynące z uczestnictwa Polski w wojnie w Afganistanie i Iraku powiedział, że wymierną korzyścią jest bezpieczeństwo państwa polskiego dzięki współpracy z amerykanami. Rzeczywiście ABW pod kierownictwem Bogdana Święczkowskiego - z tego co ujawniono - wydaliła parokrotnie „dyplomatów” rosyjskich z naszego kraju. Przypominam, że miało to miejsce jeszcze za prezydentury G.W. Busha juniora. Jak się mają sprawy obecnie, gdy w Waszyngtonie rządzi Barack Obama, a służbami zarządza bezpośrednio premier Tusk? Warto śledzić WikiLeaks.

Oficerowie prowadzący i ich "pupile".

Jak widać na powyższych przykładach ciężko się żyje w państwach byłego „bloku wschodniego”, gdy zawczasu nie przeprowadzi się systemowej lustracji i dekomunizacji tzw. elit. Im później to następuje, tym gorzej. Dlatego trzeba się posiłkować pomocą z zewnątrz, bo „sieroty po armii czerwonej” i „kom-partii” nie są bezczynne i potrafią się bronić. W Polsce dowody współpracy tychże zaczęły wcześnie płonąć na przysłowiowych „ogniskach”. Mikrofilmy co ważniejszych akt wracają zazwyczaj do kraju macierzystego, i szukaj wiatru w polu. Dodatkowo te wszystkie „sierotki” są łakomym kąskiem dla innych wywiadów. To ludzie już wyszkoleni i często przydatnie ulokowani. Posłużę się pokrótce przykładem wrocławskim, żeby to zilustrować.

Po tzw. kłamliwym „wyzwoleniu” w 1945r. armia czerwona zagnieździła się na Śląsku i Ziemiach Odzyskanych Rzeczypospolitej. Na Dolnym Śląsku właśnie znajdowała się kwatera główna Wojsk Północnych Armii Czerwonej. Werbunek na tamtejszym terenie naturalnie był wzmożony. Ciekawą sprawą jest to, że gen. w polskim mundurze – Cz. Kiszczak zaprosił NRDowską Stasi w drugiej połowie lat 80 – tych na te „urodzajne tereny”, żeby ta werbowała tubylczych agentów dla własnych potrzeb. Strona sowiecka wiedziała, że agenci ci będą przydatni po prawdopodobnym zjednoczeniu Niemiec. Co stało się faktem. Zasadą każdego wywiadu jest to, że nie wolno marnować przydatnych kontaktów, nawet po zmianie granic i systemów. Te „osobowe źródła informacji zapewniają pełny jej przepływ, w każdą ze stron, a to daje duże wpływy w miejscu przebywania. Jeśli ktoś ma ochotę dowiedzieć się więcej, proponuje zapoznać się z hipotezą badawczą reżysera Grzegorza Brauna na temat „układu wrocławskiego”. Zadaje On bardzo ciekawe pytanie: czy to przypadek, że osoby związane z Dolnym Śląskiem uczestniczyły w „aferze hazardowej”, tak pięknie ukręconej? Warto się zastanowić.     

 

 

MarcinB
O mnie MarcinB

Zawodowy student, harcownik o hedonistycznym, wesołym usposobieniu. Ceniący sobie Polskie Logos i Ethos w trzech słowach sie zamykające: Bóg * Honor * Ojczyzna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka