fot.Michał Osmenda
fot.Michał Osmenda
Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
301
BLOG

Czy sukcesy dekady PL w UE przysłonią wyzwania na kolejne 10 lat

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Gospodarka Obserwuj notkę 2

Dowodów na to, że akcesja Polski do Unii Europejskiej obfituje w liczne korzyści nie trzeba specjalnie szukać. Jeździmy po nowych drogach, korzystamy z nowoczesnych lotnisk, dworców, basenów, czy orlików. Zdecydowanej poprawie uległa rodzima gospodarka: saldo obrotów bieżących Polski z krajami UE z ujemnego przekształciło się w dodatnie, wzrosła wymiana handlowa z UE, przyjmujemy więcej bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a także sami więcej inwestujemy, napływające dochody emigrantów poprawiają bilans płatniczy i redukują dysproporcje bogactwa w kraju i przede wszystkim fundusze europejskie stymulują polską gospodarkę. To tylko fragment listy pozytywnych efektów dekady w UE. 

 
Jak dotąd powstał jeden raport podsumowujący efekty akcesji do UE autorstwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Niestety wszystkie pozytywne efekty zmian w polskiej gospodarce zostały w nim przypisane członkostwie we Wspólnocie, podczas gdy pominięto kontrowersje i niewykorzystane szanse.  
 
MSZ szacuje, że dzięki akcesji PKB średniorocznie rosło szybciej o 0,7 punktu procentowego w ciągu całej dekady. Jednocześnie skumulowany wzrost gospodarczy w Polsce osiągnął poziom 49%, czyli tyle samo co na Słowacji. Co ciekawe, gdyby na przestrzeni ostatnich 10 lat odjąć oszacowane przez MSZ 0,7 p.p. skok cywilizacyjny mierzony wartością PKB… w dalszym ciągu byłby drugim najwyższym w UE. Czy oznacza to, że efekt akcesji jest nieznaczny? Wygląda na to, że ministerstwo strzeliło sobie w ten sposób gola do własnej bramki. Jeśli bowiem zestawimy ten wynik z potencjalną stratą wynikającą z przyjęcia Pakietu Energetyczno-Klimatycznego 2.0, która w raporcie Instytutu Kościuszki oszacowana została na poziomie 1,2 p.p. PKB otrzymamy stratę netto! Jak zatem oceniać członkostwo Polski w UE?
 
Niewątpliwie było warto
Korzyści otrzymane przez Polskę są bardzo duże i stanowią głęboką, strukturalną zmianę w gospodarce. Handel zagraniczny dostał impuls w postaci zniesienia ceł wewnątrz ugrupowania, powstał efekt kreacji i przesunięcia handlu. Przedsiębiorstwa otrzymały dostęp do wielokrotnie większego niż krajowy, jednolitego rynku europejskiego, w którym krzywizna banana może śmieszyć, ale jednolite regulacje prawne zapewniają możliwość zbytu towarów i usług w każdym państwie członkowskim. Swoboda przepływu kapitału przyspieszyła napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych, generujących nowe miejsca pracy i zazwyczaj poprawiających innowacyjność gospodarki. Polska stała się atrakcyjnym celem także dla kapitału spekulacyjnego, który w wyjątkowych sytuacjach może destabilizować system finansowy, ale w zamian poprawia płynność i wymusza zmiany na rynku kapitałowym. Emigracja zarobkowa w krótkim terminie przyniosła korzyści w postaci transferu dochodów z zagranicy i poprawy sytuacji na krajowym rynku pracy, jednak w dłuższej perspektywie emigracja oznacza spadek wielkości ważnego czynnika wzrostu gospodarczego – ludności. Dodatkowym bonusem, choć dla większości tym najważniejszym, są transfery w postaci funduszy europejskich stymulujących fiskalnie gospodarkę w obszarach rozwoju infrastruktury, inwestycji w badania i rozwój, ale niestety także sfery socjalnej.
 
Nie wszystko poszło tak jak powinno
To właśnie sposób wykorzystania funduszy unijnych, który w znacznej mierze determinowany jest przez decyzje administracji publicznej budzi największe kontrowersje, a pytania o efektywność tych wydatków pozostają otwarte. Wykorzystanie funduszy szło w parze z dynamicznym wzrostem zadłużenia. Dług publiczny liczony według metodologii Eurostatu jest większy o 118%, czyli 504 mld PLN względem poziomu z połowy 2004 r., a w relacji do PKB zadłużenie wzrosło o 11,5 punktów osiągając 57,1%. Sektor samorządowy zaciągnął nowe zobowiązania zwiększając swój dług o 50 mld PLN czyli aż trzykrotnie! Niestety fundusze te trafiły na nieprzygotowany grunt polskich przepisów, niską jakość instytucji, ale za to ogromną chęć WYDANIA tego co otrzymaliśmy na cokolwiek, jak gdyby był to jedyny wyznacznik naszych korzyści z członkostwa.  
 
Wynagrodzenia Polaków w ostatniej dekadzie wzrosły o 65,8% (2003-2013). Tę nominalną zmianę trzeba jednak zestawić ze zmianami cen dóbr konsumpcyjnych, które w tym samym czasie zwiększyły się przeciętnie o 32,1%. Czy jednak realnie połowa wzrostu wynagrodzeń pozostała w naszych kieszeniach? Trzeba pamiętać, że mniej zamożne osoby wydają większość swoich dochodów na żywność i utrzymanie mieszkania. Ceny tych wrażliwych dla nich grup towarów i usług wzrosły odpowiednio o 45,7% i 54,6%, pozostawiając niewiele przestrzeni na inne wydatki, nie mówiąc już o oszczędnościach. Tym samym staliśmy się bogatsi, choć niewiele i nie każdy to potwierdzi.
 
Bardzo słabym ogniwem okazało się krajowe prawo zamówień publicznych i praktyka jego stosowania wraz z legendarnym kryterium niskiej ceny jako jedynym uwzględnianym w wyborze oferty. Efektem tego była nieprzewidywana przez nikogo katastrofa na rynku budowlanym i liczne upadłości przedsiębiorstw pociągające za sobą negatywne konsekwencje na rynku pracy. Podobnie jak w anegdocie o przysłowiowym Polaku, który na pustyni dostał dwie stalowe kulki, z którymi mógł zrobić cokolwiek, jedną zgubił, a drugą zepsuł, zupełnie niezrozumiale sektor, który najbardziej powinien skorzystać na funduszach europejskich, został przez nie pogrążony. Rodzi się zatem refleksja, że ten obfity zastrzyk gotówki mógł zostać lepiej wykorzystany i są ku temu liczne przykłady. 
 
W przededniu startu w wyścigu o pozyskanie funduszy z kolejnej perspektywy finansowej trzeba postawić sobie pytanie dlaczego nie doceniamy instytucjonalnych czynników wzrostu gospodarczego, a w efekcie koncentrujemy się na liczbie miliardów złotych, które zasilą polską gospodarkę. Fiskalne stymulowanie, by było efektywne, musi iść w parze z wysokiej jakości instytucjami, do których przede wszystkim należy zaliczyć prawo zamówień publicznych. Rozpoczęcie prac nad nowelizacją jest spóźnione o wiele lat, ale dobrze, że w końcu nastąpiło. Życzmy sobie, aby za siedem lat opowiedzenie dowcipu o Polaku, który potrafi zepsuć nawet stalową kulkę na pustyni będzie niewybaczalnym faux pas.  
 
Wiele przed nami
Wyzwaniem stojącym przed Polską jest przekonanie europejskich partnerów, że kraje na średnim poziomie rozwoju potrzebują przemyślanej polityki przemysłowej, by uniknąć ryzyka wpadnięcia w pułapkę gwałtownego wyhamowania wzrostu gospodarczego. Do pomysłów znacznie zwiększających to ryzyko należy polityka klimatyczna i rygorystyczne ograniczenia w emisji dwutlenku węgla. Liczne grono ekspertów, w tym także Instytut Kościuszki obok Solidarności i Narodowego Banku Polski biją na alarm: emisję CO2 wyeksportujemy wraz z przemysłem i tanią energię poza UE, w niczym nie przyczyniając się do poprawy środowiska naturalnego, za to boleśnie uderzając w gospodarki europejskie. 
 
PEK 2.0 to duży problem dla polskiego przemysłu także w kontekście umowy o strefie wolnego handlu pomiędzy USA i UE (TTIP). Trudno polemizować z faktem, że porozumienie zintensyfikuje wymianę handlową dając impuls do wzrostu gospodarczego, co pośrednio poprawi także sytuację Polski. Trzeba jednak pamiętać o przewadze amerykańskich przedsiębiorstw w postaci dostępu do znacznie tańszej niż europejskiej energii. Kolejne pomysły ograniczające swobodę gospodarczą autorstwa unijnych urzędników jedynie pogorszą warunki konkurowania obu gospodarek.
 
Przedstawione powyżej wyzwania i niewykorzystane szanse po 10 latach w UE są jedynie wybranymi problemami z całego ich szeregu. Opinia publiczna zasługuje na kompleksowy bilans tej dekady opracowany przez niezależną instytucję, który obok niekwestionowanych sukcesów pokazałby także problemy wynikające z naszego członkostwa i wyzwania na przyszłość. Powinniśmy pamiętać, że korzyści z tego okresu nie muszą zostać powielone w kolejnych i od polityków zależy, czy wykorzystają pozycję Polski do przekucia tych wyzwań do kolejnych okazji do świętowania za 10 lat.
 
 
 
Łukasz Pokrywka – ekonomista, wiceprezes Instytutu Kościuszki
 
 
 
 
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka