Zażarta dyskusja pomiędzy zwolennikami, a przeciwnikami szczepień na COVID-19 zajmuje coraz więcej miejsca w naszej blogosferze. Jakkolwiek przeciwnicy szczepień, są porównywani przez oponentów, do bezmózgowców, co to wierzą w płaskość Ziemi i geocentryzm, to jednak merytorycznych argumentów na poparcie dowodowych tez jakoś mało. Generalnie, argumentacja tych za, ogranicza się do wskazania na jednomyślność mediów światowych, na postawę WHO oraz na medyczne autorytety, które przekonują do poddania się rygorom sanitarnym oraz szczepieniu. Czyli nie są to żadne argumenty natury logicznej, lub za którymi przemawia zwykły rozsądek, ale owczy pęd. W zasadzie jedynym logicznym argumentem tej strony dyskusji, jest konsekwencja przyjęcia argumentów przeciwników szczepień. Konkluzja powzięta w takim przypadku, opisuje świat krańcowo odmienny od tego, do jakiego przyzwyczailiśmy się w czasie całego naszego życia. W takim świecie demokracja jest tandetną dekoracją z dykty, nie wolnej gry sił i talentów, a wielkie powodzenie w jakiejkolwiek dziedzinie, zależy od układów, pochodzenia i protekcji. Sprawiedliwość również należy do pojęć z gruntu względnych. Nade wszystko jednak, przyjęcie argumentacji covidowych spiskowców, oznacza, że nasz przyjemny świat, nawet jeżeli miałby być z gruntu fałszywy, już niedługo przekształci się w prawdziwe piekło rodem z powieści Orwella.
Taka perspektywa, dla kogoś, kto do tej pory żył w sielskim świecie jest zwyczajnie nie do przyjęcia. Nic zatem dziwnego, że zażarcie bronią się przed taką perspektywą i dlatego dyskusja jest gorąca.
Niestety historia ludzkości wcale nie przekreśla tego ponurego scenariusza, a nawet potwierdza wieloma przykładami uwiedzenia poddanych przez swoich władców, aż do przykrego końca. Pozostaje wiara że nas to nie dotyczy.
Tylko że to żaden argument godny dyskusji
