Prezes Glaiński pewnie z inicjatywy prezesa Kaczyńskiego postanowił wykonać jakiś ruch.
Okazał się to ruch pozorowany.
Głośno zapowiadana konferencja prasowa okazała się wydmuszką.
Pan Glapiński, miast wziąć wszystko na tzw. klatę, wysłał na konferencję dwie podwładne...
Przy czym nie były to te podwładne, których zarobki są w zainteresowaniu społeczeństwa
Zachował się jak premier Morawiecki, który przepraszał za nieprawdę damskim głosem ...
Pani Ewa Raczko którą prezes Glapiński wysłał na "konferencję", wygłosiła kilka ogólników na temat średnich zarobków w NBP...
Na pytania dziennikarzy o przedmiot konferencji, tzn. o zarobki pani Martyny Wojciechowskiej pani Raczko odpowiedziała, że po pierwsze aż tak dokładnie się nie przygotowała, po drugie nie może podać tej personalnej informacji...
Może za to powiedzieć, że pani Wojciechowska nie zarabia 65 tys.
Ergo - jeżeli pani Wojciechowska zarabia 64,5 tys pln miesięcznie, to pani Ewa Raczko powiedziała prawdę ...
Przypomnijmy, że wg doniesień medialnych, pani Martyna Wojciechowska, szefowa departamentu komunikacji i promocji zarabia w NBP 65 tys. złotych.
Do tego, co miesiąc ma otrzymywać jeszcze 12 tys. złotych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Wojciechowska zasiada w radzie BFG od połowy 2017 roku.
Asystentka prezesa NBP swoją karierę polityczną zaczęła od rady sejmiku mazowieckiego. W wyborach w 2014 roku zdobyła 9 tys. złotych. NBP nie udzielił informacje o tym jakie wykształcenie posiada Wojciechowska. Według ustaleń dziennikarzy jest ona absolwentką filologii rosyjskiej.
Konferencję NBP najlepiej skwitował senator Jackowski (PiS), przytaczając anegdotę o statystyce.
Otóż pewien profesor od statystyki utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm.
Mówiąc krótko, prezes Glapiński którego nieodwoływalność gwarantuje mu Konstytucja, ogłosił wszem i wobec:
"Nie mam waszych płaszczy i co mi zrobicie ?"
Inne tematy w dziale Polityka
