W poprzedniej części zaprezentowany został materiał KAI z 23 03 2010 o przygotowaniach do obchodów 70-lecia zbrodni w Katyniu. Podstawowym źródłem informacji KAI o podjętych przygotowaniach do planowanej uroczystości był Tomasz Turowski, ówczesny (ale chyba także obecny) Szef Wydziału Politycznego Ambasady RP w Moskwie.
Z tekstu jasno wynika,że 99% zainteresowań pana ambasadora pochłaniało nie tyle przygotowywanie do zorganizowania spotkania z Rodzinami Katyńskimi i z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim w Katyniu, co wizyta pana premiera Tuska i spotkanie tegoż z W. Putinem. Uroczystości zaplanowane na 7 kwietnia, jak zapewniał pan ambasador T. Turowski, ""będą stanowić „gest politycznego zadośćuczynienia moralno etycznego i równocześnie gest bliskości chrześcijańskich Kościołów”."
Jest więc ten tekst dość dobrym odzwierciedleniem głównego nurtu działań podejmowanych w kręgu premiera Tuska przed wyjazdem do Katynia.
Wiemy jednakże, iż jest to jedynie pewien tylko fragment klimatu, jedynie wąski wycinek rzeczywistości poprzedzającej katyńskie uroczystości. Tym segmentem zupełnie pominiętym przez KAI są perypetie towarzyszące wyjazdowi pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego i trudności piętrzone przed Jego ekipą, wybierającą się do Katynia 10 kwietnia.
By przypomnieć ten klimat napięć, a niekiedy zwykłego łajdactwa, nonszalancko przejawiającego się w wypowiedziach ośrodka rządowego i kierownictwa Sejmu RP przed uroczystościami katyńskimi, wybrałam jeden z tekstów.
-----------------------------------------------------------------
Ukazał się on w "nt-News Telegraf"
[http://www.newstelegraf.pl/content/dyplomatyczne-zamieszanie-czy-wzajemne-prowokacje ] dnia 22. 02. 2010.
Rosjanie po raz pierwszy są organizatorami obchodów zbrodni katyńskiej, co powinno cieszyć nas, Polaków. Niestety zaistniała sieć nieporozumień pomiędzy ambasadą rosyjską, kancelarią prezydenta RP a polskim ministerstwem spraw zagranicznych.
Zaczęło się od pięknego gestu premiera Federacji Rosyjskiej Władimira Putina, który zaprosił Donalda Tuska na uroczystości upamiętniające wymordowanie polskiej kadry oficerskiej i inteligencji przez NKWD, wiosną 1940 roku. Ten gest wpisuje się w politykę władz rosyjskich, która ostatnimi czasy potrafiła potępić politykę Stalina. Organizacja obchodów rocznicowych byłaby nie tylko kolejnym pozytywnym zwrotem w prowadzonej przez Kreml polityce historycznej, ale byłaby również ważnym gestem w relacjach polsko – rosyjskich.
Pierwszy zgrzyt wyniknął z niezaproszenia na uroczystości prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Z jednej strony jest to niezrozumiałe, ponieważ na obchody ważnej dla państwa rocznicy winna być zapraszana głowa państwa. Z drugiej strony organizatorem uroczystości jest premier Rosji, więc będzie to spotkanie na szczeblu szefów rządu. Jeśli Lech Kaczyński miałby być zaproszony, to powinno być to zaproszenie od prezydenta Rosji Dymitrija Miedwiediewa, którego jednak na uroczystości zabraknie.
Jednak prezydent Polski zapowiedział, że na obchodach zbrodni katyńskiej zamierza się pojawić, o czym poinformował prezydencki minister Paweł Wypych, który dodał, że ambasada rosyjska otrzymała stosowny list w tej sprawie. Burzę wywołał ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie Władimir Grinin, który powiedział, że takowego pisma nie widział. Po słowach szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksandra Szczygły, który zarzucił ambasadorowi wprowadzanie w błąd opinii publicznej, Grinin sprostował, że list dostał, natomiast nie były w nim zawarte żadne konkretne propozycje.
Kolejny zgrzyt miał miejsce już stricte po polskiej stronie. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że kancelaria prezydencka zachowała się niezgodnie z protokołem dyplomatycznym przekazując list od Lecha Kaczyńskiego ambasadzie rosyjskiej. Zdaniem rzecznika droga listu powinna iść poprzez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do kancelarii prezydenta Rosji. Z tego wynikałoby, że MSZ nie został poinformowany o chęci uczestniczenia prezydenta RP w obchodach w Lesie Katyńskim, czemu zaprzeczyła kancelaria prezydenta. Co ciekawe, Piotr Paszkowski zapewnił, że jego wypowiedź dotyczyła sposobu przekazywania listu, a w żadnym stopniu nie odnosiła się do tego, czy ministerstwo zostało poinformowane.
Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski potwierdził, że uczestnictwo w obchodach zostanie prezydentowi umożliwione. - Deklarujemy i solennie potwierdzamy, że skoro pan prezydent jedzie, to rząd, a MSZ w szczególności, mu to umożliwią. Kuchnię zostawmy urzędnikom.
Z kolei kancelaria prezydenta poinformowała, że oprócz MSZ i ambasadora Grinina poinformowała o chęci wzięcia przez prezydenta udziału w obchodach również ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika oraz współprzewodniczącego polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych Adama Rotfelda. Mariusz Handzlik z kancelarii Lecha Kaczyńskiego uważa, że albo MSZ albo ambasada RP w Moskwie nie przekazały dalej noty dyplomatycznej stronie rosyjskiej, bo list do ambasadora Grinina miał jedynie znaczenie kurtuazyjne.
Marszałek sejmu Bronisław Komorowski powiedział, że prezydent niepotrzebnie wybiera się do Katynia, skoro nie został zaproszony, bo wprowadza jedynie zamieszanie. Tę wypowiedź skrytykował europoseł PiS Marek Migalski uznając, że Komorowski uległ rosyjskim prowokacjom.
Odnośniki:
gazeta.pl: Prezydent w Katyniu? Ambasada Rosji: Nie dostaliśmy listu
wyborcza.pl: Gdzie jest list od prezydenta?
wp.pl: "Komorowski dał się wykorzystać Rosjanom"
wp.pl: Iskrzy między kancelarią prezydenta a MSZ
wp.pl: Stalinowski zbrodniarz uświetni uroczystości w Moskwie?
Komentarz:
Pozostaje pytanie, o co tak naprawdę chodzi? Rosjanie z jednej strony zmieniają politykę historyczną, a z drugiej na obchodach 65. rocznicy zakończenia II wojny światowej obok portretów Stalina mają być eksponowane podobizny Ławrientija Berii, zbrodniarza, który dowodził wówczas NKWD. Dziwi również fakt, że rosyjskie media poinformowały o zaproszeniu premiera Tuska do Katynia już w godzinę po telefonie pomiędzy premierami. Zwykle mija trochę czasu, zanim ogłaszana jest taka informacja.
Czy konieczna jest obecność prezydenta, skoro nie został zaproszony na uroczystość? Można uzasadniać to tym, że jest to polska rocznica, więc głowa państwa winna być obecna. Niemniej jednak gospodarzem jest strona rosyjska i skoro ona zdecydowała, aby obchody przebiegały na szczeblu szefów rządu, to należałoby to uszanować. Przyjazd Lecha Kaczyńskiego postawi w niezręcznej sytuacji stronę rosyjską, jeśli nieobecny będzie jej prezydent.
Wydaje się jednak, że znów szykuje się wojenka polsko-polska, którą mogą złośliwie podsycać rosyjscy dyplomaci. Szkoda, że przedmiotem targu jest tak ważna dla nas uroczystość, której temat, póki co, zszedł na drugi plan.
n.d.
Autor:
Julaszek "
-------------------------------------------------------------
Jeżeli teraz, w kontekście owego przypomnienia atmosfery wrogości, jaką ośrodek rządowy wytwarzał wokół prezydenta L. Kaczyńskiego, przeanalizujemy ostatnie akapity tekstu KAI i wypowiedzi ambasadora T. Turowskiego („Będzie to swoista sztafeta pokoleń, bo przyjedzie polska młodzież ze swoim prezydentem”), to widać wyraźnie, że pan ambasador usiłował kompletnie zmarginalizować rolę obchodów planowanych na 10 kwietnia i udział w nich Lecha Kaczyńskiego.
"... bo przyjedzie młodzież ze swoim prezydentem..." – jak to zdanie w ogóle skomentować?
Bo przyjedzie młodzież ze swoim wychowawcą? Ze swoim idolem? Ze swoim opiekunem? Z organizatorem wycieczki?
W tym szyku zdania nawet "polska młodzież" jest ważniejsza od "jej prezydenta"!
Taki tylko ciąg skojarzeń - w kontekście rangi, jaka winna być przypisana planowanym wówczas na dużą skalę uroczystościom?
Uroczystościom, które 10 kwietnia zamieniły się w narodową tragedię...