Kryskuś Kryskuś
699
BLOG

Współczesny patriotyzm

Kryskuś Kryskuś Polityka Obserwuj notkę 2

Ta melodia i ten tekst, w którym stale dochodzi i dochodziła do głosu niestrudzona wola życia narodu. Póki my żyjemy!

Jan Paweł II o Mazurku Dąbrowskiego, 1979

 

           

 

Kiedy w sensie stricte historycznym na ziemiach polskich narodził się patriotyzm? Otóż paradoksalnie ta nasza swojska, polska miłość do ojczyzny narodziła się w drugiej połowie XVIII wieku, czyli kiedy nasze państwo chyliło się ku upadkowi i niechybnie zdążało do trwającej 123 lata niewoli. Musimy się cieszyć, że Polacy wyrobili sobie świadomość, że różnią się od innych nacji. Jednak moje opracowanie nie będzie dotyczyło narodzin polskiego patriotyzmu, jego genezy, losów czy wpływu światopoglądu polskich powstańców w roku 1831 czy też 1863      i ich odrębności narodowej na tle kultury zaborców. Otóż opiszę polski patriotyzm, nie kiedyś, ale teraz i jaki on ma wpływ na moją codzienność.

 

            Najpierw dla jasności zdefiniuje patriotyzm. Jak to pięknie ujął obecny prezydent Lech Kaczyński w swojej przemowie z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości patriotyzm rodzi się z miłości, a nacjonalizm z nienawiści. Według mnie miłość ojczyzny powinna oznaczać nie tylko oddanie życia za nią w przypadku wojny, ale także przede wszystkim życie dla niej w czasie pokoju. W końcu moje pokolenie nigdy nie zaznało okropieństw wojny i daj Bóg, aby się to nie stało. Więc czy młodzież wychowana w spokojnych czasach nie pokocha ojczyzny? Takie twierdzenie jest zgodnie z moją opinią błędne. Jednak i ja mogę się mylić, bo patriotyzmu zmierzyć czy obliczyć się nie da. Martyrologia i militaryzm widoczne podczas wielkich uroczystości państwowych przesłaniają nam okresy, w których Polska w spokoju się rozwijała gospodarczo i kulturowo. Każdy pamięta Żółkiewskiego czy Chodkiewicza, ale Józef Struś czy też Wojciech Oczko, wielcy uczeni i lekarze wyparowują z naszej pamięci.
 
             W telewizji bardzo często można zobaczyć, szczególnie w święta narodowe filmy o tematyce patriotycznej, a na kanałach informacyjnych politycy ciągle mówią o własnym patriotyzmie, a także wadze tego słowa dla egzystencji polskiej państwowości. Niektórzy wzywają również do zarządzenia w szkole dodatkowych lekcji historii, które miałyby wpajać miłość do ojczyzny młodzieży. Takie pomysły nie są według mnie dobre. Miłość do ojczyzny ma być w sercu, a nie powinna być wpajana przez nauczyciela w szkole, ale mimo wszystko przypomniałbym, że gdy otwarto rynki pracy na Zachodzie trzy miliony głównie młodych Polaków wyjechało z kraju w celach zarobkowych. Zbyt mocna indoktrynacja patriotyczna może spowodować całkowicie odmienny od zamierzeń efekt, zarówno jak jej brak, który na pewno nie można zaliczyć do pozytywnych zjawisk zachodzących w społeczeństwie.
 
Patriotyzm- uważam, że to słowo zdecydowanie zbyt często pojawia się w dniach ważnych rocznic, powoli nabierając cech pustego, abstrakcyjnego frazesu bez pokrycia w czynach narodu. Niektórzy to zauważyli i zamiast próbować coś zmienić w Polsce narodziła się całkiem spora grupa polonofilów. Gdyż mało, kto porusza się sam, a wiele osób przemieszcza się grupami, gdy przeprowadzany jest uliczny sondaż takie osoby boją się zdradzać swoje poglądy przed swoim towarzystwem, aby nie uzyskać od nich nieprzychylnego spojrzenia. Dlaczego? Patriotyzm z uczucia, symbolu romantyzmu, czegoś pięknego stał się modnym dodatkiem do osoby jak jeansy. Ludzie obnoszą się z nim przez wiele sezonów, ale kiedyś i on odejdzie w kąt. Nie będą to miłe czasy. Bo czy w laicyzującej się cywilizacji pozostaną jeszcze jakieś międzyludzkie więzi oprócz pokrewieństwa, gdy zaniknie religia, kultura i świadomość narodowa?
 
           Jednak państwo nie jest niezbędne i nieodzowne do istnienia narodu. Na przykład w okresie międzywojennym Ukraińcy o każdy drobiazg związany z ich kulturą między innymi o budowę uniwersytetu ukraińskiego w Lwowie musieli się zapytać władzy zwierzchniej, czyli polskich lub radzieckich urzędników czy mogą. W wolnej Ukrainie mogliby to zrobić bez niczyjej zgody. Żeby wyjaśnić to jaśniej posłużę się przenośnią. Naród jest człowiekiem, który idzie na piechotę, a państwo to samochód. Tym i tym sposobem można dotrzeć wszędzie, ale używając swoich stóp a nie pojazdu droga będzie niewątpliwie trudniejsza i bardziej czasochłonna. Do tego w tłumie innych wędrowców można się zgubić, a także zatracić samego siebie            i nigdy już nie odnaleźć własnej drogi. Ile narodów w dziejach świata nie dotarło do swojego celu, czyli niepodległości? Nie widzimy żadnej odmienności w wielu małych niezbyt ważnych z naszego punktu widzenia mniejszościach etnicznych. Takie niewielkie społeczności może uratować tylko lokalna miłość ojczyzny, absolutnie niezwiązana z walką o niezawisłość, ale niemające w sobie nic złego próby uchowania dorobku kultury regionalnej przed zapomnieniem. W tym celu powołuje się Muzea Etnograficzne czy regionalnie działające zespoły grające muzykę folklorystyczną. Im mniejsza taka społeczność tym lepiej. Przecież żaden polityk mianujący się „patriotą” nie będzie oskarżał kilka wiosek o próbę odłączenia się od państwa. Takie wypowiedzi rządzących można było usłyszeć, gdy mowa była  o Ruchu Autonomii Śląska. Niektóre kręgi, niekoniecznie polityczne oskarżają tą inicjatywę o próbę odłączenia się od Polski i ponownego pojawienia się w orbicie wpływów niemieckich. Jak to było przez kilkaset lat. Argumentami osób posiadających takie poglądy są niezupełnie pewne wysnute na podstawie niesłusznych oskarżeń bzdurne, ważkie, łatwe do podważenia stwierdzenia. Jednak niepodległość czy przesuniecie się z strefy wpływów Polski do Niemiec byłoby całkowitym zaprzeczeniem ideom Ruchu, który przecież nie chce suwerenności, ale przywrócenia krzywdząco zagarniętej w jeszcze w PRL formalnej odrębności, czyli autonomii i własnego, śląskiego parlamentu.
 
W listopadzie 2000 roku grupa młodych ludzi przygotowała wystawę: ”Bohaterowie naszej ojczyzny”. Reklamowało ją hasło: „Czy byłbyś gotów oddać życie za swoją ojczyznę?’ Czy możesz tu i teraz odpowiedzieć na to hasło. Wielu powie bez zastanowienia tak? Ale czy to tak ma miejsce i w ich sercu. Podobno kiedyś żołnierze szli do wojska z pobudek patriotycznych. Dzisiaj takich się nie widuje. Wojsko siedzące w koszarach i strzelające raz do roku czy też wojacy jadący na zagraniczne misje, aby zarobić dużo więcej pieniędzy to obraz polskiej armii. Tacy żołnierze nie oddadzą swojego życia za…Dokończę to zdanie później.
 
Polskę zamieszkuje 38 milionów osób. Z tego milion to mniejszości narodowe. Trzy miliony obywateli wyjechało po otwarciu rynków pracy w Zachodniej Europie. Ponad 20 milionów Polaków jest za granicą na emigracji. Do tego dochodzą częściowo zasymilowani potomkowie emigrantów, który uważają się jednocześnie za obywateli swojej ojczyzny, a zarazem pamiętają o swoim polskim pochodzeniu. Jednak tu nie wrócili i nie zanosi się na to w najbliższym czasie.        Dla mnie osobiście wyjazd z kraju nie jest żadną formą zdrady czy czegoś podobnego. Ważne jest tylko, żeby nie zapomnieć o tym, że się wyjechało i że jest się Polakiem. Nie zapomniało o tym wielu polskich emigrantów w USA. Mogą o tym zaświadczyć polskie parady w Chicago.
 
Jednocześnie miłość ojczyzny musi zostać odróżniona od zaściankowej nienawiści. Polska nigdy w swojej historii nie została unicestwiona przez jednego wroga. Po raz pierwszy Polska na krawędzi upadku znalazła się w latach trzydziestych XI wieku. Wspólny atak Rusinów i Niemców nadszarpnął polską państwowość. Kolejny raz Polska zachwiała się w połowie siedemnastego wieku. Spiskowców było aż pięciu. Radziwiłłowie, Siedmiogród, Szwecja, Brandenburgia     i Ukraina. Ponad sto lat później nastąpiły rozbiory Polski, których skutki obserwujemy do dzisiaj. Dochodzimy do czasów najnowszych. Pakt Ribbentrop- Mołotow to ostatni z ważnych układów mających na celu eliminacje Polski z mapy świata. Na razie z tych wszystkich tarapatów udało nam się wyjść. Kolejne pokolenia bały się, aby takie sytuacje, gdy Polska jak forteca jest ze wszystkich stron otoczona przez wrogów nie powtórzyły się. Taka właśnie zaściankowa nienawiść, podejrzliwość wobec obcokrajowców i pielęgnowanie stereotypów są bardzo źle widziane na Zachodzie. Te historyczne wydarzenia wyrobiły w naszym narodzie swoistą, polską ksenofobię, która kłóci się z polską gościnnością, którą się tak chwalimy. Chociaż wątpię czy ktokolwiek przyjąłby strudzonego wędrowca pukającego do naszych drzwi. Mógłby się ucieszyć gdyby go tylko odgoniono od drzwi, a nie wezwano policji, aby go oskarżyć o próbę zakłócenia miru domowego gospodarza.
 
Praktykowanie patriotyzmu w Polsce utrudnia jeszcze jeden fakt. Mianowicie w społeczeństwie jest silnie zakorzenione, że prawdziwy Polak musi być katolikiem. Znaczna większość Polaków popiera ten stereotyp. Są to głównie ludzie starsi silnie związani z Kościołem Katolickim. Czy to, że ktoś jest ateistą lub wyznaje inna religie oznacza, że taki ktoś nie kocha ojczyzny? Takie przekonanie jest według mnie błędne i nie ma żadnych racjonalnych podstaw, aby tak sądzić. Polska dopiero od 1945 stała się państwem prawie jednolitym narodowościowo. Wcześniej poprzez całą historię mniejszości narodowe: Rusini, Żydzi i Litwini ramię w ramię z Polakami walczyli za Rzeczpospolitą w powstaniach narodowych. Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” wykreował postać Jankiela- Żyda kochającego Polskę jak ojczyznę.
Wchodząc do sklepu na półkach widzimy produkty z całego świata. Egzotyczne ananasy z Afryki, trampki z Chin, coca- colę z USA. Decydujemy się na produkty zagraniczne, irracjonalnie kierując się przeświadczeniem pochodzącym jeszcze z czasów Polski Ludowej i zimnej wojny. Produkty wyprodukowane przez marki zachodnie mają pierwszeństwo w naszym koszyku na zakupy. Aby ograniczyć koszty produkcji swoich wyrobów bogaci, szefowie wielkich koncernów z Zachodu budują fabryki w krajach Trzeciego Świata. Produkt znanego międzynarodowego koncernu w dalszym ciągu kojarzy nam się z dobrobytem państw kapitalistycznych z czasów zimnej wojny, niezależnie od tego czy został wyprodukowany przez mieszkańca slumsów z Kolumbii czy też zarabiającego marne grosze Chińczyka. Rząd, a także niektóre organizacje pozarządowe przeprowadzają akcje wspierania polskich przedsiębiorców reklamując Polskę i jej wyroby za granicą. Wystawy EXPO, w których bierzemy udział służą wyrobieniu Polsce, lepszej opinii dotyczącej stanu naszej, rodzimej gospodarki na tle innych państw. Nie możemy znajdować się w grupie krajów, które dostarczają taniej siły roboczej do fabryk na Zachodzie. Patriotyzm, który posiada tylko wymiar duchowy nie może istnieć. Pracujmy dla siebie i Polski. Jak powiedział Abraham Lincoln: „To piękne, gdy człowiek jest dumny ze swojego miasta, lecz jeszcze piękniej, gdy miasto może być dumne z niego”. Do tej złotej myśli zamiast miasta można również wkomponować ojczyznę, która również ma bardzo duży wpływ na nasze życie.
 
Niepielęgnowana wartość zanika. W czasach, gdy Polsce nie zagraża żaden agresywny sąsiad nie musimy się bać o istnienie Polski w przyszłości. U źródła tej doktryny leży nienawiść do innych narodów, czyli po prostu szowinizm. Tacy ludzie psują opinię prawdziwym patriotom. Jednak nie trwajmy w tym błogim stanie za długo. Możemy się obudzić dopiero wtedy, gdy wróg będzie już u bram, a wtedy na obronę będzie już za późno. Pamiętajmy o tym, ze nasi przodkowie oddawali życie w słusznej spraw ginąc za niepodległość Polski. Nie zmarnujmy ich ofiary. Zbudujmy Polskę, która nie będzie tylko pionkiem w ręku wielkich mocarstw. Oparta na silnych demokratycznych podstawach przetrwa nawałnice dziejową. Polska, która wzrosła na krwi powstańców i patriotów nie potrzebuje już więcej posoki, aby przetrwać. Kilkadziesiąt lat temu walka wciąż trwała, gdy kolejni opozycjoniści ginęli z rąk aparatu represyjnego Polski Ludowej.
 
Dlatego właśnie patrioci militarystyczni, wspominający Rzeczpospolitą „od morza do morza” są w mediach wyśmiewani za imperializm i posądzani o ksenofobię i próby krzewienia na nowo nacjonalizmu w świadomości Polaków. Mówią o polskości Kresów nigdy tam nie będąc. Szerzą plugawe stereotypy o Białorusinach i Ukraińcach. Tacy ludzie nie mogą nazywać się patriotami. Szerzenie takich ideologii nie wynika z miłości do swojego państwa. Megalomania jest zła, trzeba szanować inne tradycje, nie należy ich sobie zawłaszczać, nazywać poetów takich jak Adam Mickiewicz wyłącznie polskimi. Dorobek tych ludzi jest wspólnym dziedzictwem Polski, Litwy i Białorusi. Wspólna historia i koegzystencja w jednym tworze państwowym owocowała w szczęśliwe i pechowe wydarzenia dla każdego z narodów w Rzeczpospolitej Obojga Narodów i ogólnie dla całego państwa. Jeśli mówimy o przeszłości pamiętajmy o tradycji i okolicznościach tamtego wydarzenia, nie patrzmy na nią wyłącznie ze współczesnej perspektywy. Chmielnicki czy Radziwiłł są dzisiaj w Polsce przedstawieni w bardzo złym świetle, jednocześnie dla swoich rodaków mogą się wydawać bohaterami walki o suwerenne państwo. Nie ma rzeczy naprawdę czarnych albo białych, zawsze są jakieś odcienie wywodzące się często z rozważań teoretycznych nad danym problemem. Pytaniami, które może filozof zadać zastanawiając się nad sensem walki narodowowyzwoleńczej mogą być np.: Czy zabijanie okupujących nasze terytorium żołnierzy jest słuszne? Czy zastosowanie kary zbiorowej wobec postępowania jednostek jest słuszne?
 
 Polityka historyczna prowadzona przez poprzednią ekipę rządzącą nie była tak jak się ją opisuje w mediach gniewna, zaściankowa i bezsensowna. Sam jej ideał można nawet uznać za akceptowalny. Nie powinnyśmy zapominać o tysiącach zabitych Polaków, często bezbronnych. Ofiary drugiej wojny światowej, nie tylko pomordowani w niemieckich obozach zagłady, ale także zabici przez Sowietów czy też Ukraińców. Historia kołem się toczy. To, co było kiedyś teraz może się powtórzyć i nie będzie w tym nic kuriozalnego. Żeby temu zapobiec trzeba zastosować regułę: historia magistra vitae- nauczycielką życia. Nie popełnijmy takich błędów, jakie popełniali nasi przodkowie. Teraz jesteśmy, a mogę z całą pewnością stwierdzić, że powinniśmy być bogatsi o ich doświadczenie życiowe i osiągnięcia. Korzystajmy ostrożnie z dóbr współczesnego świata. Pamiętajmy zarówno o pozytywnych jak i negatywnych skutkach przyjaźni z krajami, które nam kiedyś porządnie zalazły za skórę. Oczywiście nie wszyscy sentymentaliści wspominający polski złoty wiek mają skrajnie prawicowe poglądy. Nasze państwo w 1945 po raz pierwszy od czasów Kazimierza Wielkiego stało się prawie całkowicie jednolite narodowościowo. Przesiedlenia i repatriacje zadecydowały o tym. Żadne z tych słów nie kojarzy się dobrze starszemu pokoleniu Polaków czy Niemców. Na podstawie wypędzeń neonaziści czy też skrajnie nacjonalistyczne partie niemieckie, często nielegalnie roszczą sobie prawo do zachodniej części Polski jako terenu bezprawnie oderwanego od Niemiec na mocy powojennych postanowień tzw. Wielkiej Trójki (J. Stalin,  W. Churchill, F. D. Roosvelt).
 
„Patriotyzm jest wtedy, gdy na pierwszym miejscu jest miłość do własnego narodu; nacjonalizm wtedy, gdy na pierwszym miejscu jest nienawiść do innych narodów niż własny”. To jest zdanie Charlesa de Gaulle’a na ten temat. Mogę powiedzieć, że się z nim zgadzam. Nie jestem nacjonalistą- jestem patriotą. Kocham Ojczyznę, bo po prostu jest moja. To tak jak z miłością do rodziny, nawet, jeśli ta nas denerwuje. Nie kocha się za coś, kocha się mimo czegoś. Ja, który przeżywam chwile powagi i uniesienia, podczas słuchania "Warszawianki” i wylewam łzy przygnębienia, słuchając "Rozbitych oddziałów" Kaczmarskiego, nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy nie pojmują piękna, patosu i romantyzmu obrony Helu, Westerplatte, czy Wizny, bitwy pod Monte Cassino, samotnej walki AK podczas wojny i po niej.
Kryskuś
O mnie Kryskuś

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka