Kryskuś Kryskuś
121
BLOG

Młodzi wobec wydarzeń roku 1989. Co mamy zrobić dla Polski?

Kryskuś Kryskuś Polityka Obserwuj notkę 4

Jest to praca dzięki której zostałem posłem na Sejm Dzieci i Młodzieży.

Tematyka:
2. Co możemy jeszcze zrobić, żeby Polska była silna i bezpieczna? W jaki sposób demokracja wpływa na umocnienie pokoju na świecie? Jak ważne są dla pokoju prawa człowieka i wzajemny szacunek? Co ja mogę zrobić dla pokoju w świecie – czy mogę cokolwiek?
 
 
„Jesteście przyszłością świata. Od was zależy jutrzejszy dzień. Wy macie przenieść ku przyszłości, to całe olbrzymie doświadczenie dziejów, któremu na imię Polska.”
Jan Paweł II podczas dialogu z młodzieżą na Skałce 8 czerwca 1979 roku.
           
W Polsce demokracja nie jest nowością, mamy jedną z najdłuższych tradycji demokratycznych. Po raz pierwszy do Polski demokracja zawitała w zupełnie innej formie jako szlachecka związana także z elekcyjnością władców. Ta ówczesna „nowoczesność” stała się jednym z powodów upadku Rzeczypospolitej w XVIII wieku. Jednak wbrew założeniom demokracji nie wszyscy mieli dostęp do władzy. Miała go tylko 8-12% grupa szlachty. Jednak i to było dużo jak na ówczesne czasy. Po upadku w 1795 czekały nas lata niewoli do czasu, gdy w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość jako demokracja szablonowa, już nie szlachecka. W dwudziestoleciu międzywojennym demokracja nie ugruntowała się zbytnio w Polsce. Ciągłe spory w obozie władzy temu nie sprzyjały. Nie wykorzystaliśmy tej demokracji, którą utraciliśmy później na całe pół wieku, gdyż nad Polskę nadciągnęło z ZSRR widmo komunizmu. Przy aprobacie zachodnich mocarstw w Jałcie Europa została podzielona na dwa obozy: zachodni i wschodni.
 
Co łączy górników ze Śląska, stoczniowców z Wybrzeża i studentów? Mianowicie jedna bardzo ważna rzecz. Prawie półwieczna walka o wolną, niepodzielną i demokratyczną Polskę. Strajki niejednokrotnie kończyły się aresztowaniami przez organy ścigania. Służby Bezpieczeństwa, Urząd Bezpieczeństwa czy milicja te słowa wzbudzały lęk w sercu niejednego bojownika o wyzwolenie Polski. Jednak strach nie był tak duży, aby z obawy przed konsekwencjami zakończyć swoją działalność na polu zmagania się z komunizmem.
 
Machina PRL przez ponad czterdzieści lat wytrzymywała niezadowolenie społeczeństwa, jednak w 1989 działania opozycji zmusiły ją do ugięcia się. Wśród powszechnych zachwytów i przewidywań zbliżającej się odwilży przedstawiciele „Solidarności” i PZPR zebrali się w Magdalence na obrady, które miały przejść do historii jako jedno z najważniejszych wydarzeń XX wieku, czyli obrady Okrągłego Stołu.
 
Rozmowy prowadzone przez przedstawicieli PRL, opozycji i Kościoła stały się oficjalnym początkiem transformacji ustrojowej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.   W trakcie obrad o mało nie doszło do ich zerwania, albowiem, gdy wszystkim wydawało się, że porozumienie jest już blisko nastąpił pewien zgrzyt. Lech Wałęsa musiał pójść na ogromne ustępstwa w stosunku do swoich założeń. Obóz opozycyjny musiał się zgodzić na częściowo wolne wybory. Jednak mimo braku całkowitego i natychmiastowego przejściu do demokracji rozmowy Okrągłego Stołu można niewątpliwie uznać za milowy krok w drodze do demokracji.
 
Po całkowicie już wolnych 1991 roku polska demokracja musiała się zmierzyć z wieloma „chorobami wieku dziecięcego”. W PRL nominalnie nie istniało pojęcie bezrobocia. Państwo utrzymywało fabryki bez względu na to czy przynosiły zyski czy straty. Taka strategia ekonomiczna spowodowała podczas procesu prywatyzacji wiele problemów. Między innymi bankructwo PGR’ów i wielu innych zakładów państwowych. Wynikiem jest także hiperinflacja. Kryzys Polski na tle ekonomicznym i wielkie bezrobocie sprawiły przetoczenie się przez społeczeństwo ogromnej fali krytyki wobec nowo obranych, demokratycznych władz, a w dłuższej perspektywie stały się przyczyną wybrania na prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego, obecnego na obradach Okrągłego Stołu ze strony rządowej.
          
 Co możemy jeszcze zrobić, aby Polska była silna i bezpieczna? Wbrew pozorom pojęcia „demokracji” i „silnego rządu” wcale się nie wykluczają. W wolnych krajach, aby rząd był silny musi się opierać na poparciu ludzi, którzy dali rządzącym władzę i trwałych demokratycznych podstawach, silnie zakorzenionych w świadomości społeczeństwa. Ludzie muszą wiedzieć, że w każdej z wielu odmian demokracji mają realny wpływ na rządzących między innymi przez zwoływanie referendów. Demokracja jako nazwa jest     w dzisiejszym świecie wysoko ceniona i tak jak Coca Cola jest znakiem marki. Nawet najbardziej totalitarne i autokratyczne reżymy funkcjonują pod nazwą Demokratyczna Republika…
 
Już Arystoteles wyodrębnił trzy ustroje. Jako pierwszy wymienił monarchię. Drugie w kolejności miejsce zajmowała „arystokracja”. W domyśle ten termin oznacza rządy najlepszych, czyli osób najmądrzejszych, co może w konkluzji spowodować rządy najbogatszych, gdyż nie da się zmierzyć w żaden z dotąd odkrytych sposobów to czy ktoś jest prawdziwie mądry, inteligentny i wie, co jest dobre dla państwa czy też jest „półmędrcem albo nawet ćwierćmędrcem” jak to określił Stefan Żeromski w swojej książce „Syzyfowe prace”. Jako trzeci ustrój wielki grecki filozof wymienił demokrację, której zniekształceniami są demagogia (polegająca na słownym wdzięczeniu się przed ludźmi, bez większych efektów i skutków rządzenia, bez rozwoju państwa), tyrania oraz oligarchia, czyli rządy możnych. Dziwne jest, że tak jasno określony ustrój jak demokracja może mieć tak wiele zwyrodnień związanych ze złym zrozumieniem terminu. W wyniku tych błędów w zrozumieniu samej struktury demokracji i władczym usposobieniu niektórych ludzi, których żądza imperialistyczna i usilne przekręcanie znaczenia terminu powoduje „efekt marki”, o którym już wcześniej pisałem. Ten zaś wywołuje problemy doktrynalne na łonie demokracji. Otóż samo pojęcie tego ustroju nie jest jasno określone. Sam źródłosłów tego wyrazu potrafi nam wyjaśnić tylko dwa ogólne założenia. Mianowicie słowo „demokracja” pochodzi ze zbitki dwóch innych: demos, lud ikratein, rządzić. Te dwa słowa nie określają w żadnej mierze, kto ma tym państwem rządzić. Jeśli już Arystoteles potrafił wymienić trzy dylematy związane ze zboczeniem      z właściwego kursu demokracji, to czy my żyjący prawie dwa i pół tysiąca lat później możemy wymienić jeszcze coś innego? Tak, do tej listy możemy spokojnie dodać jeszcze kilkadziesiąt innych pozycji. Z czego najważniejsze to: anarchia, socjalizm, nazizm           i komunizm.
 
Władza w demokracji pośredniej polega na zawarciu, jak to określił Rousseau „umowy społecznej” między człowiekiem skierowanym do rządzenia, a ludźmi, którzy zarządzili, że on, czyli wybrany ma pełnić tą określoną funkcję w społeczeństwie. Zgodnie z decyzją wyborców ma być posłem, senatorem czy też prezydentem. Może       w pełni wypełniać swoje czynne prawo wyborcze jako człowiek, który „rządzi”.             W demokracji błędnie określa się, że społeczeństwo wybiera ludzi, którzy będą nami niepodzielnie rządzili i zrobią z nami, co chcą i co się im żywnie podoba. Otóż nie, nad wszystkim czuwa Konstytucja, czyli najważniejszy akt prawny państwa. Stanowi ona spore ograniczenie wobec możliwej kiedyś w przyszłości samowoli rządzących. Dlatego właśnie ustawa zasadnicza musi być udoskonalana, aby luki prawne były niemożliwe       w praktyce do odnalezienia w niej samej, a na jej straży stali ludzie, którzy znali jej wagę dla samego istnienia państwa.
 
Co można zrobić, aby wzmocnić potęgę Polski? Po pierwsze trzeba umocnić państwo reformami od środka, ale nie można zaniedbywać pozycji międzynarodowej. Najpierw trzeba by było uprościć procedury, czyli powinno się skończyć noszenie ogromnej liczby pism do wielu urzędów, które zwykłemu obywatelowi wydają się niepotrzebne, bo takie są. Jeden wniosek, jeden urząd, szybka i rozważna decyzja. Trzeba głównie uprościć postępowanie w przypadku zakładania firm, ponieważ znaczna część funduszy unijnych przeznaczanych na rozwój gospodarki po prostu się marnuje albo       w celu zawiadomienia społeczeństwa o ich istnieniu są wydawane gigantyczne sumy na bardzo drogie, telewizyjne i radiowe kampanie informacyjne. Jest rzeczą oczywistą, że młodym ludziom, takim, którzy najczęściej zakładają swój własny biznes, a po stertach formalności związanych z założeniem interesu nie chce im się zajmować dofinansowaniem albo o nim zupełnie nic nie wiedzą. Polska w rankingu krajów przyjaznych inwestorom zajmuje jedno z końcowych miejsc. Za krajami takimi jak na przykład Botswana. Dla jasności to afrykańskie państewko wcale nie jest bardzo zacofanym, krajem, którego nie można porównywać z Polską. Jest to jeden z dość szybko rozwijających się państw w Afryce o średnim wzroście PKB w wysokości 4-7%              w ostatnich latach, spadkiem analfabetyzmu i poziomu skorumpowania władz (inaczej trudno by nazwać ten kraj przyjaznym przedsiębiorcom). Taka reforma ułatwiłaby również budowanie czy inwestowanie.
 
Kolejna powinna być restrukturyzacja systemu podatkowego. Aktualnie istniejący, mimo wielu udanych poprawek wciąż jest dosyć skomplikowany. Gdy obywatel zauważy jak jego pieniądze są wydawane i nie będzie musiał się martwić, że będzie ścigany przez Urząd Skarbowy, gdy podczas wypełniania skomplikowanego formularza pomyli się o niewielkie sumy chętniej będzie płacił państwu należne mu kwoty, przez co dochody państwa wzrosną. Mniejsze podatki powodują więcej inwestycji, a te zaś dodatkowe miejsca pracy, przez co wzrastają dochody państwa. Dzięki czemu po kilku latach funkcjonowania takiego systemu straty zwracają się z nawiązką. Można myśleć, że łatwo tak mówić, a trudniej tak zrobić. Dobrze o tym wiem, że wcale to nie jest takie proste. To co napisałem to plan na przynajmniej kilka, a może nawet kilkanaście lat, a jego efekty mogą być odczuwalne dopiero później. Wtedy prawdopodobnie nikt już nie będzie pamiętał o ekipie rządzącej, która tego dokonała. Dlatego właśnie potrzeba polityka ostrego, który nie będzie zwracał uwagi na sondaże poparcia opinii publicznej, ale zabierze się do pracy nie bacząc na opinie mediów, chyba, że w procedurach przewidzianych podczas tworzenia tego prawa zostanie złamana Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej.
 
Ustrój demokratyczny stanowi pewną blokadę przeciwko imperialistycznym zapędom niektórych ludzi i państw. „Nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna się ich”- to podstawowe zasady aktualnie rządzące społeczeństwem w państwach demokratycznych, a podstawowa wartość to właśnie ta swoboda i niczym nieskrępowanie. Cała ta zasada,  a szczególnie jej druga część jest bardzo ważna. Niektórzy ludzie boją się, że będą w innym kraju szykanowani za swój kolor skóry, religię czy obyczaje. Otóż gdyby ktoś zachowywał się nietolerancyjnie w stosunku do drugiej osoby, groził jej ciężkim okaleczeniem lub nawet śmiercią, czy też byłby rasistą lub wyznawca ideologii faszystowskiej nie uniknąłby w Polsce kary więzienia.
 
Wojna. Co to w ogóle jest? Słownik informuje nas o tym, że jest to próba sił czy też walka o określony lub nieokreślony cel przy użyciu jednostek militarnych. Jednak czy sucha słownikowa encyklopedia może określić, czym jest to, czego boimy się bardziej od zarazy, przynosi tak pejoratywne odczucia, jest przedmiotem wielu tak gorących dyskusji i tryska bólem jak przeogromne źródło? Prawdopodobnie, a nawet mogę to słowo wypowiedzieć z całym swoim zdecydowaniem i pewnością, iż moje zdanie jest prawdziwe: nie. Podobno na każdą chorobę można odkryć szczepionkę, a na każdy problem rozwiązanie. Jednak mimo tych tysięcy lat człowiek nie odkrył żadnego lekarstwa na tą najstraszliwszą z chorób, którą nie roznoszą żadne zarazki. Mianowicie wojny nie da się zlikwidować, usunąć ani się jej pozbyć. Dopóki jacyś ludzie będą mieć sprzeczne ze sobą interesy, aż nie będzie nas łączył jeden wspólny cel niezakłócony przeciwstawnymi zyskami jakichś ludzi, społeczeństwo będzie jakichś sprawach niezgodne i konflikty będą nieuniknione. Bez względu na to gdzie byliśmy i będziemy czy to w jaskiniach, czy na Księżycu, czy dwadzieścia tysięcy lat świetlnych drogi stąd wśród ludzi nie będzie nigdy panował powszechny pokój. Wierzenie, że kiedyś rywalizacja nie będzie istniała, a ludzie będą w spokoju koegzystować. Powszechny pokój to płonna nadzieja, ale ograniczenie ilości wojen i ich skutków leży w zasięgu naszych możliwości. Większość stron znajdzie jakieś rozwiązanie swoich niesnasek i w spokoju wynegocjuje kompromis. Wojny nie da się ze społeczeństwa wyplenić, ale musimy się starać, aby nasze dzieci, wnuki i kolejne pokolenia nie doznały takiego okropieństwa, jakim jest wojna.
 
Demokracja jest bardzo skutecznym narzędziem unikania wojen. Zauważył to Immanuel Kant w swoim bardzo optymistycznym przesłaniu znajdującym się w książce Projekt wiecznego pokoju. Napisał albowiem „Jedynie ludy rządzone demokratycznie mogą wznieść między sobą gmach wieczystego pokoju”. Jednak wojna tak jak większość rzeczy ma swoje pozytywne skutki, chociaż w porównaniu do negatywów wydają się one nikłe, zbyteczne i niezbyt godne zauważenia. Tą dobrą stronę konfliktu militarnego zauważyli już dwaj filozofowie, osobiście dla mnie autorytety z dziedziny nauki, którą się zajmowali. MianowicieGeorg WilhelmFriedrich Hegel, który swój stosunek do wojen wyraził słowami „Jedynie wojna może wstrząsnąć społeczeństwem i pozwolić mu uświadomić sobie jego istnienie. Inny wielki filozof, mianowicie Ernest Renan dziewietnastowieczy francuski pisarz i filozof. Wypowiedział on, bowiem znamienite słowa, które wprawiły mnie w niemałe zamyślenie: „Wojna stanowi jeden z warunków postępu, jest jak smagnięcie biczem, niepozwalające narodowi usnąć.” Jednak i ja muszę przyznać jedno. Ci ludzie nie żyli w dwudziestym wieku, nie zobaczyli nigdy tych okropieństw, jakimi były pierwsza i druga wojna światowa.
 
W jaki sposób demokracja i prawa człowieka mogą wpłynąć na zmniejszenie ilości wojen występujących na świecie? Mogę wyjaśnić moje zdanie na tą sprawę na fikcyjnym przykładzie. W kraju A rządzi totalitarny dyktator. W tym państwie nie istnieją żadne legalne partie opozycyjne, prawa człowieka nie są respektowane, a w związku z tym panuje tam bieda i brak możliwości osiągnięcia czegoś innego, nowego. Dlatego ludzie z tego państwa tęsknie patrzą na państwo B, republikę, niekoniecznie bogatszą czy silniejszą, ale miejsce gdzie będą mogli rozwinąć swoje umiejętności i osiągnąć coś zupełnie nowego, co nie było możliwe w państwie A.. Będą też mogli po uzyskaniu obywatelstwa kraju B brać tam udział w życiu politycznym, czego nie mogliby robić w swojej ojczyźnie. Nie będzie tam możliwe wyszydzanie ich za poglądy, które uważają oni za prawdziwe, ani poddawanie imigrantów represjom ze strony władz kraju, do którego przybyli. Po prostu, takie działania ze strony władzy nie będą mogły mieć miejsca w państwie demokratycznym. Tak jest akurat   z prawem do wolności słowa, ale prawdziwe demokracje te, które są takie nie tylko z nazwy, szanują także inne prawa, do bronienia, których przed zapędami władzy, rządzący nie próbują nawet podważyć. Czasami zdarza się w krajach demokratycznych, że w natłoku ustaw przepuszczanych przez komisje legislacyjne przechodzi bez większej kontroli prawo, które czasami lekko nagina podstawowe zasady praw człowieka. Ostatecznie wtedy bardzo często w ton uderza czwarta władza, czyli media z misją dbania o interesy obywateli, niemniej jednak często niepotrzebnie nagłaśniają zagadnienia zbyt małej wagi, a także trudne do zauważenia w przepisach „kruczki prawne”. Wróćmy jednak do mojego przykładu. Dlaczego wybuchnie wojna? Gdyż w państwach demokratycznych panuje pacyfizm i antymilitaryzm w wyniku, czego zostają ograniczane wydatki na siły zbrojne. Większość wojen między krajami demokratycznymi, a totalitarnymi powoduje ta właśnie słabość militarna państw rządzonych przez wszystkich obywateli.
 
Co ja mogę zrobić dla pokoju na świecie? Wbrew pozorom rola młodzieży wobec przemian politycznych XX wieku nie jest ograniczona, dobrze wiemy o tym czytając prasę i oglądając telewizje. Podczas niedawnej operacji wojskowej Izraela      w Strefie Gazy można było zauważyć demonstracje pacyficzne obok ambasad i konsulatów Izraela na całym świecie. Jednak te pokojowe protesty szybko stały się w niektórych miejscach przyczyną do szerszych manifestacji antysemickich czy też dla ścisłości antysyjonistycznych, które są w wielu krajach zakazane, a co się tyczy brania udziału w nich, grozi to karą grzywny a nawet ograniczenia lub pozbawienia wolności.
 
W Polsce mieszczą się filie wielu międzynarodowych agend, które działają w celu ograniczenia przemocy międzynarodowej na świecie. Najważniejsze są to Helsińska Fundacja Praw Człowieka, a także Amnesty International. AI działa w ten sposób, iż ogłasza manifestacje, czy też akcje rozdawania ulotek informujących ludzi o łamaniu praw człowieka w innych krajach. Działania tej organizacji mają na celu pozbycie się obojętności społeczeństwa, wobec wydarzeń, które dzieją się jak niektórzy uważają      „na drugim końcu świata”. Członkowie AI piszą petycję do rządów poszczególnych państw, aby uwolnili „więźniów sumienia”, czyli osoby, które nie zostały skazane za przestępstwo tylko za głoszenie ideologii niezgodnych z oficjalnym stanowiskiem rządu. Te organizacje nie są wyłącznie dla państw Trzeciego Świata, który wcale nie jest tak daleko od nas jak nam, się niemądrze wydaje. Także i ty możesz w nich zadziałać i budować demokratyczny świat.
 
Zacytuje Alberta Einsteina autora słów: „Musimy być gotowi ponosić heroiczne poświęcenie dla pokoju, tak samo jak szczerze ponosimy je na wojnie. Nie ma niczego ważniejszego i bliższego memu sercu”.
Kryskuś
O mnie Kryskuś

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka