Bronisław Komorowski pominął swego najgroźniejszeo konkurenta, Jarosława Kaczyńskiego, w swoim pierwszym przemówieniu po zakończeniu pierwszej tury wyborów.
Sondażowe wyniki podane po zamknięciu lokali wyborczych wskazują, że Komorowski uzyskał największe poparcie (45%), a Kaczyński jest drugi (33%), dlatego brak choćby zdawkowych gratulacji pod adresem Kaczyńskiego jest ze strony Komorowskiego poważnym błędem, który zostanie zapamiętany przez wyborców i który w drugiej turze może mu odebrać część głosów.
Kaczyński zdecydował się na start w tych wyborach w atmosferze żałoby po stracie brata i bratowej, więc Komorowski powinien był to delikatnie zauważyć i po raz kolejny wyrazić Kaczyńskiemu swoją solidarność z powodu znanej wszystkim tragedii, w której zresztą sam Komorowski uczestniczy, jako że stracił w tym samym wypadku wielu znajomych i przyjaciół, i w której w podobny sposób uczestniczy niemal każdy wyborca. Sytuacja Kaczyńskiego jest jednak inna, dotyka go bardziej osobiście, dlatego Komorowski nie powinien się dać nikomu wyprzedzić w dostrzeganiu trudnej sytuacji swojego konkurenta. Robiąc to w sposób zdawkowy i nieszczery, mógłby wiele stracić w oczach wyborców, ale robiąc to w sposób prosty, ludzki i szczery, na pewno zyskałby wiele jako kandydat do urzędu i jako człowiek, a tym samym przeniósłby debatę trwającej kampanii na nieco wyższy, bardziej rzeczowy poziom, ugruntowując zrazem własną pozycją wyborczą.
Wspominając Pawlaka i Napieralskiego, a pomijając Kaczyńskiego świadomie lub nie popsuł własny wizerunek, okazał się bowiem nieco bezradny wobec ludzi i faktów, które skądinąd nie są żadnym zaskoczeniem. Komorowski powinien ten błąd jak najszybciej naprawić. Zbywając milczeniem osobę, którą on sam i niemal każdy wyborca w Polsce ma stale na myśli, ilekroć się zastanawia na wynikiem drugiej tury wyborów, oddał tym samym prawo do skomentowania zaistniałej sytuacji swojemu konkurentowi, a ten z pewnością zechce to wykorzystać i zapewne nie zrobi tego na korzyść Komorowskiego.
Komentarze