Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski
602
BLOG

Żółw na żółwiu. Żółw na żółwiu. I tak bez końca

Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Pewna starsza pani była przekonana, że kula ziemska spoczywa na wielkim żółwiu. Kiedy znajomy astronom próbował ją przekonać, że Ziemia krąży wokół Słońca, natychmiast zaprotestowała.

-        Nie masz racji młody człowieku. Ziemia spoczywa na wielkim żółwiu.

Astronom już otwierał usta, ale starsza pani uciszyła go.

-        Zamilcz młody człowieku. Wiem, co chcesz powiedzieć. Chcesz mnie zapytać, na czym opiera się żółw. Twoje pytanie nie ma sensu. Jest żółw na żółwiu, żółw na żółwiu, żółw na żółwiu. I tak bez końca.

 

Podejmowanie dyskusji z ateistami na temat powstania świata bardzo często przypomina przekomarzanie się z ową starszą panią.

-        Jak powstał świat? – pytamy

„Przetunelował” (cokolwiek by to znaczyło) z innego świata – odpowiadają ateiści .Ewentualnie wyłonił się z „próżni kwantowej”, zwanej „nieokreślonym morzem potencjalności”.

           Zostaliśmy zgrabnie odesłani do przyczyn naturalnych. Zawsze jednak można pytać o przyczyny wszelkich „naturalnych przyczyn”. Ciąg takich przyczyn nie może mieć końca i w efekcie widzimy, że światopogląd ateistyczny próbuje przekonać nas, że świat spoczywa na wielkim żółwiu (np. przetunelował z innego świta), zaś ten żółw spoczywa na następnym żółwiu (ten uprzedni świat też musiał z jakiegoś przetunelować.) Uzyskujemy ciąg „żółw na żółwiu, żółw na żółwiu i tak bez końca”.

 

           My, chrześcijanie, wierzymy, że świat został stworzony przez Boga i nie musimy zatracać się w ginącym w nieskończoności ciągu przyczyn naturalnych.

-        Ale w takim razie kto stworzył Boga? – kontratakują ateiści.

Boga nikt nie stworzył. Z definicji Boga wynika, że jest to byt konieczny, który dla swego istnienia nie wymaga żadnej przyczyny.

-        To może uznajmy, że świat jest takim bytem koniecznym i nie poszukujmy jego przyczyny? – kontynuują kontratak ateiści?

Tego też nie możemy uznać. Wiadomo, że świat rozpoczął się w Wielkim Wybuchu. Kiedyś nie istniał. A to, co kiedyś nie istniało, nie jest bytem koniecznym i poszukiwanie powodów, dla których istnieje, jest zachowaniem jak najbardziej racjonalnym.

           

           Ateiści mają jeszcze jeden sposób, zaproponowany przez Stephena Hawkinga, który pozwala im uniknąć dyskusji o „początku świata”. Proponują, żeby „w pobliżu Wielkiego Wybuchu” upływ czasu mierzyć nie liczbami rzeczywistymi, lecz liczbami zespolonymi. Liczby zespolone nie są uporządkowane i w ten sposób, dzięki zmianie systemu liczenia, brzeg świata niejako „zaokrągla się w czasie”. Czyli do żadnego „początku świata” nie jesteśmy w stanie się cofnąć.

 

           Bardzo elegancki zabieg. Dlaczego jednak ma on być uznawany za bardziej naukowy niż zabiegi stosowane przez kreacjonistów młodej Ziemi? Twierdzą oni, że Bóg stworzył światło, które już było „w drodze” i stąd wydaje się nam, że wiek świata wynosi kilkanaście miliardów lat, podczas gdy tak naprawdę wynosi tylko kilka tysięcy. Zastosowanie obu zabiegów wymaga dużej wiedzy fizycznej i pomysłowości.

 

           Stwierdzenie, że brzeg świata zaokrągla się w czasie nie odpowiada nam ponadto na pytanie, jaka jest metafizyczna przyczyna jego istnienia.

 

           Ostatecznie ateiści zawsze odsyłają nas do wielkiego żółwia, który stoi na skorupie innego wielkiego żółwia.

https://twitter.com/Blaszkowski_

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (44)

Inne tematy w dziale Technologie