Zaklęcia partii władzy
Kiedy Leszek Miller dochodził do władzy powiedział publicznie coś w rodzaju: a teraz mamy cztery lata, a zza jego pleców odezwał się pyszny partyjny dygnitarz i minister (już zmarł, więc nie będzie po nazwisku): - a potem kolejne cztery ... . Pamiętamy jak się to skończyło.
Z szeregów PO, i sprzyjających jej publicystów słyszeliśmy stale podobne zaklęcia, co niestety nie jest wciąż śmieszne, gdyż ta formacja nadal jest u władzu i nadal jej heroldzi, jak choćy Tomasz Lis, zaklinają, że nic nie jest jej w stanie zastąpić rządów PO, a w życiu, nie partia Kaczyńskiego.
Sądzę, że jest to istotny, jeśli nie najważniejszy rys, partii władzy, i to nezależnie czy mówimy o niebszcze PZPR (tam dochodziały ówczesne tzw. sojusze, geopolityka) czy współczesnej parii władzy. Mianowicie, sprzedaje ona ideologię, może nawet część z jej przywódców w to wierzy, że tylko ona może sensownie rządzić.
Gdy w piątek w TVN Marek Jurek mówił, że dla dobra Polski, Tusk powinien był po smoleńskiej katastrofie oddać władzę, jak Miller po aferze Rywina, Andrzej Celiński, zaczął mówić, że to zagrażałoby relacjom Polski z Rosją. Czyżby odezwał się jakiś nawyk z peerelu, u tego skądinąd znanego działacza opozycji demokratycznej, czy to nie filozofia opcji, partii rządzącej, tyle że innej ?
Co ciekawe wciąż zwasalizowanej przez Rosję. Być może w tym kraju partia władzy musi orientować się na Rosję ?
