martinoff martinoff
3101
BLOG

Sprawa Oleksego- rok 1995

martinoff martinoff Polityka Obserwuj notkę 0

        W listopadzie 2010 roku Andrzej Milczanowski, były szef MSW, został ostateczne uniewinniony przez Sąd Najwyższy z zarzutu ujawnienia w 1995 roku tajemnicy państwowej. Sprawa ta ciągła się tak długo, dlatego postanowiłem  przypomnieć jej początki.

Sprawa Oleksego

Fakty

         „Dlaczego ja?” - tak według świadków zareagował premier Oleksy na wieść, że minister spraw wewnętrznych zamierza oskarżyć go o współpracę z obcym wywiadem. W komunistycznych czasach kontakty między partyjnymi działaczami a ambasadą ZSRR w Warszawie były bardzo częste i uchodziły za rzecz normalną. De facto od tych kontaktów zależała kariera w aparacie partyjnym i państwowym. Pouczająca jest lektura książki „Widziane z Kremla” autorstwa pracownika radzieckiej ambasady w Polsce, a następnie kierownika sekcji polskiej przy KC KPZR – Piotra Kostikowa we współpracy z Bohdanem Rolińskim. Przemiany w 1989 nie zmieniły tych kontaktów, co skrzętnie wykorzystały radzieckie, a potem rosyjskie służby specjalne. Jednym z takich kontaktów była znajomość Władimira Ałganowa z Józefem Oleksym.

        Wieczorem 19 grudnia 1995 roku Lech Wałęsa zwołał nadzwyczajne zebranie najważniejszych osób w państwie, aby razem zdecydować, co robić wobec oskarżenia najwyższego urzędnika państwowego o kontakty z obcym wywiadem. W spotkaniu uczestniczyli prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego, marszałkowie Sejmu i Senatu. W ich obecności minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski przedstawił zebrane przez UOP materiały dowodowe. Tego samego dnia rano do Naczelnej Prokuratury Wojskowej wpłynął wniosek o wszczęcie postępowania przeciw zagrożeniu bezpieczeństwa państwa. Dziennikarzom od razu udało się ustalić, że chodzi o urzędującego premiera Józefa Oleksego, który został powołany na tą funkcję w marcu 1995 roku. Według zebranych informacji Oleksy miał kontaktować się z prowadzącym go sowieckim oficerem od 1982 lub 1983 roku. 21 grudnia Milczanowski wystąpił w Sejmie oskarżając Oleksego o agenturę na rzecz Rosji. Według niego sprawa była rozwojowa i dotyczyła również pożyczki udzielonej przez KPZR dla PZPR. Milczanowski twierdził, że Oleksy został uznany przez Rosjan za kwalifikowane źródło informacji.Oleksy na zarzuty Milczanowskiego odpowiedział, że są to wszystko sfabrykowane dowody. „Kontaktowałem się z nie jednym dyplomatą. I dziesiątek z nich nie znam dziś nawet z imienia i nazwiska. Byli wśród nich dyplomaci radzieccy i dyplomaci rosyjscy. Z niektórymi z nich nawet całkiem często i blisko kontakt był utrzymywany. I cóż z tego?”- odpowiadał Oleksy. Do obrony Oleksego od razu przystąpiła Federalna Służba Bezpieczeństwa, której rzecznik prasowy Aleksander Michajłow na konferencji prasowej oświadczył, że są to działania osób, którzy poprzez „brudną prowokację polityczną, nastawioną na kompromitowanie tych osób, które odnoszą sukcesy polityczne”chcą destabilizować sytuację w Polsce. Ciekawa jest wypowiedź, na tej samej konferencji, rzecznik prasowy Służby Wywiadu Zagranicznego Tatiany Samojlis, która od razu przyznała, niejako wyprzedzając argumenty drugiej strony, że ta afera popchnie Polskę do NATO ( sic?).

            Oficerem prowadzącym Oleksego był Władimir Ałganow, pierwszy sekretarz ambasady radzieckiej od 1981 do 1992 roku. Później zajął się biznesem i przekazał wszystkich swoich agentów następcy. „Życie Warszawy” zaś utrzymywało, że Ałganow po odejściu z pracy w ambasadzie został przedstawicielem austriackiej firmy „Polmarck”, której głównym akcjonariuszem był obywatel Austrii Andrzej Kuna wraz ze wspólnikiem Aleksandrem Żaglem- obywatelem niemieckim. Ałganow wraz z żoną miał pracować dla nich od 6 grudnia 1994 do 5 grudnia 1995 roku, czyli do dnia, w którym Milczanowski poinformował Wałęsę o sprawie. Mimo podjęcia się roli biznesmena Ałganow nadal prowadził działalność wywiadowczą. Oleksy zaś był jego sąsiadem na osiedlu w Wilanowie.

           Przyczyną podjęcia, przez UOP działań w tej sprawie była informacja od zaprzyjaźnionego kraju, iż w Polsce znajduje się agent rosyjski piastujący wysoką funkcje w państwie. UOP dodatkowo wszedł w posiadanie notatki agenta rosyjskiego, w której pisze on, iż posiada swojego człowieka w polskim establishmencie, który to agent wywodzi się z komunistycznej nomenklatury. Na temat tej notatki są nieścisłości. Otóż według jednych UOP zdobył ją poprzez swojego agenta w Moskwie, a inni twierdzą, iż otrzymał ją od zachodnich sojuszników. Jest i trzecia podpowiedź, która mówi, że polski kontrwywiad informację zdobył poprzez normalną pracę operacyjną wokół Ałganowa. Operacja wokół niego była normalnym działaniem kontrwywiadowczym, związanym z jego działalnością szpiegowską, znaną już UOP wcześniej. Czynności operacyjne wobec Ałganowa wykonywał superszpieg epoki PRL - Marian Zacharski. Miał on wejść w zaufanie Ałganowa i będąc na wakacjach na Majorce w lipcu 1995 roku, poznać dokładne szczegóły na temat jego szpiegowskiej działalności w Polsce. Marian Zacharski wszystkie te rozmowy nagrywał. Członkowie sejmowej komisji służb specjalnych mieli możliwość 12 stycznia 1996 roku zapoznać się z tymi taśmami i porównać je ze stenogramami podsłuchanych rozmów. Jak wyjaśnił to jeden z członków są pewne rozbieżności, przede wszystkim dotyczące osoby samego Ałganowa. Posłowie zapoznali się również z wypowiedziami Ałganowa podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Moskwie. Materiały te według nich różniły się.

             Sprawę kontaktów Oleksego z Ałganowem komplikuje dodatkowo pożyczka pieniędzy dla PZPR od KPZR. W ramach te operacji UOP również prowadził czynności operacyjne wobec liderów SdRP, do czego miał się przyznać już w maju 1995 Milczanowski przed Politycznym Komitetem Doradczym przy Ministrze Sprawa Wewnętrznych. To samo potwierdził były szef kontrwywiadu Konstanty Miodowicz. Ałganow w związku z tymi oskarżeniami zorganizował 2 stycznia 1996 roku wspomnianą wyżej konferencje prasową w Moskwie. Oświadczył na niej, że jest serdecznym przyjacielem Oleksego oraz, że pełnił funkcje rezydenta wywiadu rosyjskiego. Dodał, że kontakty z Oleksym urwały się w lipcu 1994 roku, a Zacharski na Majorce oświadczył mu, iż polskie służby specjalne nie dopuszczą do przejęcia władzy przez komunistów.

            Milczanowski zaprzeczył jakoby czynności operacyjne były podjęte wobec premiera. Prowadzono je jedynie wobec Ałganowa i innych pracowników ambasady uznanych za pracowników wywiadu. W maju lub czerwcu 1995 UOP otrzymał informację od zaprzyjaźnionego kraju, iż Oleksy, od co najmniej 10 lat jest agentem rosyjskiego wywiadu. W połowie czerwca UOP dostał materiał od płatnego informatora, z którego wynika, od kiedy Oleksy podjął współpracę, jego numer ewidencyjny i kryptonim. UOP nie wiedział jednak, co Oleksy miał przekazywać Rosjanom, dlatego podjął próbę kupienia od Rosjan tych informacji. Zacharski przed komisją sejmową zeznał, że pierwszy raz o agencie „Olin” dowiedział się z rozmowy przeprowadzonej w restauracji ze swoim rosyjskim informatorem. A następnie skojarzono to z innymi faktami. Zakup dokumentów przekazanych przez Oleksego stronie rosyjskiej miał odbyć się na Majorce. Według Leszka Millera, który zeznawał przed specjalną komisją ds. wyjaśnienia zgodności działań UOP z prawem, UOP nawiązał kontakt z rosyjskim wywiadem, aby zdobyć kompromitujące SdRP informacje. Miller przed komisją przyznał, iż posiada te informacje od pewnego oficera UOP, z którym jednak nie utrzymuje stałych kontaktów. Faktem pozostaje, że grupa funkcjonariuszy UOP udała się do Moskwy w 1992 roku, aby wyjaśnić sprawę pieniędzy KPZR przekazanych PZPR. Miller uznał, że sprawa Oleksego jest wynikiem tej właśnie transakcji Grupą UOP miał dowodzić Zygmunt Pastorczak, który, według informatora Millera, miał proponować Rosjanom wspólny front przeciw SdRP. W wyprawie do Moskwy brało udział siedmiu oficerów kontrwywiadu, między innymi Wojciech Brochwicz i Bartłomiej Sienkiewicz. Byli oni następnie przesłuchiwani przez komisję. Przed Nadzwyczajną Komisją okazał się, że Pastorczak dwukrotnie przewodniczył delegacji, która poleciała do Moskwy. Poseł Zemke twierdził, że to właśnie Brochwicz i Sienkiewicz dostali tajną instrukcję od ówczesnego szefa UOP- Milczanowskiego w sprawie podjęcia innego zadania niż szef Pastorczak. Nie dziwi fakt, że najostrzej atakował tę sprawę Miller To właśnie on, razem z Wiesławem Huszczą, miał przebywać w sierpniu 1991, tuz przed puczem Janajewa na Krymie, gdzie miał spotkać się z jednym z organizatorów puczu, ówczesnym szefem MSW Borysem Pugo. Sienkiewicz nie zaprzeczył, że dostał odrębne zadanie od Milczanowskiego, ale miało ono operacyjny charakter, zatem nie ujawnił nic dziennikarzom. W tamtym czasie, podczas przesłuchań Brochwicza i Sienkiewicza, nie pełnili już żadnych funkcji w UOP. Na zarzuty Millera Brochwicz, wtedy zastępca komendanta Straży Granicznej, odpowiedział krótko: „absurdem byłoby posądzanie UOP o tak nieinteligentne zachowanie. To natychmiast by nas skompromitowało”. Nieco szczegółów o sposobie pozyskania informacji od Ałganowa podaje „Gazeta Wyborcza”. Według niej Ałganow był „rozmiękczany” przez dwie doby przez Zacharskiego i towarzysząca mu kobietę w luksusowym pokoju naszpikowanym podsłuchem.

            Postać Brochwicza jest ciekawa w kontekście badań nad polskimi służbami specjalnymi. W tym miejscu należy przypomnieć, że Brochwicz powrócił do wielkiej polityki za sprawą pani Jaruckiej i sejmowej komisji ds. Orlenu. Jak podała „Gazeta Polska”, Brochwicz został przyjęty do MSW dzięki Kozłowskiemu i zasiadał w komisji weryfikującej oficerów SB. Był również zastępcą ministra Tomaszewskiego za czasów koalicji AWS - UW. Ustalenia sejmowej komisji ds. służb mówią, że akta Brochwicza zostały zniszczone przez SB, choć podały zarzuty, że mogło to odbyć się na polecenia ministra Kozłowskiego. „Trybuna” zaś napisała iż, będąc wiceministrem spraw wewnętrznych z czasów AWS do swojego komitetu doradczego ściągnął człowieka będącego wcześniej członkiem tak zwanej grupy płk. Lesiaka. Co więcej „Trybuna” pisze dalej: „W czasach rządów lewicy Brochwicz nie zerwał całkowicie swoich związków z tajnymi służbami - został doradcą szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego. Po odejściu z Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego premier Marek Belka zaproponował Brochwiczowi pokierowanie AW. Ten odmówił”

             Atmosfera w państwie po ujawnieniu podejrzeń dotyczących współpracy premiera z obcym wywiadem, stawała się bardzo napięta. 20 grudnia wieczorem premier Oleksy wystąpił w telewizji po „Wiadomościach”. Całą sprawę nazwał „brudną prowokacją”,któ®ej celem była destabilizacja kraju przez odchodzącego prezydenta. Pojawiły się pogłoski o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego. Zaś 23 grudnia naczelny prokurator wojskowy Ryszard Michałowski zażądał od UOP uzupełnienia dowodów, ponieważ materiał „posiada pewne braki, których występowanie przed podjęciem tak istotnej decyzji [ skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości - przyp. MK], nie może mieć miejsca”. O całej sprawie już 11 grudnia miał być poinformowany również i prezydent - elekt Kwaśniewski. Sam Oleksy dopiero 8 stycznia udał się na parodniowy urlop. Kwaśniewski po przejęciu urzędu prezydenckiego mianował na stanowisko ministra spraw wewnętrznych Jerzego Koniecznego - byłego szefa UOP. Członek komisji sejmowej badającej zgodność z prawem działania UOP Ryszard Bugaj powiedział, że Konieczny wysłał do prokuratora wojskowego notatkę, w której dokonał oceny materiałów zebranych przez UOP za poprzednika. Poseł UP uznał tym samym, iż jest to wywieranie nacisku na prokuratora Ryszarda Michałowskiego, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Prezydent Kwaśniewski już 18 stycznia wypowiedział się na temat afery: „jestem za upublicznieniem prac komisji i za ujawnieniem akt osobowych źródeł informacji UOP”

            W wywiadzie dla „Polityki” Milaczanowski powiedział, iż po przybyciu nowego sekretarza ambasady rosyjskiej w lipcu 1992 roku Oleksy na nowo podjął współpracę z Rosjanami. Nowy sekretarz ambasady Jakimiszyn wcześniej pracował w konsulacie rosyjskim w Gdańsku, a następnie w ambasadzie w Warszawie. Jakimiszyn uchodził za osobę bardzo towarzyską i przyjacielską. Zaś Ałganow, pomimo, że przestał być sekretarzem ambasady w Polsce w 1992 roku i zajął się biznesem, zachował jednak paszport dyplomatyczny. Temu tygodnikowi wywiadu udzielił także Oleksy, gdzie stwierdził: „mam sobie do zarzucenia pewną nieroztropność, którą teraz widzę w ostrzejszym świetle”, za to, że „chodziliśmy na jakieś spacery”, „dzieci się znały”, choć „nie było żadnego szpiegostwa, tajności, przekazywania materiałów”. Wskazał jednak na Jakimiszyna jako na możliwego agenta wywiadu, który sprzedał UOP materiały.

           Koledzy partyjni Oleksego wysuwali różne hipotezy. Jeden z nich nawet posunął się do stwierdzenia, że materiały zebrane przez UOP to nic innego jak materiały kupione za „sumę idącą w miliony dolarów od emerytowanego generała KGB” Pomijając kwestię finansową i możliwości polskiego wywiadu w tym zakresie jest to ciekawy ślad. Zresztą do tego anonima wrócę jeszcze niżej. Zaś inny kolega z SLD, nowy szef MSW Siemiątkowski, w marcu udał się do Waszyngtonu, gdzie w planach miał rozmowy w Departamencie Stanu i Narodowej Radzie Bezpieczeństwa oraz FBI i CIA. W wyprawie towarzyszyli mu oficerowie UOP w tym również Kapkowski. Po powrocie z tej wizyty Siemiątkowski mówił, iż najlepszym kandydatem na szefa UOP będzie Ryszard Uniwersał. Uniwersał towarzyszył Siemiątkowskiemu w tej delegacji, a wcześniej przez 5 lat był pracownikiem polskiej delegatury wywiadu w Waszyngtonie. To przy tej okazji poznał Siemiątkowskiego, który jako członek sejmowej komisji służb specjalnych przebywał w USA na szkoleniu.

             Ryszard Bugaj wysunął hipotezę, iż w sprawie Oleksego może chodzić o walkę w ramach SdRP„Ja mówię tyle, ze uwikłanie niektórych oficerów UOP, kontakty bardzo bliskie, towarzyskie, zażyłe z przedstawicielami elity SLD były znaczne. Napięcia w ramach tych kontaktów mogły być zapalnikiem. (…).Wiem i mogę powiedzieć, że pan Zacharski był w zażyłych stosunkach z panem Kwaśniewskim. Wiem, że w pewnym momencie pan Józef Oleksy zabiegał o współpracę z Zacharskim”.

            Ostatecznie 22 kwietnia 1996 r. Prokuratura Warszawska Okręgu Wojskowego umorzyła śledztwo w sprawie domniemanej współpracy premiera Oleksego z rosyjskimi agentami. Prokurator płk Stanisław Gorzkiewicz uzasadnił to tym, iż Zacharskim kierowały osobiste cele. Oleksy miał zeznać, że Zacharski starał się o stanowisko szefa gabinetu premiera. Po odmowie ze strony Oleksego, miała z ust Zacharskiego paść groźba „nie daruję” tego. Milczanowski stanowczo zaprzeczył, jakoby miał zwracać się do Oleksego z prośbą o mianowanie Zacharskiego dyrektorem gabinetu premiera.Zdaniem Andrzeja Żelazowskiego - członka komisji sejmowej: „pułkownik Gorzkiewicz to człowiek, który w tej sprawie wie wszystko”. Przedstawiciel BBWR Zdzisław Pisarek zaś tak skomentował pracę prokuratora wojskowego: „W wojsku o suwerenności nie ma, co mówić. Także ta dwuinstancyjności prokuratury wojskowej to tylko zamazywanie obrazu sprawy przed opinia publiczna”.

              Tak, więc dla prokuratora najważniejszy był wątek osobisty, choć całkowicie zlekceważył, wręcz wyśmiał w swoim uzasadnieniu, fakt przyjmowania przez Oleksego paczek od Ałganowa. Nawet przewodnicząca specjalnej komisji stwierdziła, że tak przedstawiona w uzasadnieniu prokuratora sprawa z paczkami: „to jest taki element publicystyczny w uzasadnieniu prokuratora Gorzkiewicza, który moim zdaniem nie powinien się tam znaleźć” . Umiejętności oratorskie prokuratora docenił również inny członek komisji parlamentarnej Tadeusz Iwiński: „W mojej ocenie płk Gorzkiewicz rzeczywiście mówił za dużo wykazał miejscami skłonność do ocen raczej literackich”.

              Na temat osobistych wątków w aferze Oleksego znacznie krytyczniej do pracy prokuratora Gorzkiewicza odniósł się Dariusz Wójcik, również członek tejże komisji: „Mnie– jeżeli już mówimy o moim osobistym zdaniu – zastanowiła konstrukcja uzasadnienia prokuratora Gorzkiewicza. Uzasadnienie prokuratorskie powinno szczegółowo rozpatrywać wszelkie za i przeciw, jasno określić, komu i z jakich powodów daje się wiarę. Natomiast w uzasadnieniu Gorzkiewicza wskazuje się, że Zacharski miał jakiś uraz osobisty do Oleksego i chciał mu zrobić „kuku”. A później się dowiadujemy, że Skoczylas - wysoki oficer Komendy Głównej – od wielu lat jest przyjacielem Oleksego. Tego uzasadnienie nie podaje. Zastanawiające jest też, że Skoczylas był przełożonym Oleksego w latach osiemdziesiątych, gdy obaj pracowali w KC. Tego uzasadnienie także nie podaje”.Wyraził on również wątpliwości czy Zacharski jest, aż tak kluczową postacią jak to przedstawiał prokurator i Żelazowski. Otóż jego zdaniem „Zacharski nigdy w różnych sytuacjach nie była sam. To jest tez ciekawostka. Podważa się wiarygodność Zacharskiego, ale co z innymi, którzy mu towarzyszyli?”.

             Z kolei agent rosyjskiego wywiadu - Jakimiszyn, zdaniem prokuratora nawiązał współpracę z Zacharskim też z osobistych pobudek. Przede wszystkim niechęć do szefa - Ałganowa i zazdrość z jego szybkiego awansu. Prokurator dopatrzył się również błędu w tłumaczeniu tekstu notatki rosyjskiej, bowiem zamiast „w związku z tym przekazany nam tajny referat UOP należy postawić pod znakiem zapytania” (wersja UOP) powinno być „w związku z tym przekazanie nam tajnego referatu UOP należy postawić pod znakiem zapytania” (według tłumaczenia prokuratury). [Chodzi o referat dla prezydenta o stanie bezpieczeństwa państwa – przyp. MK]. Innym błędem w tłumaczeniu było zakwalifikowanie przez prokuraturę rosyjskiego „szt”- dwie literki, na „sztuki” zamiast jak UOP na „szyfrogrannyj telegram” – zaszyfrowana depesza.

              Prokuratura nie skorzystała przy tym z dorobku sejmowych komisji, bowiem według prokuratora i tak przesłuchano tych samych świadków. Na koniec dodał, że „śledztwo w oczywisty sposób wykazało brak jakichkolwiek bezpośrednich dowodów popełnienia przestępstwa przez byłego premiera Józefa Oleksego”. Takie uzasadnienie nie dziwi zwarzywszy na dość rażące uchybienia w pracy prokuratora. Wspomnę tu o następnym: Ałganow na konferencji prasowej w Moskwie powiedział, że zna Oleksego od 1981 roku, gdy ten sprawował mało znaczącą funkcję w aparacie partyjnym. Oleksy zaś utrzymywał, iż zna Ałganowa od 1985 roku. W rzetelnej pracy prokuratora pominięcie tego wątku jest co najmniej zastanawiające. Z innych przytoczonych w tym artykule nieścisłości należy jeszcze przytoczyć taką, iż prokurator nie ustalił jednoznacznie, kiedy Oleksy po raz ostatni kontaktował się z Ałganowem. Przed czy po ostrzeżeniu przekazanym mu przez Czempińskiego. Jak twierdził były szef kontrwywiadu Miodowicz, UOP dostarczył w uzupełnieniu do prokuratury materiały świadczące o kontaktach Oleksego po 4 września 1995 zarówno z Ałganowem jak i Jakimiszynem. Zresztą z samym ostrzeżeniem też jest niejasność. Według Czempińskiego nastąpiło to w biurze premiera. Oleksy utrzymuje, że miało ono nastąpić podczas rozmowy telefonicznej. Od tego momentu przestał z Ałganowem „mieć jakikolwiek kontakt i uniemożliwił jakąkolwiek próbę kontaktu z jego strony”. Milczanowski zaś twierdził, że Oleksy nadal utrzymywał kontakt. Istnieje podobno taśma z rozmowy odbytej po 4 września 1994 roku, czyli po ostrzeżeniu, w której Oleksy mówi do Ałganowa „musimy zmienić formy kontaktów”. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Oleksy poprzez osoby trzecie próbował przekonać Ałganowa do zaprzestania kontaktowania się z nim. Ponadto UOP miał taśmy wideo, na których Oleksy gra w tenisa z pracownikami ambasady rosyjskiej uznanymi za szpiegów.Wszystkie te uchybienia nakazują wątpić w rzetelność prokuratora, a już szczytem niekompetencji było przekazanie Oleksemu nazwiska rosyjskiego agenta, który przekazał Polakom informacje o agenturalnej działalności Oleksego.

              Prokuratura oprócz argumentu osobistego nie zbadała interesów biznesowych Ałganowa. W trakcie sprawy w prasie pojawiły się bowiem informację, że był on rozpracowany właśnie pod tym względem. Członek komisji sejmowej Bogdan Borusewicz uważał, że prokurator przeglądał inne dokumenty niż komisja. Naczelny prokurator wojskowy Ryszard Michałowski powiedział przed Nadzwyczajną Komisją, że jego organ zbada prace prokuratora Gorzkiewicza: „badanie będzie dotyczyło tego, czy decyzja była zgodna z prawem i czy ma potwierdzenie w materiale dowodowym”. Romuald Szeremietiew poinformował, że prokurator Gorzkiewicz w 1982 roku był oskarżycielem w procesie przeciwko Leszkowi Moczulskiemu, Tadeuszowi Stańskiemu i Tadeuszowi Jandziaszakowi i niemu o powołaniu nielegalnego związki KPN i „działaniu w celu obalenia przemocą ustroju PRL oraz osłabienia mocy obronnej kraju poprzez zerwanie jedności sojuszniczej z ZSRR”.

              Decyzję prokuratora Gorzkiewicza poparł prof. Filar. Według niego „Zgodnie z treścią art. 220 kpk postanowienie takie wydaje się, gdy postępowanie nie dostarczyło podstaw do wniesienia aktu oskarżenia. Te zaś istniałyby jedynie wtedy, gdyby ustalono ponad wszelką wątpliwość, iż zostało popełnione przestępstwo. W procesie poszlakowym, bo z takim mamy tu właśnie do czynienia, jest to możliwe jedynie wówczas, gdy łańcuch logicznego rozumowania prowadzi do jednej i tylko jednej wersji danego zdarzenia, kategorycznie wykluczając inne możliwe wersje. Tego zaś, przynajmniej opierając się na materiałach zawartych w „Białej księdze”, przyjąć nie sposób. I to sprawę z punktu widzenia prawa zdaje się zamykać”.

                Płk Gorzkiewicz kilka lat później w 1999 zajmował się kolejnym przypadkiem szpiegów pracujących dla Rosji. Na podstawie zeznań, podobno tego samego zwerbowanego oficera rosyjskiego, UOP przekazał materiały, a prokurator wojskowy wszczął sprawę przeciw trzem oficerom WP, którzy mieli przekazywać informację jeszcze ZSRR. Gorzkiewicz przyznał tylko, że prowadzone jest śledztwo z artykuły 130 kk., który mówi: „kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat 10”.

               Po ogłoszeniu o umorzenie sprawy przeciwko niemu Oleksy powiedział: „sprawiedliwości stało się zadość. Orzeczenie prokuratury wojskowej przyjmuję jako finał najcięższego okresu w moim życiu”. Jednocześnie Izabela Sierakowska powiedziała, iż SdRP tworzy zespól oceniający kwestię podania Milczanowskiego i kierownictwo UOP przed Trybunałem Stanu. Nie mniej ciekawie wyglądają wyniku sondażu, w którym pytano respondentów o to czy obce wywiady ingerują w sprawy polskie. Ponad połowa odpowiedziała mniej lub bardziej twierdząco. Jedna trzecia odrzuciła taką możliwość lub uznała ją za mało prawdopodobną.

 

martinoff
O mnie martinoff

"Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi..."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka