Strachy na lachy ???

Od kilku miesięcy w temacie tarczy antyrakietowej rosyjscy politycy wypowiadali się w tonie przypominającym retorykę zimnowojenną. Można bylo oczywiście lekceważyć te glosy z Moskwy, a tym samym traktować jako propagandowe wybiegi, których jedynym celem jest podniesienie samopoczucia Rosjan po upadku imperium radzieckiego. Na szczęście tej tendencji do umniejszania zanczenia, a nawet lekceważenia slów rosyjskich wladz, nie dali się ludzie piszący na S24. Każdy glos ostrzegający Polskę, że zostanie zaatakowana, że grozi jej wycelowanie rakiet nuklearnych, rząd traktowal jako bicie piany, spoleczeństwo natomiast podchodzilo do takich gróźb z ostrożnością. Po raz kolejny okazalo się, w momencie konfrontacji wypowiadanych slów z rzeczywistością, że narodowa czujność wielu nie mylila. Wczoraj "Daily Telegraph", pisząc o konsekwencjach podpisania porozumienia w sprawie tarczy antyrakietowej, zmienil dotychczasowy sposób patrzenia zachodnich mediów na polską politykę zagraniczną. Czyżby Polacy w oczach Zachodu (traktowanego przez wielu jako wyrocznię wszelkich prawd i dogmatów w życiu spolecznym i politycznym) z rusofobów stali się pragmatykami i realistami ? "Polska nie stoi już wobec groźby wymierzenia w nią rosyjskich rakiet lecz - w stu procentach - ryzyka wojskowego ataku". Slowa te o ile zgodne z prawdą, i dla wielu w Polsce oczywiste, dziwią chociażby w konfrontacji z ocenami wystąpienia prezydenta Kaczyńskiego w Tbilisi. Media zachodnie uważaly, że "nacjonalistyczny polski prezydent" przesadzil twierdząc, iż "dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, a pojutrze może mój kraj". Wczoraj "Daily Telgraph" przyznal prezydentowi Kaczyńskiemu rację, pisząc, iż Polsce grozi "jeśli można wierzyć Nogowicynowi, atak nuklearny (...)". Niestety troska londyńskiej gazety jest jednak krótkowzroczna i bardzo brytyjskocentryczna. "Polska w przeciwieństwie do Gruzji jest członkiem NATO. W razie rosyjskiego uderzenia wojskowego na ten kraj, Warszawa mogłaby powołać się na artykuł piąty traktatu NATO, co zobowiązałoby Wielką Brytanię i inne kraje sojuszu do wystąpienia w polskiej obronie. Innymi słowy - oznaczałoby to początek III wojny światowej". Ostatnie dwa tygodnie pokazaly, że historia lubi się powtarzać. Rozmowy Sarkozy-Miedwiediew przypominaly konferencję w Monachium, a atak na Gruzję byl bardzo podobny do agresjii ZSRR na Polskę w 17.09.1939 r. Oby Brytyjczycy w myśl swych obaw z artykulu nie zachowali się (w stosunku do Polski) tak jak 70 lat temu.