wiesława wiesława
237
BLOG

Poszukiwania amatorów uczestnictwa w kryterium ulicznym

wiesława wiesława Polityka Obserwuj notkę 6

 […] w grze jest pewien obraz Polski, jaka ona ma być. Może inaczej – czyja ona ma być. Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat – bo to jednak była Polska – własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza.


I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru. A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło, że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć. To się będzie rozstrzygało także w jakiejś mierze, w jakiejś cząstce dziś – tutaj, na tej Sali. […]

2 czerwca minęło dwadzieścia pięc lat od sesji plenarnej sejmu, na której premier Jan Olszewski wygłosił cytowane powyżej słowa. Upłynęło ćwierć wieku, w dorosłe życie weszło już nowe pokolenie Polaków, a pytanie „czyja będzie ta Polska” pozostaje aktualne. Od listopada 2015 roku mamy do czynienia z kolejnym etapem tego sporu – rząd utworzony przez Prawo i Sprawiedliwość stał się przedmiotem nieustającej kontestacji ze strony partii opozycyjnych, określających się jako „totalna opozycja”. Cały program tej „totalnej opozycji” jest ograniczony do hasła „Odsunąć PiS od władzy”. A dlaczego odsunąć?  Na to pytanie odpowiedzi udzieliła jedna z „totalnych opozycjonistek”: „żeby było tak jak było”.

Pamiętne słowa Jana Olszewskiego przypomniały mi się wczoraj późnym wieczorem; podczas transmisji z demonstracji pod gmachem Sądu Najwyższego telewizyjna kamera pokazała wyświetlony na tym gmachu napis: „TO JEST NASZ SĄD”. Takie buńczuczne oświadczenie przedstawili uczestnicy demonstracji Polakom.

Wg rzecznika warszawskiego ratusza, wieczorna demonstracja na placu Krasińskich zgromadziła 17 tysięcy osób; policja ocenia, że o połowę mniej. Wśród nich prof. Rzepliński, sędzia Stępień, Władysław Frasyniuk, Adam Michnik, resztki KOD, komuniści z partii Razem, Zieloni, Kazimiera Szczuka…

Oczywiście, uczestnicy wczorajszej demonstracji identyfikują się z prezentowanym niedawno (22 maja 2017 r., na Kongresie Prawników Polskich) przez prof. Wojciecha Popiołka z Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego najnowszym paradygmatem nauk prawnych, którego główny pogląd wyraża zdanie: „ W demokratycznym państwie prawnym suwerenem nie są wyborcy”. Wypada zauwazyć, że jest to trawestacja poglądu towarzysza Szmaciaka, bohatera poematu Szpotańskiego:

my tutaj rządzim, my tutaj dzielim,

bez nas by wszystko diabli wzięli.

 

Wczoraj wieczorem od rzecznika prasowego Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” dowiedzieliśmy się, że "dziś obywatele i sędziowie łączą się w obronie niezależnych sądów"., a inny organizator apelował do narodu: "ważne jest, żebyśmy byli na ulicy codziennie i nie tylko w Warszawie, ale też w innych miejscowościach".

Niestety, niewdzięczny naród w ogóle nie myśli o powrocie do „państwa teoretycznego” i słabo reaguje na te apele. Organizatorzy gorączkowo poszukują więc odpowiedzi na pytania przedstawione dzisiaj na portalu NaTemat.pl: „Czego trzeba, żeby milion Polaków wyszło na ulice? Pytamy, co z Polską musi zrobić PiS, żebyśmy naprawdę się wkurzyli” .

Organizatorzy protestu pod siedzibą SN nie są tak naiwni, aby przyjąć, ze Polakom nie podoba się to, co nie podoba się zgromadzonym wczoraj demonstrantom. Mają świadomość, że hasło „odsunąć PiS od władzy”, nawet przedstawione w najbardziej wulgarnej formie, ogół Polaków obchodzi tyle, co zeszłoroczny połów śledzi na Alasce. A teza „W demokratycznym państwie prawnym suwerenem nie są wyborcy” z pewnością nie zachęci Polaków, aby ruszyli na barykady w celu zachowania status quo w wymiarze sprawiedliwości. Większość bowiem Polaków ma zdecydowanie ujemna opinię o działaniu wymiaru sprawiedliwości. Do uformowania tej opinii przyczyniła się przede wszystkim przewlekłość postępowań, brak wyjaśnienia głośnych spraw z okresu PRL, brak realnej możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności sędziego, a także afery finansowe w sądownictwie.  Zdecydowana większość polskiego społeczeństwa podziela pogląd ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro:

Przez ostatnie lata polskie sądownictwo na tle Europy wyróżniało się tym, że niemal całkowicie oderwało się od mechanizmów kontroli demokratycznej, było korporacją, która wszystko sama załatwiała i o wszystkim rozstrzygała; to prowadziło do demoralizacji". Czas na to, żeby przywrócić standardy europejskie"

 

***

Osobom poszukującym odpowiedzi na pytanie do czego zmierza awantura społeczna, o której wywołanie tak gorliwie zabiegają żurnaliści Newsweeka i GW, gorąco radzę aby popatrzyły na skład uczestników demonstracji oraz na napis „Sądy są nasze” i wyciągnęły wnioski. 



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka