wiesława wiesława
1658
BLOG

Sługa Boży János Esterházy, męczennik komunizmu

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

W końcu wojny, gdy rozpoczęło się oblężenie Budapesztu,  

zacząłem się modlić, żeby dobry Bóg pozwolił mi za cenę cierpień i niedostatków,

stać się godnym tego, żebym oczyszczony mógł Go naśladować.

I ponieważ o to prosiłem, o to się modliłem, to kiedy zabrali mnie Rosjanie,

a także potem byłem całkowicie spokojny - a kiedy już czułem,

że moja sytuacja jest bardzo trudna,

powiedziałem sobie po prostu, że nie wolno mi zwątpić. 

(z listu Jánosa Esterházy’ego do siostry Marii, 1949 r.)



W archidiecezji krakowskiej rozpoczęły się prace związane z diecezjalnym procesem beatyfikacyjnym sługi Bożego Jánosa Esterházy’ego, węgierskiego polityka, męczennika komunizmu. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zadecydowała, że proces beatyfikacyjny Esterházy’ego poprowadzi archidiecezja krakowska. W grudniu postulatorem procesu został mianowany pracujący od kilku lat na Węgrzech franciszkanin o. Paweł Cebula, a metropolita krakowski ks. abp Marek Jędraszewski ustanowil „Komisję Historyczną w sprawie beatyfikacji i kanonizacji Sługi Bożego Jánosa Esterházy’ego, wiernego świeckiego, ojca rodziny, zamordowanego z nienawiści do wiary w 1957 roku”. Zadaniem Komisji jest zbadanie wszystkich dostępnych źródeł dotyczących życia i działalności sługi Bożego Jánosa Esterházy’ego.

Przewodniczącym komisji jest prof. Arkadiusz Adamczyk, historyk z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, biograf Esterházy’ego. Ponadto w sklad komisji wchodzą: dr Imre Molnár, historyk i dyplomata, biograf Esterházy’ego, dyrektor Instytutu Węgierskiego w Bratysławie, dr Dariusz Żuk-Olszewski, sekretarz Konferencji Episkopatu Słowacji, dr Soos Viktor Attila z Komitetu Pamięci Narodowej w Budapeszcie, dr Andrzej Toth, kanclerz Uniwersytetu Ekonomicznego w Pradze.

7 stycznia 2019 roku w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich członkowie Komisji Historycznej złożyli przed abp. Markiem Jędraszewskim przysięgę na Ewangelię, że będą wiernie wypełniać powierzone im zadania i dochowają tajemnicy.

Podczas tej uroczystości ks. abp Marek Jędraszewski przypomniał, ze chrześcijanin powinien być światłem, odbijającym prawdziwą Światłość.

Takim światłem w czasach bardzo trudnych dla Europy Środkowo-Wschodniej był János Esterházy. Pokazał, co znaczy być świadkiem Chrystusa i Jego krzyża […] Jawi się nam jako prawdziwe światło w ówczesnym świecie, który został pochłonięty przez moce ciemności, nienawiści i zła. On pokazał, co znaczy ofiarować życie Chrystusowi i być wiernym Ewangelii. Jego życie i męczeństwo umocniło w wierze wszystkich, z którymi się spotykał. Dziś, kiedy lansuje się sposób życia bez Boga, jego świadectwo pokazuje Europejczykom, że Jezus Chrystus jest kluczem do zrozumienia człowieka.

Abp Jędraszewski wspomniał postać Jana Pawła II, który zachęcał do zbierania wiedzy o męczennikach i ukazywania światu ich postawy oraz do życia w prawdziwej wolności. Rozpoczynając dzisiaj w sposób formalny prace związane z procesem beatyfikacyjnym Jánosa Esterházyego, wypełniamy to, do czego wzywał nas Jan Paweł II.

Przewodniczący Komisji Historyczne, dr hab. Arkadiusz Adamczyk, omówił zadania Komisji: Musimy zgromadzić świadectwa pozostawione przez samego Sługę Bożego Jánosa Esterházego i zebrać pisemne relacje jego najbliższych, m.in. sióstr Maryszki i Luizy, oraz relacje tych osób, które działały z nim w polityce oraz współwięźniów. Bardzo ważne będą wszelkie dokumenty wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa i jego oprawców. Do części z nich – tych w Moskwie – pewnie nie będziemy mieć dostępu.

János Esterházy jest dziś w naszym kraju postacią niemal nieznaną. Urodził się 14 marca 1901 roku w Nyitraújlak (dziś: Velke Zaluzie) w rodowym majątku Esterhazych na Górnych Węgrzech (obecnie Słowacja). Jego ojcem był János Esterházy senior (1864—1905), polityk węgierski, członek Izby Wyższej węgierskiego parlamentu, a matką Elżbieta Tarnowska (1875—1956), córka hrabiego Stanisława Tarnowskiego, galicyjskiego polityka konserwatywnego, rektora Uniwersytetu Jagielońskiego, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, autora pierwszej „Historii literatury polskiej”. Rodzice poznali się w Krakowie i tam w 1898 r. wzięli ślub w kościele felicjanek.

János Esterházy senior zmarł wcześnie, w wieku 41 lat, osierociwszy troje małych dzieci: Luizę (1899—1966), Jànosa (1901 – 1957) i Marię (1904—1975). Po śmierci męża Elżbieta Esterhazy zrezygnowała z powrotu do Polski i pozostała w Nyitraújlak, wychowując sama troje dzieci, którym zaszczepiła żywą więź z polskim językiem, historią i kulturą.

Rodzina Esterhazych, jedna z najstarszych rodzin szlacheckich na Węgrzech, była od wieków związana z ziemiami historycznych Górnych Węgier, które po I wojnie światowej, na mocy traktatu w Trianon z 1920 roku, znalazły się na terenie nowo powstałego państwa czechosłowackiego. Korona Węgierska utraciła w wyniku postanowień zwycięskich mocarstw aż 71,5 % swojego terytorium, a poza nowo wytyczonymi granicami państwa węgierskiego znalazło się około pięciu milionów Węgrów. Ponad milion Węgrów stało się obywatelami Czechosłowacji. Nyitraújlak znalazł się w Czechosłowacji, a János Esterházy, jego matka i siostry stali się obywatelami Czechosłowacji razem z ponad milionem Węgrów.

János Esterházy w latach 1916 - 1920 studiował ekonomię w Budapeszcie, by po ukończeniu studiów gospodarować w rodzinnych dobrach, uszczuplonych wskutek reformy rolnej w 1919 r. o ziemie Esterházych w Nitrze oraz majątki na Węgrzech, które musiał sprzedać, by spłacić naliczone przez władze czechosłowackie podatki. Wcześnie, bo już w wieku 20 lat, zaangażował się w działalność polityczną mniejszości węgierskiej w powstałym państwie czechosłowackim. Został wybrany posłem z okręgu Koszyc. W swojej pierwszej mowie parlamentarnej powiedzial: Wbrew naszej woli, zostaliśmy przyłączeni do Czechosłowacji, domagamy się więc, aby czechosłowacki rząd uszanował nasze prawa mniejszości narodowej: językowe, kulturalne i gospodarcze.

János Esterházy utrzymywał regularny kontakt z częścią rodziny mieszkającą w Polsce, a ponieważ liczni jej członkowie piastowali wysokie stanowiska państwowe, wcześnie nawiązał kontakty z czołowymi przedstawicielami polskiego życia politycznego. Najwięcej pomocy uzyskał od swego krewnego Jana Szembeka, który w latach 1921—1924 był pierwszym ambasadorem niepodległej Polski na Węgrzech.

W roku 1931 János Esterházy został przewodniczącym Ligi Węgrów w Czechosłowacji, organizacji afiliowanej przy Lidze Narodów. W grudniu następnego roku wybrano go przewodniczącym Krajowej Partii Chrześcijańsko-Społecznej, z którą był związany od niemal dziesięciu lat, odwołującej się do solidaryzmu, społecznej nauki Kościoła i domagającej równych praw dla wszystkich narodów zamieszkujących obszar środkowej i wschodniej Europy. W 1935 r. został posłem do Zgromadzenia Narodowego Republiki Czechosłowackiej i z trybuny sejmowej krytykował politykę zbliżenia ze Związkiem Sowieckim, widząc w tym zagrożenie dla całego regionu. Esterhazy nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem solidarności narodów Europy Środkowej i mówił o tym otwarcie także przed parlamentem w Pradze. 10 marca 1938 roku oceniając politykę zagraniczną Czechosłowaków, niezdolnych do kompromisu z państwami sąsiednimi, a pertraktujących z Sowietami, oświadczył: „Pertraktują Panowie w sprawie sojuszu z państwem tak odległym od nas zarówno pod względem światopoglądowym, jak politycznym, jakim jest Rosja Radziecka. Zamiast kraju, jakim jest Związek Radziecki, gdzie dowódców wojskowych likwiduje się strzałem w głowę, gdzie pali się kościoły, morduje księży, stosuje przemoc wobec zakonnic, o wiele szczęśliwszym rozwiązaniem byłoby nawiązanie przyjaźni z państwami sąsiednimi, bo gdyby rozmawialiby panowie o zawarciu sojuszu z tymi państwami, to wówczas nie tylko można by wyeliminować Sowietów, ale też nie musiałaby nas boleć głowa z powodu Trzeciej Rzeszy”.

Jako przedstawiciel węgierskiej mniejszości narodowej w Republice Czechosłowackiej, János Esterházy współpracował z Leonem Wolfem, przewodniczącym Związku Polaków w ĆSR.

Po ustanowieniu autonomicznej Słowacji w październiku 1938 r., był jedynym węgierskim posłem w słowackim parlamencie (do 1944 roku, kiedy to pozbawiono go poselskiego mandatu). Jego działalność nie dotyczyła już tylko obrony praw mniejszości narodowych. 1 września 1939 r., dzięki swym krewnym, jako jeden z pierwszych dowiedział się o niemieckim najeździe na Polskę. Do inwazji przyłączyła się armia Słowacji, której pięć dywizji natarło na Polskę z południa i zajęło znajdujące się po stronie polskiej tereny Orawy i Spiszu. Ta agresja dotknęła Esterhazy’ego również osobiście, ponieważ jego młodsza siostra Maria Mycielska-Esterhazy wraz ze swym mężem Franciszkiem Mycielskim, jego rodziną i krewnymi mieszkali w Polsce.

János Esterházy od razu włączył się w organizację pomocy dla polskich uchodźców na Węgrzech. Nie było to wcale proste zadanie, ponieważ Słowacja i Węgry traktowały agresję na Polskę w odmienny sposób. Podczas gdy Słowacja kolaborująca z III Rzeszą brała czynny udział w ataku na Polskę, węgierski premier Pal Teleki nie wyraził zgody na przemarsz przez Węgry nacierających na Polskę z południa niemieckich ani słowackich oddziałów. Dla słowackich władz fakt ten stanowił nowy powód do wrogiej postawy wobec słowackich Węgrów. Z tego względu pomagający polskim uchodźcom János Esterházy, zaraz po wybuchu wojny został objęty nadzorem policyjnym. Mimo to utrzymywał systematyczny kontakt z działającym w Budapeszcie Węgiersko-Polskim Komitetem ds. Uchodźców, który organizował i nadzorował przyjmowanie uchodźców cywilnych, a początkowo także wojskowych. János Esterházy pozostawał członkiem komitetu pod nazwiskiem swej żony (ktore brzmiało: Esterházy Janosne). W Budapeszcie zgłosił się do niego m.in. Zygmunt Mycielski, który po latach, w swoim „Dzienniku 1950 – 1959” tak wspominał okazaną mu pomoc: „W roku 1939 Esterhazy przyjął mnie do swej willi znajdującej się w Budapeszcie przy ulicy Istenhegyi. Pomagał nam wszystkim i bardzo dużo robił dla Polaków, tak jak wielu innych Węgrów w tamtym czasie. Przyszedłem do Janosa boso, w podartych spodniach, ktore dostałem od poczciwych żydów z Ungvar, po długim, trwającym od września marszu miałem nogi całe we krwi. Miałem na sobie koszulę i znoszony sweter. Następnego dnia Janos zabrał mnie do sklepu, gdzie kupił mi buty, bieliznę i ubranie. Dał mi wszystko, co mógł, a nawet więcej, zarówno mnie, jak i setkom innych polskich uchodźców, którym pomagał”.

Z zapisków Jana Szembeka w „Diariuszu” wynika, ze János Esterházy odegrał znaczną rolę w organizowaniu zaopatrzenia i zakwaterowania dla jednostek wojskowych, które przedostały się na Węgry, opieki nad ludnością cywilną, w umieszczeniu polskich dzieł sztuki w Muzeum Narodowym, jak również w zabezpieczeniu lokat bankowych w Węgierskim Banku Kredytowym. Budapeszteńskie mieszkanie Esterhazy’ego było w tym czasie miejscem nielegalnych spotkań przebywających na Węgrzech polskich oficerów. W notatce Szembeka z 11 października 1939 roku możemy przeczytać, że Esterházy pomagał w nielegalnym przyjeździe do Budapesztu gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Spotkał się z generałem, przybyłym z Podkarpacia w cywilnym ubraniu, w Ungvar (Uzhorod) i stamtąd przewiózł go do Budapesztu. Za jego pośrednictwem generał spotkał się potajemnie w Budapeszcie z regentem Horthym.

János Esterházy wiele razy interweniował w sprawie Polaków, którzy przedostali się na Słowację i zostali tam aresztowani. Wyciągał ich z aresztu, posługując się swą poselską legitymacją, i kierował w stronę Węgier, a w wielu przypadkach przewoził ich ukrytych we własnym samochodzie. Pomagał też wielu Polakom prześladowanym na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Stanisław Jan Rostworowski w swych pamiętnikach opisał perypetie towarzyszące uwolnieniu swego krewnego, Ludwika Rostworowskiego, który został zesłany przez Niemców do KL Auschwitz: „Wreszcie jego Matka Zofia nawiązała kontakt z Maryszką Mycielską, z domu hrabiną Esterhazy (1904—1975), której brat, Janos, jako przywódca mniejszości węgierskiej na Słowacji, utrzymywał stosunki z Niemcami. Maryszka, pół Węgierka, pół Polka, bo jej matką była Elżbieta z hr. Tarnowskich, przez swego brata pomagała wielu Polakom prześladowanym w kraju. […] Najprawdopodobniej dzięki jej pomocy Ludwik Rostworowski w cudowny sposób został 9 X 1941 roku zwolniony z Oświęcimia.”

15 maja 1942 roku János Esterházy jako jedyny poseł słowackiego parlamentu nie zagłosował za (wprowadzającą zmiany w konstytucji) ustawą nr 68. Po przyjęciu tej ustawy, Słowacja zgodziła się na deportacje Żydów. Wiadomość o tym szybko się rozeszła i dotarła do Polski, o czym pisze cytowany już wcześniej Zygmunt Mycielski: „Gdy teraz wspominam, jak wyglądał tryb głosowania w dyktatorskich warunkach Trzeciej Rzeszy, to (w tym niegłosowaniu) widzę dowód Jego wielkiej odwagi i wielkości. Wszystko to można określić słowem bohaterstwo.”

Po wprowadzeniu tej ustawy János Esterházy wiele razy interweniował w Budapeszcie, by uciekający przed deportacją i innymi prześladowaniami słowaccy i polscy Żydzi mogli znaleźć azyl na Węgrzech. W miarę swych sił i możliwości udzielał schronienia prześladowanym. W apelacji złożonej podczas bratysławskiego procesu z 1947 roku, obrońca Jánosa Esterházy’ego napisał, że rodzinę pełnomocnego ministra, doktora Ladislava Szathmary’ego (byłego ambasadora Czechosłowacji w Warszawie), która musiała uciekać z Pragi przed prześladowaniem ze strony gestapo, Esterházy uratował, wystarawszy się dla nich o słowackie obywatelstwo pod zmienionym nazwiskiem, a nawet o mieszkanie w Dobsinie. Dzięki swym kontaktom zorganizował przerzuconemu do Turcji ministrowi korespondencję z rodziną, którą mógł prowadzić przez ambasadę węgierską w Ankarze od 1939 aż do 1944 roku.

Oprócz pomocy w przeprawieniu się przez granicę János Esterházy starał się zapewnić pozbawionym majątku i stanowisk prześladowanym utrzymanie, organizując dla nich systematyczne świadczenia socjalne. Taką regularną zapomogę w wysokości 5 500 koron miesięcznie otrzymywał od Partii Węgierskiej m.in. dr Marcell Szilard, którego ze względu na żydowskie pochodzenie wykluczono ze słowackiej Izby Adwokackiej i tym sposobem pozbawiono pracy. Dopóki było to możliwe, ukrywał żydowskich uchodźców również w swoich majątkach. Złożyła o tym świadectwo ustne Veronika Dubnicka Schlesingerova: „To, że przeżyliśmy ten okropny czas, właściwie cała nasza rodzina zawdzięcza Jánosowi Esterházy’emu i jego rodzinie […], która zachowywała się w sposób jak najbardziej chrześcijański i ludzki”. Ágnes Wertheimer z Bratysławy powiedziała: „[…] ze względu na domowe rewizje coraz liczniejszym osobom udostępniał fałszywe paszporty, z którymi Żydzi mogli uciekać na Węgry.”

Feliks Schlesinger i jego żona Katalin Veithammer (oboje z Nyitraújlaku) w następujący sposób wspominali działalność Esterhazy’ego, której celem było ratowanie Żydow: „Z powodu nacisków reżimu Tiso 5 października 1942 roku musieliśmy opuścić gminę Újlak i wyjechać na Węgry, gdzie mogliśmy uciec przed prześladowaniami. […] Tu często odwiedzał nas János Esterházy, który na wszelkie sposoby pomagał nam w trudnościach, tych, które przeżywaliśmy tam ze względu na wzmożone prześladowania Żydów. Załatwił nam zezwolenie na pobyt, zgłosił nas we właściwym urzędzie w Budapeszcie. Wiemy również, że pomagał wielu mieszkańcom narodowości żydowskiej, interweniując w budapeszteńskich urzędach centralnych. Był osobą, która próbowała ratować tych, których jako pierwszych deportowano do Niemiec. Wielu wyciągnął z obozu koncentracyjnego w Budapeszcie. [..] Wiemy również, że Esterhazy pomógł wielu Żydom, zdobywając dla nich na Węgrzech mieszkanie, i tym samym jednocześnie dostawali pozwolenie na pobyt, i tym sposobem mogli się ukryć w Budapeszcie. Należał do nich na przykład Pal Schlesinger i Emil Barna z tamtej wsi”.

Jak wspomina Miklos Kallay, ówczesny premier Węgier, pomimo wielu usilnych protestów i groźb ze strony słowackiego rządu oraz budapeszteńskiej ambasady niemieckiej, „według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na Węgry uciekło w końcu ponad czterdzieści tysięcy słowackich Żydów”. Węgry przyjmowały ich, nadając im status uchodźców i odpowiednio do tego traktując. Spośród przeprawiających się przez granicę państwa wielu zawdzięcza swą ucieczkę Esterhazy’emu. Słowacka Żydówka, Iren Rujder napisała pól wieku później: „W latach czterdziestych w Bratysławie wszyscy wiedzieli, iż Esterhazy jest przyjacielem Żydów, […]. On także narażony był na niebezpieczeństwo deportacji, a mimo to pomagał, gdzie mógł. Mój mąż, Odon Rujder, był właścicielem Koscher Wurstfabrik. Pochodził ze znanej żydowskiej rodziny, a ja też jestem Żydówką. Mąż spotkał pewnego dnia na ulicy Jánosa Esterházy’ego, któremu nie chciał nawet powiedzieć „dzień dobry”, gdyż wówczas już nie można się było publicznie pokazywać z Żydami. Esterhazy podszedł do niego z drugiej strony ulicy i zapytał męża, w czym może pomóc […] Niewiele później dał mojemu mężowi potrzebny do ucieczki węgierski paszport. Janos Esterhazy nie zasługuje na oszczerstwa, jakimi go się teraz obrzuca. My, którzy wówczas mieszkaliśmy w Słowacji, znamy prawdę. Wydano go sowietom, bo gdyby postawiono go przed sądem w Bratysławie, wszyscy Żydzi świadczyliby za nim. Bolesne jest takie wypaczanie prawdy, Esterhazy rzeczywiście zasługuje na drzewo sprawiedliwych wśród narodów świata w Izraelu. […] Nie potrafię wymienić nazwiska innego człowieka, który by zrobił tyle dla Żydów, co on. Cała jego rodzina znana była z gotowości do niesienia pomocy. Pomógł nie tylko nam, wiem, że wielu dał węgierski paszport, żeby ich ratować”.

Siostra Janosa, Luiza Esterhazy pisze w swych wspomnieniach, że jej brat uzgadniał z ministrem spraw wewnętrznych, żeby uciekający ze Słowacji Żydzi mogli przekraczać węgierską granicę bez paszportu i wizy, a na terenie Węgier mogli korzystać ze statusu uchodźcy, podobnie jak Polacy.

W kwietniu 1943 roku, po ujawnieniu przez niemieckie radio informacji o odkryciu w lesie katyńskim w pobliżu Smoleńska masowych grobów z ciałami polskich oficerów, János Esterházy w ostrych słowach potępił bestialski mord i dał temu wyraz w węgierskich gazetach wydawanych przez siebie w Bratysławie.

W październiku 1944 r., po przejęciu władzy na Węgrzech przez nilaszowców (strzałokrzyżowców), János Esterházy został aresztowany w Budapeszcie i po kilku dniach zwolniony. Natomiast na Słowacji pozbawiono go statusu posła i immunitetu, po czym sąd komitatu Eperjes skazał go na pół roku więzienia, oskarżając o zniesławienie państwa słowackiego. Z relacji Luizy Esterhazy wiadomo, że w Nyitraújlaku, gdzie rodzina Esterhazych ukrywała Żydow, gestapo pojawiło się już w dniu przejęcia w Budapeszcie władzy przez nilaszowcow i przetrząsnęło pałac w poszukiwaniu hrabiego Esterhazy’ego. Po kilku dniach sytuacja się powtórzyła. Jednak Jánosa Esterházy’ego nie znaleziono, ponieważ od 15 października 1944 roku ukrywał się w Bratysławie.

W marcu 1945 r. w Moskwie powstał rząd czechosłowacki, a 5 kwietnia Front Narodowy Czechów i Słowaków ogłosił deklarację programową, zapowiadając ścisłą współpracę ze Związkiem Sowieckim. Nazajutrz János Esterházy opuścił kryjówkę w Bratysławie i natychmiast został aresztowany przez patrol Armii Czerwonej, która wkroczyła do miasta; przebywał w areszcie do 18 kwietnia. Po uwolnieniu 20 kwietnia zgłosił się do pełnomocnika ministra spraw wewnętrznych dr. Gustava Husaka, został aresztowany, a następnie przekazany NKWD. 29 czerwca 1945 r. wsadzono Esterhazy’ego wraz z dziesięcioma innymi aresztowanymi do pociągu, i przez Budapeszt, Bukareszt, Jasin przewieziono do Moskwy, gdzie osadzono ich w więzieniu na Łubiance. János Esterházy został oskarżony o kierowanie partią faszystowską, szpiegostwo przeciwko ZSRR, szkalowanie tego państwa m.in. przez rozgłaszanie wiadomości o zbrodni katyńskiej. W moskiewskim akcie oskarżenia napisano, że na polecenie Esterhazy’ego węgierska prasa na Słowacji „rozpowszechniała prowokacyjne materiały antyradzieckie w związku z tzw. sprawą katyńską”. W akcie oskarżenia była mowa także o rozpowszechnianiu przezeń „albumu z fotografiami i plakatów dotyczących sprawy katyńskiej, […] w których Esterhazy przypisywał władzom radzieckim przeprowadzone przez Niemców w nieludzki sposób egzekucje na polskich oficerach”.

Wyrok brzmiał: 10 lat łagru. W czerwcu 1946 roku Jánosa Esterházy’ego wysłano z Łubianki do łagru w Republice Komi, następnie dalej na północ. Wreszcie, 7 marca 1948 roku, już jako ciężko chorego na gruźlicę płuc przetransportowano go do obozu szpitalnego w Sangorodok-Protoku. W nieogrzewanym baraku „leżał tam na gołej drewnianej pryczy, cały we wszach, biegały po nim szczury. W wysokiej gorączce, głodny, bez leków”, wspomina József Hetényi, współwięzień w obozie Sangradok-Protok.

16 września 1947 r. Słowacki Trybunał Narodowy zaocznie, bez przesłuchania świadków, skazał na śmierć Jánosa Esterházy’ego, oskarżonego o zdradę narodową i kolaborację z nazistami. W wyniku ekstradycji Esterházy został odesłany do Czechosłowacji w 1949 roku dla wykonania wyroku, który jednak - aktem łaski - prezydent Gottwald zmienił na dożywocie.

Uciekając przed prześladowaniami mniejszości węgierskiej, które po 1945 roku nasiliły się w nowo powstałej Czechosłowacji, żona Jánosa Esterházy’ego, Livia Serenyi, już wcześniej wyjechała wraz z dziećmi ze Słowacji na Węgry, natomiast starsza siostra Luiza oraz matka wyemigrowały do Francji,. Na Słowacji pozostała młodsza siostra Esterhazyego, Maria Esterhazy-Mycielska wraz z mężem Franciszkiem Mycielskim i pięciorgiem dzieci. Mycielscy opuściwszy Polskę w 1944 r. w obawie przed wojskami sowieckimi, schronili się w Újlaku i nie mieli gdzie wracać po utracie majątku w Polsce. Pałac w Újlaku zaś został najpierw zdewastowany przez sowieckich żołnierzy podczas przejścia frontu, a następnie splądrowany przez mieszkańców wsi tak gruntownie, że pozostały w nim tylko gołe ściany. Podczas trwającej długie dni grabieży (barbarzyńskiego pustoszenia, palenia książek wraz z wartościowym wyposażeniem) zniszczona została bezcenna pałacowa biblioteka oraz archiwum rodziny Esterhazych. Zgodnie z relacją naocznych świadków ludowy komisarz ds. oświaty i kultury ludowej Laco Novomesky wywiózł bardziej wartościowe woluminy z biblioteki. Jako że powrót do pałacu stał się niemożliwy — rodzina Mycielskich zamieszkała w jednym z budynków folwarcznych.

Z sowieckich łagrów Jànos Esterhazy wrócił ze zrujnowanym zdrowiem; przy wzroście 185 cm ważył 40 kg. Po ułaskawieniu rozpoczęła się jego tułaczka po czechosłowackich więzieniach. Maria Mycielska-Esterhazy starała się uczynić wszystko, co było w jej mocy, by pomóc cierpiącemu bratu, by uzyskać skrócenie lub przynajmniej złagodzenie kary. "Anioł dobroci Maryszka”, jak nazywał ją brat w listach, niemal codziennie podejmowała wyprawy do kolejnych wiezień, kursując między Újlakiem, Nitrą, Leopoldovem, Bratysławą, Budapesztem, na końcu Mirovem - w chłodzie, często o głodzie, przepełnionymi pociągami, spóźniającymi się autobusami, z niezliczonymi przesiadkami i wielogodzinnym wyczekiwaniem na stacjach. Starała się o trudno dostępne, bardzo drogie lekarstwa przeciwgruźlicze dla brata.

Jednak jej wysiłki okazały się daremne. 8 marca 1957 r. János Esterházy zmarł w więzieniu w Mirovie na Morawach. Po jego śmierci Maria Mycielska napisała do swego polskiego krewnego Zygmunta Mycielskiego: „Po nabożeństwie żałobnym poszłam po świadectwo zgonu. Kiedy przyszedł komendant więzienia, zapytałam, co z nim zrobili, z szatańskim uśmieszkiem odparł: „dokładnie to, co powiedziałem pani córce. Kazałem go spalić, ale prochów nie wydam”. Tego mi było za wiele i powiedziałam, że pewnie dlatego nie wyda, że już je gdzieś rozrzucił. Twierdził, że nie, że gdzieś są, ale mi ich nie wyda. Korespondencji też nie wyda (moich własnych, pisanych do niego też nie!), do której zgodnie z przepisami mam prawo. Daję słowo, że takiego sadystę spotkałam tylko raz w życiu, i oczywiście był to gestapowiec. […] kiedy chcą karać żywego, to jeszcze rozumiem, ale karać umarłego i starszą kobietę, czy to się godzi? […] Nie potrafię sobie wyobrazić, że trzymają go w jakimś krematoryjnym magazynie, przecież Janos sam mi powiedział, że chciałby być pochowany w ziemi rodzinnej, a ja mu obiecałam, że tak będzie. Taka obietnica zobowiązuje nawet wtedy, gdy człowiek złoży ją obcemu, a co dopiero własnemu bratu. Zygmuncie, pomóż, jeśli możesz. Wiesz, jak wielu Polakom Janos pomógł w czasie wojny…”. Starania, podjęte przez Zygmunta Mycielskiego za pośrednictwem ambasadora PRL w Pradze, w różnych państwowych i partyjnych urzędach czechosłowackich, nie dały pozytywnego rezultatu.

W 1958 roku, utraciwszy nadzieję na urządzenie godnego pogrzebu swego brata, Maria Mycielska z dziećmi przyjechała do Polski, gdzie już wcześniej przebywał jej mąż. Z Polski poczyniła jeszcze kilka prób drogą korespondencyjną, a nawet osobiście, chcąc odzyskać urnę z popiołami brata oraz pozostawione przez niego rzeczy osobiste, jak listy, wśród których znajdował się nigdy niedoręczony list pożegnalny oraz inne notatki itp. Niestety, bez rezultatu.

W r. 2009 śp. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Jánosa Esterházy'ego pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za pomoc polskim uchodźcom podczas drugiej wojny światowej.

W 2010 roku na podstawie notatek i zapisków oraz listów Marii Mycielskiej oraz jej brata, Imre Mol-nar i Piotr Mycielski przygotowali książkę „Ułaskawiony na śmierć. Rzecz o Jánosu Esterházym”. Jest to przejmujące świadectwo z czasów sowieckiego terroru w Europie Wschodniej, historia człowieka doświadczonego okrutnym cierpieniem, które spotkało go zamiast zasłużonej nagrody. A także relacja o wysiłkach podejmowanych przez jego siostrę, aby to cierpienie skrócić.

Pół wieku po śmierci Jánosa Esterházy’ego, czescy historycy ustalili, że urnę z jego prochami do roku 1965 przechowywano w centralnym magazynie praskiego więzienia Pankrac. Wtedy została pochowana wraz z popiołami innych ofiar we wspólnej mogile. We wrześniu 2017 r. prochy Janosa Esterhazy’ego spoczęły w zbudowanej specjalnie kaplicy Podwyższenia Krzyża św. w Alsóbodok (słow. Dolné Obdokovce). Utworzono tam również park jego pamięci, a w nim Drogę Krzyżowej Wierności z myślami Jánosa Esterházy’ego. W pogrzebie uczestniczyli biskupi Węgier, Słowacji i Polski. Obrzędom pogrzebowym przewodniczył metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, który w homilii powiedział:

Systemy totalitarne odmawiały prawa do grobu ludziom szlachetnym i wspaniałym, odnosiło się to także do Jánosa Esterházego. Prochy bohatera Węgier, Polski i Słowacji znajdują wreszcie swój grób, jako wyraz pamięci naszej o nim, ale także miejsce, które staje się dla nas wszystkich wielkim zobowiązaniem do solidarności, do pamięci, do wiary, do przebaczenia i do pojednania. János Esterházy czuł się demokratą, chrześcijaninem i człowiekiem z tej części centralno-wschodniej Europy. W tamtych czasach każdy z tych powodów wystarczał by być uwięzionym czy nawet pozbawionym życia. […] Wszędzie tam gdzie się znajdował umacniał ludzi w wierze, nadziei chrześcijańskiej, czerpiąc swoją siłę duchową z Chrystusowego Krzyża […] Ostatnie lata życia spędził w ciężkim więzieniu niedaleko Ostrawy i tam umierał w opinii świętości. Niestrudzony wyznawca Chrystusowego Krzyża. Zmarł w roku 1957, ale pamięć o nim była zakazana i dla Węgrów, i dla Słowaków, i dla Czechów, i dla Polaków. […] Dopiero teraz ta pamięć odżywa i dzisiejsza uroczystość złączyła biskupów węgierskich, słowackich, polskich. W osobie Esterhazy'ego mamy człowieka, który nas jednoczy, jednoczy narody w tej części Europy w wyznawaniu tej samej wiary, w czerpaniu siły z Chrystusowego Krzyża, który uczy jedności ponad podziałami, który wskazuje że prawdziwym domem dla wszystkich jest Chrystusowy Kościół.


***

Przypisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

1. Maria Mycielska, "Ułaskawiony na śmierć". Rzecz o Jánosu Esterházym, wybór i opracowanie Imre Molnàr, wydawnictwo "Więź", Warszawa 2010.

2. Imre Molnàr, Biografia Janosa Esterhazy’ego (1901—1957) w świetle jego kontaktów z Polską, Wieki Stare i Nowe, tom specjalny, 2012, s.272-296,

3. https://teologiapolityczna.pl/magdalena-bajer-nienaruszony-z-em

4. https://diecezja.pl/aktualnosci/zaprzysiezenie-komisji-historycznej-procesu-beatyfikacyjnego-slugi-bozego-janosa-esterhazyego/

5. http://www.marekkuchcinski.pl/wydarzenia/60-latach-skazania-niepamiec-janos-esterhazy-doczekal-godnego-pochowku/


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura