Prezydent Komorowski potraktował dzisiejsze uroczystości na luzie, z lekkim lekceważeniem: nie przygotował swego przemówienia, posiłkował się ściągawką. Pomimo to nie potrafił nawet dobrze odczytać z kartki tego tekstu, plącząc się i robiąc notorycznie błędy z pogardą dla języka polskiego ("tutej", "twórcą" zamiast "twórcom" itd.).
Poza formą, jeszcze bardziej raziła treść, wyrażająca pogardę dla polskiej historii, przez tendencyjność interpretacji i fałszywe analogie: między odzyskaniem niepodległości w 1918 r. i pozornym uwolnieniem się od komuny w 1989 r. W rzeczywistości postkomununa "udomowiła" niektórych dawnych liderów "Solidarności", tak że dziś musimy oglądać upokarzający spektakl, nie, nie komitywy między tymi, co wsadzali do więzień i tymi, którzy siedzieli w więzieniach, ale wymuszonej uległości dawnych "bohaterów" wobec ich ciemiężycieli. O tym, jakimi hakami wymuszonej, powoli dowiadujemy się dzięki IPN, niezależnym historykom (np. S. Cenckiewicz,, A. Dudek, P. Zyzak) i publicystom (np. P. Semka, R. Krasowski, P. Zaremba) coraz więcej. W końcu cała prawda wyjdzie na wierzch i nie da się jej już ukrywać przed narodem.
Zza pleców Komorowskiego wystawał dziś czarny kapelusz, pod którym można było ledwie ropoznać byłego premiera z Kongresu Liberalno-Demokratycznego, dzisiaj 'nadpremiera" z PO, Jana Krzysztofa Bieleckiego. To liberałowie wraz z Unią Demokratczną, a potem też z pomocą ludowców, przyczynili się do zachowania i odnowy sił postkomunistów. Czerwona, pajęcza sieć powiązań, w której Polska się zwija, kurczy, z której nie może się od 24 lat uwolnić! To o tych niszczących siłach i o niepodległości jako stałym dla nas wyzwaniu tak pięknie mówił (i z głowy) w swoim wczorajszym przemówieniu premier Jarosław Kaczyński. Dzisiaj zaś prezydent Komorowski zaatakował nas - tę część Polaków, którzy dostrzegają to wyzwanie i dążą do pełnej wolności naszej Ojczyzny, nie potrafiąc cieszyć się z jej obecnego stanu. Potępił on część Polaków nie za zdradę albo lenistwo w służbie Ojczyźnie, ale za to, że chcą przywrócenia tej Ojczyźnie pełnej wolności. Krótko mówiąc, Komorowski z pogardą dla pełnionej funkcji prezydenta RP, czyli wszystkich Polaków, znów dzieli naród na tych, co "rozumieją" i tych bezrozumnych. To nie jest wyraz zachowania propaństowego, jednoczącego. Nie uchodzi, by prezydent RP wchodził w buty Niesiołowskiego czy Palikota!
Na uroczystościach zabrakło premiera, co jest rzeczą niebywałą. Dlaczego? Bo Donald Tusk "miał pomysła", jak mawia Ferdynand Kiepski, by sobie pobiegać w tym czasie. To zupełnie niepoważne, to lekceważenie jego państwowych funkcji. Propagowanie zdrowego stylu życia przez udział w ulicznych biegach mógł sobie w tym momencie akurat darować - istnieje hierarchia obowiązków. Cóż, Tusk zawsze lekko traktował swoje obowiązki wobec Boga i Państwa, a zamiast mszy świętej i sejmowych posiedzeń wolał pograć w piłkę! Jako osoba prywatna, niech sobie Tusk robi co chce, ale jako premier RP nie musi dawać takiego "wzoru" patriotyzmu.
Wśród przedstawicieli różnych instytucji państwa, składających wieńce przed Grobem Nieznanego Żołnierza, wyjątkowo zabrakło dzisiaj Rzecznika Praw Obywatelskich, prof. Ireny Lipowicz, i Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Krzysztofa Kwiatkowskiego. Nie wiem, dlaczego, czy zostali pominięci przez organizatorów, czy - w co trudno uwierzyć - zlekceważyli zaproszenia do wzięcia udziału w tych uroczystościach? Rzecz skandaliczna! Przeciez to chodzi o jedne z najważniejszych organów konstytucyjnych! Dodatkowo, prof. Rzepliński, Prezes Trybunału Konstytucyjnego, włączony został "na przyczepkę" do delegacji sądów i prokuratur! A to zupełnie inne instytucje, inna rola ustrojowa. To totalne niezrozumienie działania Państwa, lekceważenie Konstytucji i tych organów - wymienionych przecież w osobnym jej dziale jako organy ochrony prawa. Tak, ochrony prawa, więc i demokracji, i obywatela, a zatem może niepotrzebnej obecnym władzom?
„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka