Mieszczuch7 Mieszczuch7
1209
BLOG

Front ataku na "Smoleńsk" ze Stuhrem na czele

Mieszczuch7 Mieszczuch7 Polityka Obserwuj notkę 17

Wypowiedż znanego aktora, Jerzego Stuhra, która padła w Radiu Zet, że nie zagrałby w filmie „Smoleńsk” Antoniego Krauzego, sugerująca, że to film "kłamliwy historycznie i nihilistyczny" została natychmiast poddana krytyce, ale ze względu na prezentowane poglądy. To są poglądy oczekiwane, spodziewane, które musiały przypaść do gustu "resortowemu dziecku",  redaktor Monice Olejnik. Cóż, poglądy każdy może mieć jakie chce, choć może od artysty należałoby spodziewać się większej akurat wrażliwości na uczucia innych... Nadto od takiej znanej osobistości, kreowanej  dzisiaj na autorytet, należałoby spodziewać się większego dystansu, nie takiego bezkrytycznego angażowania się po jednej stronie. Niestety, kolejni celebryci kompromitują się zabierając głos w sprawach polityki, na których kompletnie się nie znają, nie mają o nich wiedzy, powtarzając z najgłębszym przekonaniem to, co przeczytali na n-tej stronie"Gazety Wyborczej".  I dopóty, dopóki to robią na własny rachunek, ich żenujące wypowiedzi są ewentualnie tylko ich prywatnym powodem do troski o utratę iluś tam znowu wielbicieli. Ten kolos narcyzmu najwyraźniej nie potrzebuje już wielbicieli.

Niestety, Stuhr nie jest w tym przypadku tylko prywatnym Stuhrem, ale jest też osobą pełniącą funkcję publiczną - członka stałej komisji eksperckiej Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Wypowiadając się o filmie "Smoleńsk" Antoniego Krauzego tak krytycznie jednocześnie przyznaje, że sam filmu nie zna, cytuję: "Więc jak on do nas dojdzie, to ja go przeczytam".Poza tym Krauze nigdy nie był jako reżyser pod ostrzem zarzutu o nierzetelność historyczną czy nihilizm albo anarchizm. Nie ma żadnych podstaw do takich sądów, żadnych obiektywnych przesłanek.  Oznacza to, że Stuhr jest do tego filmu i reżysera uprzedzony,  że nie jest bezstronny i nie jest zdolny do obiektywnego osądu. To powinno skutkować natychmiastowym wyłączeniem się Stuhra z udziału w pracach komisji PISF, dotyczących "Smoleńska". Albo automatycznym usunięciem go ze składu tychże komisji przez Ministerstwo.

Stuhr jest w komisji nr 6, wraz z Arthurem  Reinhartem, doszukującym się w "Smoleńsku" swoistego konformizmu,  i Olgą Tokarczuk, ironizująco wypowiadającą się o patriotyzmie i "wypadku w Smoleńsku".  Pełna jedność poglądów! Czy tacy ministerialni eksperci gwarantują bezstronność i obiektywizm? 

To członkostwo w komisji wiąże się wynagrodzeniem dla każdego z nich po 500 zł od każdego ocenianego filmu, ale Stuhr jako "lider" dostaje jeszcze nieokreślone wynagrodzenie dodatkowe za "organizację i koordynację" prac komisji. Przy okazji, Panu Stuhrowi od razu powiem - czego on zdaje się nie wiedzieć -, że wszystkich tych komisji do spraw filmu fabularnego jest sześć, a nie siedem czy osiem. Ponadto nazwiska członków komisji mają być umieszczane w napisach końcowych rekomendowanego filmu.  Zwykle jest to dodatkwy prestiż, reklama, ale rozumiem, że Stuhrowi już na samą mysl o tym, że jego nazwisko miałoby iść w napisach na "Smoleńsku" Krauzego,  z przerażenia martwieją szare komórki...

Członkowie takich komisji eksperckich decydują o przyznaniu lub nie dofinansowania do produkcji filmowej, czyli decydują o takim lub innym wydatkowaniu kasy państwowej, naszych pieniędzy, Bracie Podatniku. Powoływani są oni, jak niżsi rangą urzędnicy, przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na czas określony - 12 miesięcy czyli  na rok 2014. Procedura jest teoretycznie dwuetapowa: najpierw badanie i ocena przez komisje, potem "liderzy" komisji  raportują wyniki dyrektorowi PISF w obecności "liderów" pozostałych komisji. Ale raportują tylko i wyłącznie o tych filmach, które oni rekomendują, a o tych, które odrzucają już nie ma dyskusji. Ich rekomendacja ma więc poważny wpływ na ostateczną decyzję administracyjną. Dyrektor PISF może właściwie pominąć ją tylko w przypadku niedostatecznych środków finansowych.

W założeniach przyjętego przez PISF "Regulaminu pracy ekspertów",  że w skład owych komisji wchodzić mają "reperezentanci profesji filmowych"  jest już wpisany konflikt interesów, bowiem członkowie komisji mają decydować w sprawach swoich znajomych, znajomych kolegów z branży, szwagrów, synów i kuzynów.  Jak się zmówią, to na nic swoboda wyboru komisji przez wnioskodawcę! Nadto ów problem kolesiostwa  pogłębiony jest jeszcze przez to, że przyjęto zasadę, iż to "liderzy" poszczególnych komisji dobierają sobie po dwóch współpracowników.  Tak zaszczyceni wyborem koledzy nie będą przecież podskakiwać "liderowi". To tak samo, jakby w regulaminie dla ministerstw o przetargach na usługi informatyczne zapisać wymóg, że w komisjach członkami mogą być tylko i wyłącznie ludzie z branży informatycznej, "reprezentanci profesji informatycznych", a przewodniczący tych komisji sami sobie dobierają współpracowników.  Byłoby wreszcie profesjonalnie i bez afer!

Muszę przyznać, że dostrzeżono tu wszak pewne korupcyjne ryzyko: autorzy projektu ubiegający się o dofinansowanie z zakresu produkcji filmowej  nie mogą być członkami komisji oceniającej takie projekty, ale mogą już być członkami komisji oceniającej projekty z zakresu developmentu i stypendia scenariuszowe, i na odwrót. Przy tym członek komisji ma prawo tylko do jednego wyłączenia się z prac komisji. Skąd takie ograniczenie? Przecież to farsa!

Tak więc postępowanie jest niby dwuetapowe, ale nie dwuinstancyjne: nie ma możliwości odwołań od decyzji. Jeśli taka "trójka klasowa" sobie uzgodni wyrok "odrzucony", to jest to ostateczne. Skargi na Berdyczów. To nawet prawdziwy sędzia, w prawdziwym sądzie nie ma tak wielkiej władzy nad ludzkim losem. Musi liczyć się z kasacją.

Na koniec, publikowane na stronie internetowej PISF są tylko "wyniki sesji", czyli sam wyrok, bez uzasadnienia. Ani dziennikarze, ani doktoranci, ani szary obywatel nie ma jak dowiedzieć się, jakie  argumenty przeważyły za takim czy innym rozstrzygnięciem, a przecież - przypominam - chodzi o nasze pieniądze. Wnioskodawcy mają tylko prawo ubiegać się o udostępnienie uzasadnień decyzji odmownych w siedzibie PISF.  Moim zdaniem, aby zachować należytą transparentność,  to powinno być uregulowane tak, jak we wzorowym artykule 139 ustawy Prawo zamówień publicznych, to jest po decyzji o przyznaniu lub nieprzyznaniu dofinansowania całość dokumentacji z postępowania powinna być jawna, kropka.

Są pewnie tacy, których to nie obchodzi, ale ja tam chciałbym znać uzasadnienie decyzji o udzieleniu lub nie rekomendacji  "Smoleńsku" Krauzego, chociaż przez PISF i Ministerstwo jestem traktowany jak ten frajer, który ma tylko płacić i nie pytać, dlaczego.

 

http://www.pisf.pl/pl/kinematografia/news/sklady-stalych-komisji-eksperckich-2014

http://www.pisf.pl/files/dokumenty/po_2014/produkcja/regulamin_pracy_ekspertow_dla_po_produkcja_filmowa_2014.pdf

http://wpolityce.pl/wydarzenia/70881-jerzy-stuhr-nie-chcialby-zagrac-w-filmie-smolensk-antoniego-krauzego-nigdy-nie-wystapie-w-widowisku-klamliwym-historycznie-i-nihilistycznym

Mieszczuch7
O mnie Mieszczuch7

„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Polityka