Kontynuacja, poprzedni odcinek: https://www.salon24.pl/u/orant/936687,o-modlitwie-7 .
Za wiarą w nieistnienie Boga przemawiają ci sami, którzy tworzą tę dumną statystykę wierzących w Boga - tyle tylko, że przemawiają już pojedynczo. Można powiedzieć, za niewiarą przemawiam ja sam, z przerwą tylko na te chwile, gdy Dobry Bóg wesprze mnie swoją Łaską, a ja jej całkiem nie zrównoważę moim tchórzliwym niedowiarstwem. Aż dziw, że nikt jeszcze na to nie wpadł - zrobiłbym karierę naukowego dowodu na nieistnienie Boga. Można by zamknąć mnie w klatce i obwozić od uniwersytetu do uniwersytetu - współczesnej nauce powinien wystarczyć ten jeden, jedyny przypadek. Nie żyjemy przecież w średniowieczu, gdy to nauka była uwięziona w okowach logiki. Współczesna postępowa nauka dokonała tak wielkiego postępu, że nawet z jednego przypadku potrafi wyprowadzić ostatecznie udowodnione i powszechnie obowiązujące postępowe prawo.
Gdyby ludzi wystarczająco wierzących było wystarczająco dużo, nie byłoby wcale ludzi niewierzących. Wierzący małej wiary, to wielka nadzieja dla bojowników o „wolny świat”, wolny wolnością od Boga. Bojownicy mądrzy, no może tylko cwani, nie prowadzą już otwartej walki z wiarą w Boga, nie ma czym walczyć - wszystkie klasyczne argumenty same dawno się ośmieszyły. Zamiast inwestować niemałe środki w rekrutację niewierzących, czyni się starania, aby zepsuć, tak tylko troszeczkę, wiarę wierzących – „wierzący” łatwiej uwiedzie wierzącego, niż niewierzący. Tym razem bingo: dzieją się „cuda” - pytanie Chrystusa czy znajdzie jeszcze wiarę gdy przyjdzie (Łk 18,8), staje się jakby coraz bardziej retoryczne, i niech nas nie zmyli statystyka. Kto nam dziś zastąpi Boga?
Cdn.
