Piechuła Piechuła
2144
BLOG

Debata niepotrzebna. Kaczyński – Tusk, 2007

Piechuła Piechuła Polityka Obserwuj notkę 16

Przedwyborcze starcie w 2007 roku bezapelacyjnie wygrał Donald Tusk. Przyznają to nawet najzagorzalsi zwolennicy PiS-u. Mało kto zastanawia się jednak, jak obecny premier tego dokonał. Wygrały silne argumenty i twarde fakty, czy może polityczny teatr?

Andrzej Urbański wita widzów i zaprasza do studia premiera Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącego Donalda Tuska. Przed odbiornikami zasiadły miliony Polaków. Politycy pojawiają się na ekranie, a publiczność skanduje nazwisko szefa Platformy Obywatelskiej. Rozpoczyna się przedwyborcza debata. Pojedynek bezwzględnie przegrany przez Jarosława Kaczyńskiego, który spodziewał się rozliczenia swoich rządów, rozmowy o gospodarce, decyzjach, wynikach.

Krzykiem i śmiechem

Sztab Platformy miał jednak inne plany. Do pokonania Jarosława Kaczyńskiego wykorzystano publiczność i zaawansowaną retorykę. Warto zauważyć, że każda partia miała w studiu zagwarantowane miejsce dla swoich sympatyków. Na wstępie przyjrzyjmy się roli, jaką odegrali ludzie dowiezieni na debatę przez Platformę Obywatelską. Podczas wymiany zdań, trwającej nieco ponad 60 minut, publiczność wspierająca Donalda Tuska:

4 razy skandowała Donald Tusk – natychmiast po pierwszym pojawieniu się polityków, podczas rozmowy i dwa razy na sam koniec debaty. Średnio raz na kwadrans.

16 razy „buczała” po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Każdy argument ówczesnego premiera punktujący słabości Donalda Tuska kwitowany był głośną dezaprobatą publiczności. Średnio raz na 3 minuty i 45 sekund.

24 razy wyśmiała Jarosława Kaczyńskiego. W różnych okolicznościach, ale zwłaszcza w momentach, gdy lider PiS zaczynał mówić o osiągnięciach swojego rządu. Średnio raz na 2 minuty i 30 sekund.

Wielokrotnie, zwłaszcza w drugiej połowie debaty każde zapewnienie Jarosława Kaczyńskiego kwitował okrzyk z Sali: Z Samoobroną też mieliście nigdy nie wchodzić w koalicję!. Były premier kilka razy przerywał swoją wypowiedź, by wdać się w polemikę z krzyczącym z publiczności mężczyzną.

Sztab Prawa i Sprawiedliwości najwyraźniej był takim stanem rzeczy zaskoczony. Przez większość debaty sympatycy PiS-u nie rewanżowali się bowiem podobnym zachowaniem wobec Donalda Tuska. Lider PO wyśmiany został tylko raz i co znamienne – po wypowiedzeniu słów: Bardzo kocham Polskę.

Przykro mi, ale jest mi wstyd, że być może Pan nie wie

Donald Tusk swoją postawą wzmacniał wrażenie braku szacunku do Jarosława Kaczyńskiego. Tylko przez pierwsze 2-3 minuty rozmowy zwracał się do urzędującego szefa rządu per „Panie Premierze”. Gdy Kaczyński zadawał swoje pytanie do szefa opozycji, Tusk parsknął śmiechem i zaproponował mów mi Donek!. Od tego momentu Donald Tusk zwracał się do Jarosława Kaczyńskiego już wyłącznie słowami „Panie Jarosławie” bądź „Panie Prezesie”. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi szef Platformy zdołał umniejszyć pozycję i społeczną rolę swojego interlokutora.

Ponadto, Donald Tusk przemyślnie nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. poruszony temat, by punktować premiera. Jeśli pytanie dotyczyło polityki zagranicznej, Donald Tusk chciał wiedzieć dlaczego szefem MSZ jest Anna Fotyga. Najczęściej jednak nie pytał o konkrety, a posługiwał się pejoratywnymi epitetami do opisania sytuacji naszego kraju. Szczególnie często w wypowiedziach Donalda Tuska pojawiały się następujące zwroty i słowa:

Jest mi wstyd, że…

Jest mi przykro, gdy widzę…

Czy Pan w ogóle wie, że…

Żeby Pan wreszcie zrozumiał…

Może Pan nie wie…

Kłamstwa

Oszczerstwa

Nieprawda

Czego Donald Tusk chciał się dowiedzieć od Premiera? Pytał m.in. o wzrastającą cenę ziemniaków, kurczaków, jabłek, chleba i benzyny, wyliczając przy tym o ile procent towary te podrożały w ciągu dwóch lat rządów PiS. Warto w tym miejscu zauważyć, że ceny wymienionych produktów były w tamtym czasie znacznie niższe niż obecnie.

Mniej znanym przypadkiem jest pytanie o pensje personelu medycznego. Donald Tusk chciał wiedzieć, ile zarabia pielęgniarka po 30 latach pracy. Jarosław Kaczyński w odpowiedzi argumentował, że za jego rządów miała miejsce największa podwyżka pensji w służbie zdrowia. Te słowa publiczność skwitowała głośnym buczeniem.

1000 km autostrad rocznie

Warto przyjrzeć się także argumentom szefa PO w ich czystej postaci. Oto kilka cytatów z wypowiedzi Donalda Tuska wygłoszonych podczas debaty w 2007 roku:

Za pana rządów 2 miliony ludzi wyjechało zagranicę!

Polacy, jeśli uciekają z jakiegoś kraju, to zawsze uciekają od socjalizmu do liberalizmu.

Pan umacnia socjalizm, ręka w rękę z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem. Robi Pan to już dwa lata.

Zbudowaliście 7 kilometrów autostrad, w Hiszpanii buduje się 1000 kilometrów rocznie!

To wydarzenie bez precedensu, w ciągu rządu PiS armia urzędników wzrosła o 39 tysięcy ludzi!

Tanie państwo okazało się oszustwem!

Reprezentuje Pan najdroższą władzę w Europie.

Jakby Pan, Pański brat zaczął taniej urzędować, to pieniądze na służbę zdrowia by się znalazły.

300 milionów złotych wydamy decyzją PiS-u na Kancelarię Premiera i Prezydenta!

CBA wykryło 2 razy mniej realnych afer, niż było konferencji ministra Ziobro i ministra Kamińskiego.

Pan ma obsesję na punkcie kontroli!

Dla władzy zrobi Pan z każdym wszystko.

Dlaczego tak trudno się z Panem rozmawia, dlaczego Pan zawsze chce kogoś zdominować?!

Pan był wtedy szefem PC i chodził Pan z bronią krótką. Nie wiem dlaczego do dzisiaj, nie rozumiem tego. I kiedyś spotkaliśmy się w windzie w Sejmie i Pan wyciągnął broń i powiedział: „Dla mnie Ciebie zabić, to jak splunąć”.

Pan nie zakrzyczy rzeczywistości…

Pański czas już minął, Panie Prezesie!

O sobie i o propozycjach na przyszłość Donald Tusk mówił już mniej chętnie niż o Jarosławie Kaczyńskim. Poza kilkoma porównaniami do innych krajów, zwłaszcza do Irlandii (w której lider PO był przed wyborami z 2007 roku), padły tylko dwa zdania, które można potraktować jako autopromocję i obietnicę. Ta ostatnia jest aktualna do dzisiaj. Donald Tusk powiedział:

Pan na plakacie pisze „Zasady zobowiązują”, a ja w życiu trzymam się zasad.

Będziemy się szanować i budować.

Wyszkolony przez propagandystów

Nikt nie jest ideałem. Nawet tak dobrze przygotowany szef Platformy Obywatelskiej zaliczał potknięcia. Np. wtedy, gdy stwierdził, że art. 4 Karty Praw Podstawowych zagwarantuje Polakom godne życie. Jarosław Kaczyński szybko zareagował i ironicznie pytał, jak karta może zagwarantować dobrobyt. Tusk szybko ratował się, oskarżając lidera PiS o… korzystanie z PR-owskich sztuczek:

               Widzę, że przygotowali Pana propagandziści! Czuję tutaj rękę Jacka Kurskiego.

Donald Tusk wygrał debatę z 2007 roku za pomocą wyrafinowanej socjotechniki, uważnie dobranej retoryki i przemyślanego wykorzystania zasiadającej w studiu publiczności. Nie zaproponował natomiast niczego na przyszłość. Pokonał Jarosława Kaczyńskiego w pyskówce, a nie w walce na argumenty. Skutecznie zneutralizował przeciwnika, ale czy dał się poznać jako polityk z wizją? Nie mówił nic o tym, jak nasz kraj ma wyglądać za 10, 20 lat. Ten temat kompletnie go nie interesował.

Donald Tusk straszył Polaków pieniędzmi wydanymi przez Kancelarię Premiera i Kancelarię Prezydenta, by następnie wydać z publicznej kasy 290 mln zł na urzędowanie swoje  i Bronisława Komorowskiego. I to tylko w tym roku. Jednak nie o fakty chodzi w debatach, a o sposób komunikowania. Nie wygrywają predyspozycje do rządzenia, a krasomówstwo polityków.

Czy jednak taki pokaz sprawności języka jest wartościowy dla demokracji i powinien stanowić dla wyborców punkt odniesienia przy podejmowaniu decyzji nad urną? Można mieć wątpliwości…

* * Zobacz debatę wyborczą z 2007 roku pomiędzy Donaldem Tuskiem, a Jarosławem Kaczyńskim * *

Piechuła
O mnie Piechuła

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka