W jednym ze swoich wcześniejszych wpisów podałem zestawienie liczby fragmentów samolotu znajdowanych po katastrofach PanAm 103 nad Lockerbie, TWA 800 i pod Smoleńskiem. Zwraca uwagę olbrzymia fragmentacja Tu-154M jakiej miał on ulec w wyniku uderzenia z niewielką prędkością opadania w błotniste podłoże w porównaniu z fragmentacją samolotów, które uległy zniszczeniu wskutek eksplozji oraz upadku resztek ich struktury z dużej wysokości. Poniżej graficzne zestawienie:
Należy także pamiętać, co zaznaczyłem w swoim tekście, że padająca często liczba 60 tysięcy szczątków to minimalna liczba szacowanych odłamków pozostawionych na miejscu tragedii po pół roku od jej zaistnienia. Nie obejmuje ona licznych fragmentów zebranych i trzymanych na miejscu składowania wraku. Warto także zauważyć, że zgodnie ze wskazówkami ICAO duża fragmentacja metalicznych fragmentów wraku sugeruje wybuch. [III-19-6]
Niedawno zauważyłem, że na stronach zespołu dr. inż. Macieja Laska znalazło się odniesienie do tych informacji w sekcji pytania i odpowiedzi w formie następującego pytania:
Zespół dr. Laska powołuje się na przykład lotu 111 (Swissair) gdzie wskutek pożaru w kokpicie krytyczne systemy samolotu McDonnell Douglas MD-11 uległy destrukcji, skutkując całkowitą utratą kontroli. Ponad 200-tonowa maszyna spadając z wysokości kilku kilometrów przy prędkości 555 km/h uderzyła w powierzchnię oceanu (w tym miejscu głębokiego na 55 m) z taką siłą, że oddalona o blisko 200 km stacja sejsmiczna w Moncton zarejestrowała wstrząs tektoniczny. W czasie śledztwa, w wyniku dokładnej akcji poszukiwawczej z dna oceanu wydobyto fragmenty stanowiące 99% struktury samolotu.
Zespół dr. Laska musi zatem przyjmować dwie wzajemnie wykluczające się tezy. Z jednej strony jest "wina pilotów" i "klasyczny CFIT" czyli niekontrolowane uderzenie w grunt przy nieudanym podejściu do lądowania. Z tego jednak musi wynikać uderzenie małej energii, jak to poświadcza sam raport PKBWLLP:
Zderzenie tego typu klasyfikowane jest jako uderzenie małej energii pod małym kątem. [2]
W takiej sytuacji - upadek z około 20 metrów - fragmentacja samolotu musiałaby być znacznie mniejsza z dużymi szansami na przeżycie częsci pasażerów, tym bardziej, że nie było pożaru paliwa. Z drugiej zaś strony ten sam raport musi tłumaczyć olbrzymią fragmentację wraku i śmierć wszystkich pasażerów i członków załogi wskutek olbrzymich przeciążeń (minimum 100 g), które muszą wynikać albo z uderzeń wielkich energii (jak podany wyżej przykład MD-11) albo z eksplozji (lub z tego i z tego, jak Lockerbie i TWA 800 lub prawdopodobnie niedawna katastrofa na Synaju). Ale to z kolei wyklucza CFIT. Oficjalne wyjaśnienia stoją zatem "w rozkroku". Wykluczają się wzajemnie. W zależności kto pyta temu serwuje się odpowiednie wyjaśnienie z pełną świadomością, że jedno wyklucza drugie.
Dobrze zatem, że zespół dr. Laska uroczyście - właśnie teraz - "wyprowadza sztandar". Gwałt na logice nie powinien się dokonywać za pieniądze podatnika. Pan poseł Waszczykowski zapowiedział audyt wszystkich materiałów zebranych na potrzeby oficjalnego śledztwa, audyt z udziałem także międzynarodowych ekspertów. Jestem pewien, że jednym z istotnych punktów będzie kwestia wyjaśnienia olbrzymiej fragmentacji wraku tupolewa.
Jak zaś powinien wyglądać wrak tupolewa przyjmując, że faktycznie uderzył on w grunt w pozycji odwróconej spadając z wysokości 20 metrów? Są przykłady tego typu zdarzeń.
ATR 72-600 linii TransAsia Airways spadając z wysokości około 365 metrów uderzył w pozycji odwróconej w koryto płytkiej rzeki. Z 58 pasażerów i członków załogi przeżyło 15 osób - niektóre były w stanie smodzielnie wydostać się na zewnątrz kadłuba. Kadłub przełamał się na dwie części. Milionów fragmentów i "minimum 100 g" nie stwierdzono:
Fairchild SA 227 - uderzenie w podmokły grunt w pozycji odwróconej przy podejściu do lądowania:
Kadłub się nawet nie przełamał. W istocie raport stwierdza, że oprócz deformacji górnej części kadłuba wskutek uderzenia w grunt w pozycji odwróconej kadłub w zasadzie był nienaruszony:
4 osoby przeżyły, 2 tylko z niewielkimi obrażeniami. Podczas śledztwa z wnętrza kadłuba usunięto 2 tony mokrego gruntu, który dostał się do jego wnętrza podczas upadku. W Smoleńsku nie było czego usuwać. Samolot był już w milionach fragmentów.
Uderzenie w lesisty teren? Göttrora, MD-11, wycięcie ponad 100 metrów lasu, kadłub przełamany w 3 częściach. Wszyscy ze 129 pasażerów przeżyli, wszyscy z nich – za wyjątkiem 4 osób – byli w stanie samodzielnie wyjść z rozbitego kadłuba:
Milionów odłamków nie stwierdzono.
Domodedowo, Tu-204, uderzenie w las podczas podejścia do lądowania:
Milionów odłamków ani setek g nie stwierdzono.
----------------------------
Przypisy:
1. "W połowie stycznia prokurator generalny, Andrzej Seremet mówił, że polska prokuratura od pewnego czasu czyni przygotowania do sprowadzenia do Polski wraku samolotu. - Wytypowano już osoby, które będą brały udział w oględzinach tego samolotu i w opisie jego szczątków - powiedział. Jak dodał, jest to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, gdyż istnieje ok. 2 mln drobnych elementów i szczątków samolotu, które będą podlegać szczegółowej inwentaryzacji przez polskich żandarmów i prokuratorów. - Chcemy sprowadzić do kraju ten samolot w całości, łącznie z ostatnią śrubką -zapewnił". (Wrak Tu-154M zostaje w Rosji. Będą go znowu badać, Gazeta Wyborcza, 28.01.2011)
"Z kolei w styczniu 2013 r. wojskowi logistycy przeprowadzili rekonesans na trasie Smoleńsk-Mińsk Mazowiecki dotyczący ewentualnego lądowego transportu wraku do Polski. Zadaniem logistyków było zwrócenie uwagi na możliwości przejazdu pojazdów ponadgabarytowych z uwzględnieniem wysokości, szerokości i nośności dróg, tuneli, mostów oraz newralgicznych punktów i odcinków dróg dla transportu kołowego. Prokuratura informowała, że sprowadzenie wraku będzie ogromnym przedsięwzięciem logistycznym, gdyż istnieje ok. 2 mln drobnych elementów i szczątków samolotu". (Kiedy wrak Tu-154 trafi do Polski, Rzeczpospolita, 29.03.2015)
Polska chce uzyskać ok. 2 mln elementów szczątków Tu-154M, Onet, 14.01.2011.
2. Załącznik nr 4.5, "Opis uszkodzeń samolotu", s. 5.