Słowa Obamy niczego w Polsce nie zmienią

Wczorajsze słowa prezydenta USA Baracka Obamy po spotkaniu z Andrzejem Dudą o zamieszaniu wokół TK szbko stały się nagłówkami wielu serwisów informacyjnych. Wiele stacji podchwyciło ten temat sugerując oglądającym, że rozmowa obu prezydentów nie dotyczyła w sumie niczego innego albo było ich głównym tematem. Sytuacja była także często poruszana mimo, że przedstawiciele A. Dudy przekonywali, że politycy rozmawiali głównie o bezpieczeństwie. W sumie nasz prezydent miał minę trochę nietęgą, gdy Obama opowiadał o Trybunale, ale w gruncie rzeczy amerykański przywódca nie powiedział niczego nowego, co mogłoby polski rząd i władze zdziwić. Ale w mediach głównego nurtu i ludzi z nim sympatyzujących rozpoczęła się histeria.

Wypowiadają się praktycznie wszyscy. Od opozycji poprzez polityków będących poza parlamentem aż do prezesa Rzeplińskiego. Wszyscy mówią o żalu, że Obama w ogóle poruszał ten temat, ale jednocześnie podkreślają, że musiał. Musiał, bo w Polsce nic już nie będzie dobrze funkcjonować, kończy się demokracja, a te słowa miały zapewne według nich być wielkim krzykiem na polski rząd, aby ten się w końcu opamiętał.

Nie bądźmy naiwni. Prezydent USA wspomniał o TK i demokracji szeroko pojętej tylko pro forma. Tak ogólnie, by przypomnieć, że jest dla niego ważna i że należy ją podtrzymywać i pielęgnować. Nasz prezydent z pewnością wspomniał o ustawie o TK, że kryzys chce być zażegnany i to uważam sprawia, że Obama aż tak wielce nie jest tą sprawą przejęty. Zresztą ma on ma tylko kilka miesięcy urzędowania przed sobą i mało go interesuje to, co się wewnątrz Polski dzieje. Należy też wspomnieć, że przywódca USA zdaje sobie sprawę, że on też miał problem ze swoim Sądem Najwyższym, a i inne kraje w tym europejskie mają "mocne" ustawy o TK i nikt nic z tym nie robi i się nie zajmuje,

Także robienie ze słów Obamy wielkiego larum jest niepotrzebne. Nie przestaniemy być ważnym sojusznikiem USA i partnerem w NATO. Głupotą jest rozdmuchiwanie przez polskie media tego tematu, ale w sumie ich rozumiem. Powoli kończą się im pomysły jak atakować PIS i taka wizyta może być do tego dla nich szansą, by jeszcze trochę na Trybunale coś ugrać.