Zdjęcie z zasobów Wikipediii.
Zdjęcie z zasobów Wikipediii.
Derrek Derrek
231
BLOG

To nie jest strajk dla jaj.

Derrek Derrek Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Nauczycielskie związki zawodowe zagroziły strajkiem w trakcie egzaminów, a może i matur, jeżeli rząd nie podwyższy im w sposób istotny (to jest sumą czterocyfrową) zarobków. Zrobiły to dobrze, ucząc się być może od policjantów, że protest trzeba zaplanować na odpowiedni moment i nie jest nim środek wakacji.


Dlaczego uderzacie w nasze dzieci?

Oczywiście zaraz pojawiło się sporo głosów oburzenia ze strony rodziców dzieci, w które może uderzyć protest.  Rozumiem rodziców, ale chyba lepiej powinni poprzeć nauczycieli niż proponować im protest w mniej dokuczliwym okresie.  Taka propozycja jest obraźliwa dla nauczycieli, bo oni protestują, żeby więcej zarabiać a nie dla zabawy. A jeżeli robi się coś na poważnie to powinno robić się to skutecznie. Żeby było skutecznie to protest musi być groźny dla władzy. W Polsce niestety tak jest, że podwyżki w sferze budżetowej dostają Ci, których rząd boi się. Bał się strajku policjantów w święto niepodległości i zgodził się na wszystko.
Z nauczycielami może będzie łatwiej, bo podobno ministerstwo szykuje się do zatrudnienia w tym terminie nauczycieli emerytów albo z innych szkół. Mam obawy, że może nie wystarczyć. I, o ile jeszcze, do pilnowania na egzaminach pisemnych nie potrzeba specjalnych umiejętności, to już do egzaminów ustnych zdecydowanie potrzeba. A potem jest jeszcze kwestia sprawdzania prac pisemnych – tutaj też czasem nie jest łatwo, bo nie ze wszystkich przedmiotów nauczyciele garną się do sprawdzania.

Zasługują na większe zarobki

Uważam, że płace nauczycieli są zbyt niskie i prowadzi to do selekcji negatywnej. Pracy tej podejmują się Ci, którzy nic lepszego nie mogą znaleźć, potem są sfrustrowani. Wielu nauczycieli pracuje dzięki temu, że ich małżonkowie zarabiają bardziej przyzwoicie i po zsumowaniu zarobków dopiero zaczyna być normalnie. Ale mogłoby być dużo lepiej, jeśli oboje zarabialiby dobrze.
Mówi się, że nauczyciele pracują znacznie krócej. Ale to taki zawód – aktor w teatrze tez na pozór pracuje dwie godziny. Nikt nie chce zauważać, że większość nauczycieli pracuje nawet więcej niż 40 godzin tygodniowo – i to bez godzin nadliczbowych. Sprawdzają prace uczniów, przygotowują lekcje, akademie, wyjeżdżają na wycieczki, dokształcają się, piszą sprawozdania, wypełniają dzienniki, kontaktują się z rodzicami. Tego wszystkiego zbiera się razem spokojnie na 40 godzin tygodniowo. 

Coś za coś

Taki moment byłby dogodny do połączenia podwyżek z doprecyzowaniem wymagań, np. dotyczących rozliczania czasu pracy. To da się rozliczać, porównywać, weryfikować. Jeżeli jeden nauczyciel wykazywałby, że poświęca na sprawdzenie jednego sprawdzianu ucznia 20 minut a drugi takiego samego 5 to można to skontrolować prosząc go, aby robił to pod okiem dyrektora. Skończyłaby się głupia dyskusja o czasie pracy, wakacjach itp.
Tylko takie podejście wymaga inteligencji i chęci po stronie ministerstwa oraz przepisów, które to umożliwią. A w tym zakresie słabo oceniam MEN – chociażby, dlatego, że niewiele robi a powinien mieć takie propozycje gotowe i położyć je na stół negocjacyjny właśnie w takim momencie. Będziecie zarabiać więcej, ale uczciwie się rozliczamy. Jak specyfika przedmiotu jest taka, że niewiele czasu pracujecie oprócz zajęć to macie pensum 32 godzinne.  Ale jeżeli nauczyciel angażuje się w wiele dodatkowych zajęć to niech ma pensum 15 godzin.


Płaćmy nauczycielom więcej, za lepiej opłacaną pracę więcej wymagajmy, lepiej rozliczajmy czas pracy. Bo to prowadzi do polepszenia edukacji. Zamiast straszyć, że będzie się ich karało za próbę walki o swoje. W 1980 roku walczono o godziwe zarobki, prawo do strajku i taka walka nadal jest potrzebna. Siedząc cicho niczego się od tego kraju nie dostanie za pracę. Niestety.



Derrek
O mnie Derrek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo