Usłużny z "setką"

Zapewne rzecznik rządu nie ma nic wspólnego z tą sprawą - poza tym, iż tam był. Tyle że jak to w polityce (i w wojsku), uwaga skupi się na najwyższym rangą. Oczywiście grono organizatorów i uczestników takiego spotkania w gminnej szkole jest policzalne (choć ktoś okazał się nieobliczalny) i nie wierzę, iż nikt nie widział dostawcy alkoholu, który albo był typowym sabotażystą i chciał pośrednio zaszkodzić ministrowi, dyrektorowi szkoły i/lub władzom gminy (chociaż zwykle daleki jestem od spiskowych teorii) albo jest totalnym ignorantem i społecznym i... (każdy może wstawić pasujące słowo).

Przepisy oświatowe mówią wyraźnie, że na teren szkoły nie wolno wnosić alkoholu - bez wyjątku (nawet te nieliczne szkoły, które jeszcze organizują studniówki w swoich salach, łamią przepisy pozwalając na choćby symbolicznego szampana). Tymczasem nasze lokalne i ponadlokalne przyzwolenia na łamanie rozmaitych zasad, bo "to przecież sytuacja szczególna", a "przepisy są po to, aby je łamać" po raz kolejny odbija się żenującą kompromitacją. Dlatego nie ze względu na społeczną faktycznie niską szkodliwość czynu, lecz dla zasady warto by usłużnego gościa (bądź usłużną gościnię) przykładnie ukarać. I to z surowością przekraczającą zasady oraz standardowe kary przewidziane za taki czyn. Przecież jeśli zasady można łamać, można też otrzymać karę przekraczającą zasady. By przede wszystkim przykładnie zacząć stawiać granice głupocie. W tym jest największy interes społeczny.