Sformowany w maju 2014 roku początkowo ochotniczy batalion dziś wchodzi w skład armii ukraińskiej. Przez proukraińskich blogerów przedstawiany jest jako oddział bohaterskich obrońców Ukrainy. Niestety równocześnie pojawia się wiele znaków zapytania i informacji, które budzą duży niepokój. W mediach zachodnich jest głóśno o wybitnie neonazistowskim charakterze batalionu Azow. Jego członkowie odwołują się do dorobku nie tylko Stefana Bandery, ale także Adolfa Hitlera i oddziałów SS. Wyraża się to w symbolice używanej przez batalion Azow. Niezliczone dowody na to pojawiają się w relacjach niemieckich telewizji, oczywiście w Polsce o tym fakcie nikt nie wspomni.
Filmy dostępne w sieci pokazujące żołnierzy Azowa nasuwają wiele złych skojarzeń. Zamaskowani żołnierze do złudzenia przypominają tych z paramilitarnych serbskich "Skorpionów" odpowiedzialnych za zbrodnie na ludności cywilnej. Do tego dochodzi wykorzystywanie nazistowskiej symboliki, hakenkreutze, emblematy ss. W tym miejsu rodzi się pytanie, czy w propagandzie rosyjskiej niestety nie ma trochę prawdy? Rosjanie przedstawiają batalion Azow jako ludobójców, będących bezpośrednią kontynuacją morderców z OUN-UPA i SS Galizien.
Najbardziej przykry jest jednak fakt, że mówienie o swoich wątpliwościach spotyka się z furią zaślepionych bezwarunkową miłością do Ukraińców blogerów. Żenujące oskrażenia o bycie czyimś agentem, przypominają trochę to powiedzenie, gdy złodziej krzyczy "łapać złodzieja".
Jeżeli filmy, zdjęcia i relacje zamieszczane w zachodnich telewizjach na temat batalionu Azow nie są manipulacją, skandalem jest popieranie tej formacji przez Polaków. Blogerzy hołbiący to ugrupowanie są w takim wypadku wielkimi szkodnikami i działają wbrew interesowi Polski i Polaków. Popieranie ugrupowań neonazistowskich świadczy nie tylko o zaślepieniu, ale wyraźnie antypolskiej postawie wszystkich, którzy postępują w taki sposób.
