Czy zauważyliście, że w mediach coraz częściej używa się pojęcia "klasa polityczna"? Brzmi to śmiesznie, bo jak jest to jakaś klasa, to musi być w tym przypadku własność i kapitał: "własność prywatna klasy politycznej?"
Pokażcie mi ubogiego polityka, np. europosła lub posła, a wtedy uwierzę, że się mylę!
Każdy europoseł z Parlamentu EU dostaje dożywotnią pensję - tak się zabezpieczyli na koszt ludzi.
W naszym kraju politycy zaczynali od przysłownego "zera", a dziś są milionerami i wmawiają nam, że bez nich będziemy nieszczęśliwi, a ludzie lubią bajki, więc wierzą w te bajki.
A wierzą w owe bajki, bo przez stulecia wmówiono im, że każda władza pochodzi z Niebios i jest skutkiem kosmicznego porządku. A z bogami na Olimpie się nie dyskutuje. Stąd też mit wiecznego małżeństwa tronu i ołtarza.
Tzw. klasa polityków to grupa tych, którzy żyją kosztem innych i zabezpieczają swój majątek, gnębiąc biednych i współpracują z wyzyskiwaczami, czyli korporacjami, a działają na ich usługach, bo polityką rządzą korporacje, kartele i koncerny.
Oni budują sobie raj i nic wam nie dadzą z tego, a będą tylko gnębić podatkami, opłatami i ograniczeniami wolności, aby swoje bogactwo trzymać dla się i swoich rodzin.
Po prostu lud jest nawozem dla fortuny polityków i ich rodzin, a demokracja jest tylko maską, za którą kryje się złodziejstwo, czyli nadmierny podatek i hegemonia państwa.
Życie społeczne powinno opierać się na wartościach moralnych takich jak miłosierdzie i współczucie, a nie politycznych, które skutkują wyzyskiem i robieniem z ludzi mięsa armatniego.
Z polityki nie można wywodzić wartości etycznych, gdyż polityka jest źródłem przemocy i wskutek tego ucisku społecznego i ekonomicznego, a jest to w interesie władzy, polityków i z nimi związanych korporacji (np. opodatkowywanie prawie wszystkiego, a spróbuj nie płacić!).
Jesteśmy tylko nawozem dla fortuny polityków i korporacji. Akceptujemy to, bo wmówiono nam, że jedynie państwo i polityka są gwarantem porządku i bytu społecznego.
Jednym z największych oszustw ludzkości jest idea konieczności istnienia państwa jako naturalnego i dziejowego warunku funkcjonowania ludzkości.
Wywodzi się ona z religii, która sankcjonuje władzę, bo rzekomo od Boga pochodzi: "Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia" Rz 13, 1-2.
Czy Bóg stworzył instytucję państwa i powołał do życia polityków, czy jest to rzeczywiście warunkiem status quo istnienia społeczeństwa?
Inne tematy w dziale Rozmaitości