Tomasz Niewierny Tomasz Niewierny
114
BLOG

Corona - w poszukiwaniu prawdy - zagadnienia - 2

Tomasz Niewierny Tomasz Niewierny Polityka Obserwuj notkę 1

Poniżej kontynuuję wolny przekład treści pierwszej części audycji telewizji "Servus TV" - zatytułowanej "Corona - auf der Suche nad der Wahrheit".

Onego czasu, a więc połowa roku 2019 - zarówno politycy jak i media unikają niewygodnych pytań o pochodzenie wirusa. Twierdzi się natomiast o zoocenozie, czyli odzwierzęcym charakterze wirusa.

Krytyczne głosy są zagłuszane lub szykanowane, a pierwsi naukowcy wpuszczeni zostają do Chin dopiero po wielu miesiącach i to pod bardzo surowymi warunkami.

Na uniwersytecie w Hanburgu pracuje Prof. Dr. Roland Wiesendanger, jeden z najwyżej uhonorowanych naukowców w Niemczech, kierujący instytutem badań nad mikrostrukturami i  Nanotechnologią, którego publikacje spowodowały ostrą kampanię defamacyjną pod jego adresem.

W trakcie jego pobytu w ośrodku w Wuchan (Chiny), miał okazję zapoznać się z badaniami polegającymi na takiej manipulacji z wirusami, że stają się one bardziej zaraźliwymi i niosącymi większe zagrożenie śmiercią dla człowieka. Sens tego rodzaju badań, jest naturalnie dla większości niezrozumiałym. Po co wogóle miano by wirusy jeszcze bardziej niebezpiecznymi dla człowieka czynić ?

Faktycznie jednak tego rodzaju eksperymenty czyniono już w roku 2011 z zarazkiem tzw. ptasiej grypy. Dwie grupy naukowców - z USA i Holandii dowiodły, że zarazki ptasiej grypy mogą być również dla ssaków, w tym dla ludzi niebezpiecznymi.  W owym czasie, wybuchła w kręgach naukowych, ale również i politycznych gwałtowna dyskusja tematyzująca sens tego rodzaju badań, ich niebezpieczeństwo bezpośrednie, ale i pośrednie wynikające z możliwości wykorzystania eksperymentów jako swoistej "instrukcji".

W efekcie rząd Obamy  w lata 2014-2017 zaprzestał wspierania finansowego tych badań, co jednak w efekcie doprowadziło do przeniesienia przez US-amerykańskich naukowców miejsca badać do Wuchan w Chinach.     

Swiatowej sławy wirologowie z Instytutu Pasteura przestrzegali przed możliwością wybuchu epidemii o zasięgu ogólnoświatowym. Zostało to opublikowane w piśmie fachowym "Vinegar" . W Europie tematyka ta była dyskutowaną na poziomie organizacji zrzeszącej narodowe akademie nauk. Jest dowiedzionym, że już w roku 2012 naukowcy alarmowali o ryzyku płynącym ze wspomnianych wyżej badań, stwierdzając jednocześnie ponad wszelką wątpliwość, że nie ma na całym świecie laboratorium, które by absolutnie "szczelnym" było. Znaną była mianowicie liczba "wypadków" w tego rodzaju laboratoriach - wynosząca przeszło sto rocznie. Profetowano wówczas wybuch pandemii na przestrzeni dziesięciu lat. Profesor Wiesendanger jako jeden z pierwszych wyraził publicznie wątpliwość w naturalne (odzwierzęce) pochodzenie virusa Covid 19, przedstawił też swoje podejrzenia wskazujące na syntetyczne jego pochodzenie.

Virus Covid 19 ma właściwości ekstremalnie skutecznego "zakotwiczania" się w organiźmie, jak również przenikania w głąb komórek - i to są właściwości, które w żadnym innym wirusie z grupy Corona nie występują. Te właściwości powodują, że uszkadza on nie tylko górne drogi oddechowe i płuca, ale również organy wewnętrzene. O "szczególności" virusa dowodzą też informacje lekarzy, którzy zajmowali się pacjentami w początkowej fazie (wówczas jeszcze epidemii), a którzy potem zostali medialnie "unieszkodliwieni", jak również fakt, że wielkie ilości informacji z serwerów laboratorium w Wuchan zostały wymazane już grudniu. Jest nieprzypadkowym miejsce wybuchu epidemii, właśnie w Wuchan - światowym ośrodku badań nad wirusami i danych tych badań dotyczących, z których jednoznacznie wynikało, że zajmowano się tam nie tylko badaniami nad virusami naturalnymi, ale również nad ich manipulacją. Ciekawym jest również, że niemal w tym samym czasie firma farmaceutyczna z Seattle, prowadząca badania nad źródłem pochodzenia virusa - wyliczyła statystyczne prawdopodobieństwo jego laboratoryjnej genezy na 99,8 %.   Dokumentacja ta była jednak do lutego 2021 utajnioną przez rząd USA, i stała się jawną dopiero po tym czasie.   Zmartwieniem Profesora jest usprawiedliwione domniemanie, że tego typu badania trwają w różnych miejscach na świecie, są nadal finansowane przez niektóre rządy (nieoficjalnie), i wystawiają ludzkość na ryzyka o wiele poważniejsze, niż to z którym mamy obecnie do czynienia.

"Ja mam obowiązek jako naukowiec, z etycznych powodów, ale i z innych powodów,  upubliczniać to, i dla tego celu jestem gotów wiele z mojej reputacji stracić, ponieważ jestem bardzo ostro atakowany. Nie jestem w tym osamotnionym, przeciwnie w towarzystwie innych, bardziej ode mnie  utytułowanych naukowców np. Noblista, Prof.Luc Antoine Montagnier z Francji, który również poddany jest akcji defamacyjne, ale my uważamy że jest coś ważniejszego niż reputacja - jest nią odpowiedzialność wobec społeczeństwa."

Po publikacjach Prof. Wiesendangera - poddany on został  osobiście bezprzykładnej akcji napaści medialnej. W końcu, w marcu 2021 w jego obronie stanął Prezydent Universitetu Hamburg - Prof. Dr. Dr. h.c. Dieter Lenzen:

"...To jest naszym obowiązkiem, tego rodzaju hipotezę wysłuchać, rozważyć i przedyskutować"

cdn.

            




mądry wie co mówi, głupi mówi co wie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka