Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
2011
BLOG

Fedyszak-Radziejowska: Czytanie między wierszami

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 10

To przejmujące, że trzeba powrócić do umiejętności czytania między wierszami, bez której moje, żyjące w PRL, pokolenie, pozbawione byłoby elementarnej wiedzy o własnym kraju. Teksty czytało się między wierszami, ponieważ istniało graniczące z pewnością przypuszczenie, że władza ma dość siły i determinacji, by zmusić dziennikarzy, prokuratorów, naukowców, pisarzy i świadków wydarzeń do kłamstwa, gdy sprawy, o których piszą, kompromitują ją bardziej niż zwykle. Tak było, gdy pisano o okolicznościach śmierci Pyjasa czy o zleceniodawcach porwania i zamordowania bł. ks. Popiełuszki a także o inspiratorach zamachu na bł. Jana Pawła II pamiętnego, 1981 roku. Trop prowadził za wątkiem bułgarskim do sowieckiego KGB, ale nigdy nie dotarł do celu. Tak pozostało do dzisiaj także w wielu innych, dramatycznych sprawach z przeszłości, że przypomnę niewyjaśnione okoliczności śmierci ks. S. Zycha i ks. St. Suchowolca.

Dzisiaj ponownie musimy wrócić do umiejętności czytania między wierszami, ponieważ władza, jakkolwiek demokratycznie wybrana, nie tylko nadmiernie dominuje nad sceną polityczną i mediami, lecz jest zbyt uwikłana w sprawy znacznie poważniejsze niż inwestor katarski, ustawa hazardowa czy pozostawienie dachu Stadionu Narodowego otwartym. Wyjaśnienie wszystkich okoliczności katastrofy smoleńskiej to kwestia, w której interesy rządzących są nieporównanie większe niż interesy jedynej realnej opozycji, jaką jest PiS.
Musimy wrócić do czytania między wierszami, jeśli chcemy poznać prawdę. Bowiem na twarzach tych, którzy kłamią, widać z trudem skrywany strach, a na twarzach innych – determinację i odwagę, by mimo uzasadnionego lęku mówić prawdę. Tak jak na twarzy por. Wosztyla, pilota samolotu Jak-40, który potwierdził 30 X na posiedzeniu zespołu ds. katastrofy smoleńskiej zeznania chor. R. Musia, zaprzeczające treści ustaleń zarówno raportu MAK, jak i komisji Millera. A chor. Muś podobno popełnił samobójstwo.

Co analizować między wierszami? Po pierwsze artykuł Rzeczpospolitej pt. „Trotyl na wraku Tupolewa”, w którym C. Gmyz informuje, że dwa tygodnie temu wróciła z Rosji do Polski po miesięcznych badaniach wraku ekipa 11 prokuratorów i biegłych, wyposażona w spektrometry ruchliwości jonów, które pozwalają na wykrycie śladów materiałów wybuchowych. Mamy prawo czytać to tak; polscy prokuratorzy uznali dotychczasowe ustalenia Rosjan za niewiarygodne i nie wszyscy zgodzili się na podpisanie dokumentu wykluczającego wybuchy bez wiarygodnych danych potwierdzających nieobecność materiałów pirotechnicznych na szczątkach ofiar i samolotu. Czy powodem były referaty polskich profesorów potwierdzające możliwość dwu wybuchów, czy wyniki dotychczasowych ekshumacji ciał ofiar, czy stan rosyjskiej dokumentacji, pozostaje w sferze domysłów. Gdyby wszystko było w porządku, lub gdyby nie było w porządku, ale wszyscy prokuratorzy zaakceptowaliby to jako prawdę – żadna kolejna ekipa nie pojechałaby do Smoleńska. A jednak pojechała i C. Gmyz na podstawie rozmów z anonimowymi informatorami napisał: „na poszyciach 30 foteli oraz w częściach skrzydła znajdują się liczne ślady trotylu oraz nitrogliceryny”…

Artykuł opublikowała redakcja, w której „władza” zmieniła drogą własnościowych przekształceń redaktora naczelnego. To sprawia, że nie można uznać tego tekstu za przejaw szaleństwa sekciarzy. Dlatego w środę, 30 X, odbyły się liczne konferencje prasowe, prokuratury wojskowej, rządu oraz opozycji. Prokuratorzy zwlekali, jak gdyby czekając, aż prezes J. Kaczyński powie coś o zbrodni, zamachu czy zamordowanych. Gdy te słowa padły, w bardzo ciasnym pokoiku zdementowali (?) treść publikacji „Rzeczpospolitej – nie trotyl, nie nitrogliceryna, ale ślady po czymś, co może, ale nie musi, być składnikiem materiałów wybuchowych. Na stronach internetowych Rzepy pojawiło się sprostowanie redakcji, a D. Tusk na kończącej dzień konferencji prasowej powiedział tylko jedno ważne zdanie: „Ułożenie życia w Polsce z takimi ludźmi, jak J. Kaczyński jest niemożliwe”.

Między wierszami słyszymy i czytamy wiele więcej. Zapewne przywieziono z Rosji coś, co kompromituje ustalenia komisji J. Millera i nie wszyscy z ekipy zgodzili się na ukrycie tego przed opinią publiczną. Trzeba było zdetonować tę bombę pod kontrolą władzy, wywołując emocje brata tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem Prezydenta RP, który wie o sprawie zapewne więcej niż inni. Może tytuł artykułu w „Rzeczpospolitej” ktoś z premedytacją wyostrzył, niekoniecznie jego autor, by łatwiej było zaprzeczać, nie zaprzeczając?
Plan zrealizowano tylko po części, bowiem red. C. Gmyz potwierdził w internecie swoje ustalenia, chroniąc informatorów. A redakcja „Rzeczpospolitej” podtrzymała w łagodniejszej formie przekazane czytelnikom informacje, uzupełniając je wypowiedzią rzecznika Prokuratury Generalnej M. Martyniuka: próbki wytypowane przez polskich biegłych na podstawie wskazań urządzeń, które wykazały obecność cząstek wysokoenergetycznych (źródło ich pochodzenia może być różne) są zaplombowane w Rosji i „mają być sprowadzone do kraju w ramach pomocy prawnej strony rosyjskiej”.

Między wierszami słyszymy więc ważne rzeczy; są nowe ustalenia, ale procesowo jesteśmy skazani na Rosjan. Oraz – nie wszyscy prokuratorzy godzą się na łamanie prawa pod naciskiem władzy. Dodajmy, że jeszcze 25 X Wojskowa Prokuratura Okręgowa oficjalnie dementowała informację radia RMF FM, że to nie prezydent RP na Uchodźctwie Ryszard Kaczorowski został pochowany w Świątyni Opatrzności Bożej, by już 30 X przyznać, że jej dementi mijało się z prawdą. Czytajmy więc między wierszami, bo przecież premier D. Tusk, mówiąc o ułożeniu życia w Polsce, udowodnił, że nie rozumie zasad i obyczajów demokracji.

Barbara Fedyszak-Radziejowska

Zajrzyj do nas: facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka