fot. Marcin Żegliński
fot. Marcin Żegliński
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
2449
BLOG

Hrynkiewicz: Stracone pokolenie

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 16

– Boli mnie, że Polska traci całe młode pokolenie, a wraz z nim szansę, by stać się krajem nowoczesnym. Wprowadzając roczne rozliczenia czasu pracy, PO likwiduje zapłatę za nadgodziny. Jeżeli to obniżanie wynagrodzeń nie spotka się z protestem, cięcia rządu pójdą dalej – ostrzega prof. Józefina Hrynkiewicz, posłanka PiS, w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem.

– Czy przy kolejnym konstruktywnym wotum nieufności będzie Pani kandydatką PiS na premiera?

– Nie, mój udział w polityce to wypełnienie moralnego zobowiązania wobec śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, z którym wiele lat współpracowałam. Jestem ekspertem, to moja właściwa rola.

– Ma Pani dynamizm osoby, która mogłaby wziąć odpowiedzialność za nawę państwową. Widzi się Pani w roli polskiej Margaret Thatcher – o podobnej osobowości, ale oczywiście nie liberalnym, a prospołecznym nastawieniu?

– W PiS i jego otoczeniu jest wielu zdolnych polityków. Dynamika moich publicznych wystąpień wynika z głębokiego moralnego oburzenia oportunizmem i serwilizmem polskiego rządu wobec silniejszych państw. Także cynizmem wielu ministrów i posłów koalicji. Boli mnie, że Polska traci całe młode pokolenie, a wraz z nim szansę, by stać się krajem nowoczesnym, szanowanym, o wysokiej pozycji w świecie.

– „Pokolenie wyżu demograficznego przełomu XX i XXI wieku wypędziliście z kraju. Postępujecie tak jakby następnego pokolenia miało w Polsce nie być. Młodzi stoją wobec alternatywy: ucieczka z kraju – od patologii, braku pracy, perspektyw lub pozostanie w kraju i zgoda na ubóstwo, podporządkowanie układom mafijnym, korupcji i bezprawiu” – ostro zaatakowała Pani w sejmie rząd. Jak w przyszłości rozwijać kraj bez tych kilku milionów młodych?

– Polska nie będzie mogła się rozwijać bez tych ludzi. Za kilkanaście lat zabraknie nam rąk do pracy. Nie zastąpią ich imigranci zza wschodniej granicy, bo wyjechali daleko np. Ukraińcy do Portugalii i Hiszpanii. Na seminariach kreśli się już scenariusze, w których sięgamy po ludność z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Będziemy rozwijać programy „multi–kulti”, choć nie sprawdziły się one nigdzie, nawet w Niemczech czy Kanadzie. W Polsce prowadzi się politykę, która nie sprzyja zwiększeniu liczby urodzin. Nie ma też programu repatriacji setek tysięcy rodaków zza wschodniej granicy. Nie zachęca się do powrotu tych, którzy emigrowali do Anglii czy Niemiec. Co mają robić młodzi Polacy, gdy w ich ojczyźnie nie ma dla nich pracy i mieszkań?

– Załóżmy hipotetycznie, że jednak zostaje Pani premierem. Jakie widziałaby Pani główne kierunki reform w państwie?

– Powiem, co doradziłabym premierowi. Najważniejsze są problemy bezrobocia, ochrony zdrowia i rodziny. Pierwsza sprawa – uporządkowanie finansów publicznych. Nie chodzi o ograniczenie wydatków socjalnych, bo w Polsce są one na niskim poziomie. Porządkowanie to wycięcie wrzodów na organizmie państwa, w tym największego – Otwartych Funduszy Emerytalnych. Powiększyły one dług publiczny o 17,2 proc. (w 2012 roku OFE kosztowały nas 24 mld zł, w 2013 – 27 mld zł). Czy ktoś bierze kredyt w banku, aby złożyć go na lokacie? Nie. A tak działają OFE. Od 1999 roku pobierały z funduszy publicznych po kilkanaście, kilkadziesiąt mld zł – na koniec 2011 roku było to 262 mld. Ile miejsc pracy mogłoby powstać za te pieniądze? Po drugie – musimy odbudować przemysł. Wtedy bezrobocie nie będzie dotykało 5 mln osób...
– …5 mln? Oficjalnie mówi się o 2,5 mln.


– Do tego proszę doliczyć ponad 2 mln osób za granicą, 1 mln na ukrytym bezrobociu w rolnictwie i tych, którzy się nie rejestrują. Trudno wyobrazić sobie dramat ludzi bez pracy przez pięć i więcej lat, a takich osób jest 28 proc.!
– Ekonomista Janusz Szewczak podaje, że w ciągu pięciu lat dług publiczny wzrósł z ok. 500 mld zł do 1 bln. Wszystkie pieniądze z PIT – ok. 40 mld zł rocznie – idą na spłatę odsetek od długu. Czy czeka nas grecki scenariusz i rząd zacznie ciąć wynagrodzenia, świadczenia socjalne i ostro podwyższać daniny publiczne?

– Jeśli czytam, że trzeba obniżyć najwyższe emerytury, bo są za wysokie...

– …ale ZUS-owskie? Nie te z zakładów emerytalnych MSWiA czy MON?

– Dzieci tych, którzy pobierają wysokie mundurowe emerytury, są dziś przy władzy i dobrze pilnują przywilejów rodziców. Mamy do czynienia z sukcesją pokoleniową jeśli chodzi o wiele zawodów i stanowisk. Emerytury, które według niektórych są do obniżenia, pobierają np. starzy profesorowie, mający za sobą po 50 lat pracy i opłacania wysokich składek. Natychmiast trzeba wykonać to, co zrobił premier Orban. On zapytał Węgrów: czy chcecie należeć do OFE? Czy chcecie, by obce firmy ubezpieczeniowe wzięły odpowiedzialność za wasze emerytury? 98 proc. Węgrów odpowiedziało „nie”. Awantura była ogromna, bo firmy ubezpieczeniowe, które prowadzą OFE, zarabiają ogromne pieniądze. Tylko w roku 2013 płacimy im 15 mld odsetek od obligacji skarbowych, które one kupiły za nasze pieniądze. Politycy, którzy wprowadzali OFE, powinni ponieść odpowiedzialność. Bank Światowy chwali trzech premierów: Cimoszewicza, Belkę i Buzka.

– Balcerowicza nie chwali?

– Premier Balcerowicz do dziś nie zrozumiał, na czym polega szkodliwość OFE dla Polski.

– Wracając do scenariusza greckiego, PO już zapowiada obniżenie dodatków za nadgodziny. Czy za chwilę usłyszymy o innych cięciach socjalnych?

– Wprowadzając roczne rozliczenia czasu pracy PO likwiduje zapłatę za nadgodziny. Jeżeli to obniżanie wynagrodzeń nie spotka się z protestem, to cięcia rządu pójdą dalej!

– Reformy OFE rząd nie zapowiada...

– …bo chce mieć dobrą opinię w międzynarodowych instytucjach finansowych, które wprowadzały OFE...

– …minister finansów szuka dochodów do budżetu z końcówki prywatyzacji. Za chwilę majątku do sprzedania już nie będzie.


– Minister finansów zachowuje się jak dłużnik, któremu wierzyciele przystawiają nóż do gardła więc biegnie do lichwiarzy po pożyczkę. Szuka dochodów niemądrze. Prowadzi prywatyzację likwidacyjną, pozbywa się zakładów, które dają pracę i podatki. Sprzeda raz i doraźnie załata dziurę w budżecie, poza tym nic nie zyskamy, a stracimy przyszłe dochody i własność.

– Minister Szejnfeld uważa, że niedożywione polskie dzieci są w rodzinach alkoholików. Próbował barwnie to zilustrować mówiąc o „bydlakach, którzy przechlewają pensje”.


– To ja barwnie odpowiem: może minister Szejnfeld przebywa w takim środowisku i stąd ma takie skojarzenia. Ta wypowiedź kompromituje go jako polityka.

– Poseł Niesiołowski proponuje głodnym dzieciom jedzenie szczawiu. Stopień alienacji tej władzy od społeczeństwa osiągnął apogeum?

– Ja staram się do debaty wprowadzić takie problemy jak ubóstwo czy bezrobocie. Premier i członkowie rządu nie lubią takich tematów, bo cenią dobre samopoczucie. W Polsce rośnie liczba przerażająco ubogich rodzin, szczególnie wielodzietnych, z niepełnosprawnymi dziećmi, bezrobotnych.

– 2,5-letnie ciężko chore dziecko ze Skierniewic zmarło, bo lekarz nie mógł opuścić placówki, pełniąc ostry dyżur. Na wizytę u kardiologa czy okulisty czeka się już nie miesiącami, a latami. „Państwo za nic nie jest odpowiedzialne” – powiedziała Pani podczas debaty w sejmie nad wotum nieufności dla rządu Tuska. Czy to najcięższy grzech tej ekipy?


– Rząd nie czuje się odpowiedzialny za nic. Ani za sytuację w przemyśle, ani w gospodarce, finansach, rolnictwie, edukacji, za dramat bezrobocia. Uważa, że wszystkie problemy rozwiąże wolny rynek. A wolny rynek czerpie zyski ze źle funkcjonujących sfer życia społecznego. Ochrona zdrowia w Skierniewicach jest idealnie sprywatyzowana. Mieszkam pod Skierniewicami i coś na ten temat wiem. Dramatyczne zdarzenia to skutek działania instytucji wolnego rynku w ochronie zdrowia. To dziecko leczono miesiąc, to nie była nagła choroba. Rynek szuka zysku, a jaki byłby zysk z leczenia tej dziewczynki? Takich Skierniewic są tysiące. Pomoc ubogim rodzinom rząd powierzył organizacjom, które jeśli karmią dzieci, to wtedy, kiedy działają szkoły. A szkoły przecież nie są otwarte 365 dni w roku. I co wtedy dzieje się z dziećmi, które jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia jedzą w szkole?
Rząd nawet nie wysila się, by niektóre ustawy opracować. Dlaczego? Bo w Kancelarii Premiera pracuje jeszcze trochę urzędników-fachowców, którzy z powodu zawodowej uczciwości nie chcą akceptować pewnych rozwiązań. Ustawy opracowywane są więc w biurach posłów i podsyłane do sejmu. Tak było z medycyną ratunkową. Kończyły się przepisy, które pozwalały na to, by karetki jeździły bez fachowo przygotowanych lekarzy. Rząd przysłał ustawę opracowaną z inicjatywy posłów. Okazała się fatalnie przygotowana, więc przyjęto poprawkę, która... zezwala, by karetki bez lekarza specjalisty medycyny ratunkowej jeździły do roku 2020! Wracając do najpilniejszych spraw, trzeba przyjąć zasadę, że przed uchwaleniem jakiejkolwiek ustawy należy sprawdzić, jakie będą jej skutki dla polskiej rodziny. Gdyby takie oceny były, sejm nie przyjąłby ustaw pozwalających na odbieranie dzieci z biednych rodzin! Powinniśmy też wprowadzić rozwiązanie stosowane w większości krajów cywilizowanych – minimalny dochód gwarantowany.

– Co to oznacza?

– Że rodzina, która nie osiąga określonego dochodu, np. 750 zł na osobę, dostałaby dodatek do tej kwoty. To rozwiązałoby problem głodnych dzieci i pozwoliło zrezygnować z tysięcy osób, które chodzą po domach, by inwigilować biedne rodziny, przeprowadzać wywiady środowiskowe i sprawdzać, na co wydają pieniądze. Noblista z ’92 roku Gary Becker powiedział, że najbardziej racjonalnie wydaje pieniądze na wychowanie dzieci rodzina. Bo zależy jej na zdrowiu i rozwoju dziecka.

– Dziś dzieci z biednych rodzin odbiera się rodzicom.

– Minister pracy chwali się w sprawozdaniu o zwalczaniu przemocy w rodzinach, że zabrał 500 dzieci z biednych rodzin. To są rzeczy absolutnie niedopuszczalne! My łamiemy konstytucję i wszystkie zobowiązania międzynarodowe. Biedną rodzinę trzeba wesprzeć, a nie zabierać jej dzieci! Takich różnic dochodowych jakie są w polskim społeczeństwie, nie ma w społeczeństwach cywilizowanych. Jeżeli 20 proc. najbiedniejszych w Polsce, co wynika z badań budżetów gospodarstw domowych – dysponuje 6 proc. dochodu narodowego, a 20 proc. najbogatszych 42 proc. – to znaczy, że różnica między najbiedniejszymi a najbogatszymi jest siedmiokrotna. Jeżeli najbiedniejsi wydają 125 proc. swoich miesięcznych dochodów to oznacza, że są stale zadłużeni i brakuje im ¼, by pokryć najbardziej elementarne wydatki. Rodzina potrzebuje regularnego dochodu pozwalającego na pokrycie podstawowych potrzeb – na mieszkanie, jedzenie, ubranie, edukację dzieci, kulturę, wypoczynek.

– Potrzebuje też mieszkania.

– Tak. A jaka jest droga do mieszkania młodego człowieka? Musi sobie założyć kredytową pętlę na szyję, jeśli mieszkania nie odziedziczył. Trzeba wrócić do ulgi w podatkach, ponownie wprowadzić odpisy wydatków na mieszkanie od podstawy opodatkowania. To da pracę tym, którzy mieszkania projektują, budują, produkują materiały i wyposażenie. Młodzi zaoszczędzą na podatkach. Ale podatki wrócą w trójnasób do budżetu z zatrudnienia innych. Dlaczego państwo i prawo troszczy się o interesy banków, a nie własnych obywateli?

– Jak ożywić społeczeństwo pogrążone w apatii, uznające, że jest rozgrywane przez rządzących i grupy interesów?

– Rozmawiać, przedstawiać fakty i zabiegać o własne media. Dziś media są zawłaszczone przez rządzących. Przez to nie możemy przedstawić od początku do końca żadnej trudnej sprawy. A Polacy muszą zrozumieć, co leży w ich interesie, dlaczego muszą bronić swoich zakładów i rodzin. Bycie obywatelem oznacza odpowiedzialność za bieg spraw publicznych – mojej wioski, miasta, narodu, państwa. Bo dziś zabrali biednemu sąsiadowi dzieci, a jutro przyjdą po moje, bo ktoś na mnie doniesie. PO rządzi przez konflikt i stosowanie przemocy. Chce nawet zabić pamięć. 10 marca o 8.40 byłam w grupie, która pod Pałacem Prezydenckim zapaliła znicze i złożyła kwiaty. Potem pojechaliśmy na Powązki. Kiedy wróciłam o 9.40, pod pałacem wszystko było sprzątnięte. Wyrzucono wszystkie kwiaty i znicze!

– Nie pierwszy raz.


– Tak. Tam się sprząta starannie, choć Warszawa tego dnia nie była odśnieżona. Od jednego ze strażników miejskich usłyszałam: „Proszę pytać wyżej”.
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka