Na początek o moskiewskiej pożyczce I na podstawie wikipedii(ponoć za cytaty z wikipedii, można zostać zbanowanym na salonie):
Moskiewska pożyczka - potoczna nazwa operacji przekazania 1,2 mln USD przez KPZR na rzecz PZPR w styczniu 1990 roku.
Pieniądze zostały wykorzystane do zorganizowania zjazdu założycielskiego oraz zrębów SdRP, rozruchu Trybuny oraz prawdopodobnie przywłaszczenia majątku byłej PZPR, który w większości oficjalnie zniknął.
Operację tą koordynowali ze strony PZPR Leszek Miller oraz Mieczysław Rakowski (obaj z SdRP). Prokurator postawił Millerowi zarzut przestępstwa dewizowego ponieważ pieniądze zostały przywiezione do Polski przez funkcjonariuszy KGB bez stosownych zezwoleń. Miller twierdził, że połowa kwoty została zwrócona Rosjanom przez Rakowskiego jesienią 1990 roku.
A teraz jak się to ma do Tuska???. Kilkanaście dni temu premier Tusk spotkał się z premierem Millerem(jednym z bochaterów moskiewskiej pożyczki I). Może Miller udzielał rad Tuskowi jak się rozmawiać z KGB??? (w końcu Putin to o ile się nie mylę były pułkownik KGB).
Co obieca Putin, Tuskowi??? Napewno coś obieca , no bo w końcu to jak określa jeden z portali rosyjskich Tusk to "nasz człowiek w Warszawie". "Nasz" człowiek ("nasz" to znaczy "ich") musi powrócić w glorii chwały, no bo rosjanie to gościnny naród, i "swoich ludzi" nie wypuszczają z pustymi rękoma (oby to nie była "moskiewska pożyczkaII")
