Adam Bodnar nie wysłucha próśb prezydenta Andrzeja Dudy. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny na czas procedury ułaskawieniowej nie otworzy cel skazanym Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi, o co prosiła głowa państwa.
Bodnar nie przychyli się do apeli prezydenta
- Rolą Prokuratora Generalnego nie jest wypuszczanie przestępców z więzienia, ale łapanie takich osób - tłumaczy jeden z przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości w rozmowie z "Super Expressem". To odpowiedź na pytanie, co zrobi Adam Bodnar, na którego spadła odpowiedzialność za procedurę ułaskawieniową, uruchomioną zgodnie z kodeksem postępowania karnego. Minister ma w przyszłym tygodniu odesłać akta sprawy osadzonych posłów PiS w więzieniach wraz ze swoją opinią. Nie robią na nim głodówka byłego szefa CBA, ani protesty zwolenników PiS wraz z żonami skazanych pod zakładami karnymi. Kamiński decyzją sądu jest dokarmiany na siłę przez Służbę Więzienną.
- Mam wrażenie, że rząd rozpoczyna rodzaj politycznej batalii z prezydentem - komentuje dla tabloidu doradca prezydenta Stanisław Żaryn. - Sprawa ma charakter politycznej rozgrywki. Jednak gdyby pan prezydent chciał szybko uwolnić obu panów, zastosowałby procedurę, która pozwoliłaby na błyskawiczne otwarcie celi. Zamiast tego wolał przerzucić odpowiedzialność na prof. Bodnara - uważa Krzysztof Paszyk z PSL.
Wyrok Sądu Okręgowego
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik trafili za kratki w ubiegłym tygodniu po wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który zapadł 20 grudnia. Posłowie PiS zostali skazani na dwa lata za przekroczenie uprawnień i nadużycie władzy podczas afery gruntowej. Pełnomocnicy osadzonych zapowiedzieli złożenie kasacji od wyroku. Andrzej Duda z kolei wszczął procedurę ułaskawieniową i apelował do ministra Bodnara, by ze względu na emocje społeczne wypuścił z więzień polityków na czas postępowania.
Fot. Protest pod aresztem śledczym w Radomiu/PAP
GW
