Okładki "Wprost" z Kamilem Durczokiem. Fot. "Wprost"
Okładki "Wprost" z Kamilem Durczokiem. Fot. "Wprost"

Durczok przegrał proces z "Wprost". Chodzi o mobbing i molestowanie seksualne

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Byli dziennikarze tygodnika "Wprost" nie muszą przepraszać Kamila Durczoka za serię artykułów na temat molestowania seksualnego i mobbingu w redakcji "Faktów" TVN. Wyrok nie jest prawomocny, celebryta zapowiada walkę z "kłamstwem".

Sąd Okręgowy w Warszawie odsunął w całości powództwo Kamila Durczoka, który oczekiwał przeprosin od dziennikarzy za artykuły, opublikowane w 2015 roku. "Wprost" dotarło wówczas do poszkodowanych dziennikarek, które anonimowo opowiedziały o realiach pracy z szefem "Faktów" TVN. Kamil Durczok miał obrażać pracownice, składać niewybredne propozycje, obscenicznie żartować i zmieniać stosunek do podwładnych w zależności od tego, czy zgadzały się na jego życzenia czy też nie. 

"Wprost" opisuje molestowanie dziennikarki przez Kamila Durczoka

Były gwiazdor TVN początkowo był pewny swoich racji i nie zakładał, że komisja TVN potwierdzi doniesienia "Wprost". - Z całą stanowczością chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej pracownicy, żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania w mediach, jestem cholerykiem, wybuchowym szefem, a czym innym praca ośmiogodzinna w sklepie. Czym innym jest wymagający szef, a czym innym jest molestujący szef. Nigdy nim nie byłem - twierdził w TOK FM tuż po wybuchu afery obyczajowej.

W międzyczasie dziennikarze "Wprost" opisali ucieczkę Kamila Durczoka z wynajmowanego mieszkania koleżanki. Właściciel nieruchomości pokazał reporterom biały proszek, ruloniki, gadżety erotyczne, zużyte prezerwatywy i resztki alkoholu. Artykuł "Ciemna strona Kamila Durczoka" również był poddany ocenie przez sąd. Durczok wygrał ten proces, redakcja według Sądu Apelacyjnego powinna przelać mu 150 tys. złotych.

"Wprost": Biały proszek, gumowe lalki, ubrania i dokumenty Kamila Durczoka

Komisja TVN potwierdziła przypadki molestowania i mobbingu w redakcji "Faktów TVN". W efekcie, prezenter musiał zakończyć współpracę ze stacją informacyjną w trybie natychmiastowym.

image

"Komisja prowadziła swoje działania głównie poprzez rozmowy z 37 obecnymi i byłymi pracownikami i współpracownikami redakcji „Faktów TVN” i zidentyfikowała przypadki niepożądanych zachowań włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym. Komisja spędziła ponad 60 godzin na badaniu sprawy" - podała telewizja TVN w oficjalnym komunikacie po zakończeniu prac komisji.

Kamil Durczok odchodzi z TVN. Komisja potwierdza mobbing i molestowanie

Były prezenter nie zamierza odpuszczać dziennikarzom "Wprost". Durczok uważa, że wyrok sądu jest niesprawiedliwy. - Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i wierzą, zapewniam: przegraliśmy bitwę ale nie przegraliśmy wojny. Przyjdzie czas na sprawiedliwy, prawomocny wyrok. A kłamstwo doczeka się kary - napisał na Twitterze.

Michał Majewski i Sylwester Latkowski, którzy opisywali kulisy prywatnego życia Durczoka, nie ukrywali satysfakcji po ogłoszeniu wyroku. Wydawnictwu "Wprost" groziło przecież 2 mln złotych odszkodowania - takiej kwoty domagał się były szef redakcji "Faktów".

- Pełna wygrana z Durczokiem w procesie dotyczącym molestowania. Szacunek i podziękowania dla ludzi, którzy, mimo presji, opowiedzieli nam, a potem przed sądem o obrzydliwych praktykach pana D. - podkreślił Majewski.

Durczok - po kilku miesiącach od publikacji artykułów "Wprost" - wrócił do mediów. Od 2016 roku jest redaktorem naczelnym portalu Silesion.pl, prowadzi również dyskusje publicystyczne w Polsat News.

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura