kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1988
BLOG

Kilka uwag o filmie" Kształt wody" i pytanie czy należy przenieść Hollywood do Polski?

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

Film „ Kształt wody” a kształt Polski? Kino obrazu czy kino rzeczywistości?  Emocji czy prawdy? Dlaczego tak te światy przeciwstawiam?  Może na stare lata zwariowałem, a może dlatego, że ten „ Kształt wody” to bajkowy pornosik, uroczy, nie powiem, i może dlatego, kiedy wychodziłem z kina, to z wrażenia szalik zostawiłem. A kiedy po kilku dniach, po ten szalik wróciłem, to dzięki miłej rozmowie, z obsługą kina, dowiedziałem się, że wielu ludzi gubi rozmaite drobiazgi, a nawet ostatnio był ksiądz i zostawił w kinie sutannę. Nie to, że się w trakcie seansu rozebrał się, ale po prostu miał sutannę w torbie i roztargniony tą torbę zapomniał … Czy było to na projekcji” Kształtu wody”? Do diabła – pewnie tak.  

A teraz spokojnie. Łyk zimnej wody i wracamy do tematu… Oskara w tym roku zdobył Guillermo del Toro za film „ Kształt wody” Jest to film bajka dla dorosłych.  Czytelnik  który wybiera się na ten film i pragnie zachować luksus bycia niezaskakiwanym szczegółami fabuły, proszę o zaprzestanie czytanie tego tekstu. Boję się, ze mogę – mimo wszystko – zdradzić zbyt wiele.  Więc na wszelki wypadek ostrzegam… A wiec tak, to co się rzuca w oczy, to fakt, że wszystkie postaci w tym filmie cierpią na jakieś deficyty, ułomności, czy poniżenia. Elisa - główna bohaterka filmu, mówiąc delikatnie – nie grzeszy urodą. Jakby mało było tego nieszczęścia, jest niema, a także pracuje, jako sprzątaczka w laboratorium rządowym. Codziennie rano robi kanapeczkę dla swojego starego przyjaciela homoseksualisty, po czym, oddaje się masturbacji w wannie wypełnionej wodą. Ta wanna i ta woda, ma tu znaczenia, ale o tym potem… Następnie jedzie autobusem do pracy i tak dzień w dzień.  Jej przyjaciółka, także sprzątaczka jest murzynką, która ma męża debila siedzącego całe dni przed telewizorem.  Oczekującym na żonę, aż ta wróci z pracy i, zrobi mu obiad.  Agent rządowy Strickland to jakiś gburowaty typ pozbawiony grama wrażliwości.  I to on sprawuje faktyczną władzę w tym laboratorium czy raczej rządowym instytucie.  Nawet ten wodny obślizgły potwór, który zostaje przywieziony do instytutu ma więcej ludzkich cech niż ten agent rządowy. Ten potwór jest bardzo zagadkowy, ni to jaszczur, ni to facet, trzymany jest w basenie, skuty łańcuchami. Praktycznie bez możliwości poruszania się a raczej pływania. Jak powiedziałem, ten jaszczur jest postawny, intrygujący, chociaż do określenia - ciacho - bardzo wiele mu brakuje.  Jednak to nie przeszkadza biednej Elisie w nawiązaniu ciepłego porozumienia z potworem, a potem … hamulce puszczają i dochodzi - jak to można przeczytać, w podręcznikach o wychowaniu seksualnym adresowanym dla młodzieży gimnazjalnej - do płciowego zbliżenia.  Mamy więc przykład miłości międzygatunkowej, ale nie takiej grzecznej, dla dziatwy, pokazującej jak to treserka w filmie familijnym dotyka noskiem delfina, ale miłości par excellence seksualnej,      a sam film spokojnie można zaliczyć do soft porno.  Co broń Boże, nie jest zarzutem, a jedynie stwierdzeniem faktu. Tak jak faktem jest szalik, który zapomniałem po seansie zawiązać na szyi, lub ta sutanna zostawiona w torbie.

Można by spokojnie powiedzieć - oto mamy kolejny film zrobiony na zamówienie orędowników - poprawności politycznej,  gdzie  seksualność człowieka otwarta jest na wszelkie dowolności i interpretacje. Tak, to z pewnością prawda. Lecz na szczęście ten film nie razi publicystycznym pazurem, ponieważ  zrealizowany jest w konwencji baśni i umiejscowiony na przełomie lat 50/ 60 ubiegłego wieku.  Fabuła.  Zdjęcia.  Scenografia. Dekoracja. Wszystko, wszystko, podlega więc intrygującej stylizacji.  Film ten, jako widowisko – jest doskonały i naprawdę ogląda go się z zapartym tchem. Dlaczego jednak czuje niedosyt i nieco marudzę?  Tym bardziej, że film jest naprawdę perfekcyjny  i mógłby być studium warsztatowym dla  studentów szkół filmowych. Nawet ów osławiony „ punkt zwrotny” jest w 26 – 28 minucie filmu.  Czyli tam, gdzie trzeba.  Tak jak zalecają klasyczne podręczniki dla scenarzystów.  Więc dlaczego szukam dziury w całym?  I co z tą Polską?  Czy muszę się znowu z tą polskością wtryniać do soft porno. Do baśni o tym, jak biedna Elisa nie musi kąpać się już samotnie w wannie, lecz – na szczęście - znajduje ukojenie w ramionach jaszczura. Polska… Po co znowu ta Polska?  I ten szalik i ta sutanna … Kiedy  to film o jaszczurce.     Tak, o jaszczurce i kobiecie!!! A ja gadam o Polsce…

Chyba to wszystko wynika z innego, pewnie staromodnego widzenia kina. Kina,  które nie ucieka od rzeczywistości w kierunku baśni z krainy paproci, mchu i seksu z panem – jaszczurem.  Nawet jak ta baśń jest genialnie zrealizowana. Gdy wracam do historii kina i myślę o filmach oscarowych, które pamiętam, i które zrobiły na mnie wrażenie. Na mnie, a pewnie także na moim pokoleniu, to muszę przede wszystkim przypomnieć film  -                      „ Casablanka „ – film oscarowy z 1943 roku. „ Na nabrzeżach „ ( 54 r) z genialną rolą Marlona Brando.   „ Nocny Kowboj” ( 69) o męskiej dziwce,    ale jakże jest to przejmujący dramat społeczny. „ Francuski Łącznik” ( 71) Na wskroś realistyczny kryminał. „ Lot nad kukułczym gniazdem ( 75) Łowca Jeleni ( 78) Na marginesie… Właśnie tak wyglądała Pensylwania zanim Chiny zdominowały rynek stali w USA. „ 12 gniewnych ludzi” To nie film oscarowy, lecz tylko nominowany.  Lecz każdy, kto chce zobaczyć jak zrealizowany jest temat sprawiedliwości i osobistej odwagi, ten film powinien zobaczyć.  Czy „ Slumdog. Milioner z ulicy” ( 2008) To tylko niektóre filmy, które pamiętam, które moim zdaniem posiadały wartość, która tak cenie – to znaczy, nie uciekały od rzeczywistości. Lecz na odwrót, rzeczywistość  była dla twórców owych filmów inspiracją. I chociaż pewnie, Slumdog to pewnie  kino z wieloma cechami bollywoodzkimi.  Z nieodzownym rytualnym tańcem na końcu. Pewnie są i inne filmy, które pominąłem, i pewnie każdy z czytelników ma swój osobisty repertuar.  Ja przytaczam te, które pamiętam, które zrobiły na mnie wrażenie, a nawet do pewnego stopnia mnie ukształtowały. Dlaczego? Pewnie dlatego, że każdy film, każda książka, ma swój specyficzny „ Świat przedstawiony” To taki rodzaj worka, pojęcia – worka, do którego wszystko jest powkładane. To, co w filmie widzimy, a nawet nie widzimy, co tylko czujemy „ na końcu języka” I ten worek, ten ciężar, ten „ Świat przedstawiany’ potem nosi każdy z nas. Także jako swoje osobiste doświadczenie, nawet jak do końca tego ciężaru sobie nie uświadamia. I chociaż ten film „ Kształt wody „ jest naprawdę intrygujący, baśniowy, to jednak „ Świat przedstawiony” jaki zakodowany jest w tym filmie wzbudza moje zastrzeżenia.  Albowiem w tym filmie, wszystko to, co jest prywatne oddzielone jest grubą krechą   od tego, co państwowe. Wszystko, co prywatne i osobiste w tym filmie ukazane jest z maksymalna empatią i wrażliwością. Wszystko to jest delikatne i bajkowe. Idealne jak kropel wody i łuska tajemniczego płaza.    Zaś  to, co reprezentuje państwo, jest chamskie i prostackie.  Generał,  w tym filmie, to typowy amerykański byczy kark.  Absolutny prostak.  Agent rządowy, także ma podobne cechy fizyczne. Ponadto traktuje żonę jak robota kuchennego, a jego rodzina to taka przykładna familia z telewizyjnej reklamy galaretki.  Samo laboratorium, czy instytut państwowy, to rodzaj piekła, pełnego brudu i szlamu, do którego zjedzą nasza Elisa z szczotą w reku.  Także jeden z pracowników owego Instytutu okazuje się agentem KGB, jednakże jest on tak ukazany, jakby to był kandydat na prezesa Partii Zielonych i jeżeli tak wyglądają wszyscy agenci KGB, to nie dziwota, ze inteligencja Europy Zachodniej rozkochana była, a może dalej jest w Rosji.  Dzieje się tak, nie tylko w tym filmie.  Ale także w „ Moście szpiegów” Spielberga. Tam agent radziecki, który potem będzie wymieniony na amerykańskiego pilota zestrzelonego nad ZSRR, to rodzaj dobrotliwego starszego pana. Brakuje mu tylko  melonika, laseczki i szklaneczki whisky. Odnoszę wrażenie, że okres maccartyzmu w amerykańskim kinie pokazywany jest ponownie.  I teraz prąd społecznej emocji ma płynąć już odwrotnie. Minus zamieniony jest z plusem, a plus z minusem. Teraz, to agenci  KGB – czasowo przebywający na terenie USA, pewnie na wakacjach  -  to tylko mili starsi panowie. Delikatni i liryczni jak ci nasi polscy „ Starsi panowie dwaj”    

Ostatnie filmy oscarowe. Te z 2015 i 2016, to Spotlight i Moonlight, to filmy o księżach pedofilach i o gejach. Filmy na wskroś publicystyczne skrojone na miarę ideologicznego wymogu „ poprawności politycznej ” Jeżeli występuje tam jakaś rzeczywistość, to tylko taka, która pokazuje jak to księża katoliccy molestują dzieci, tak jak to było ukazane w Spotlight, zaś kapłani dobra, to dziennikarze, najczęściej o lewico- liberalnej prominencji. Co prawda ostatnio okazało się, że nie tylko księża molestowali, ale także znani i cenieni producenci, wiec pewnie zaraz zostanie nakręcona jakaś nowa wersja „ Pięknej i bestii” gdzie bestią będzie producent filmowy, a „Piękną” niewinna aktoreczka z małego miasteczka marząca o karierze aktorskiej. I będzie to kolejny film z zaklętego kręgu molestowania i seksualności „ Pięknej” lub nawet „ Pięknego” w wersji dla cnotliwych homoseksualistów.  Film „ Kształt wody” także porusza się w podobnej strefie „ swobody seksualnej”  Jest także, owym orędownikiem, przełamania wszelakiego tabu. I niestety, jest tak cudownie kusicielki… Jednakże nie dajmy się temu oczarować ani  uwieść.  A jeżeli już zostaliśmy oczarowani     i kupieni przez magię kina doskonałego, to pamiętajmy, że istnieje także inne kino.  Gdzie człowiek nie jest pozbawiony tła, kontekstu społecznego, środowiska.  A co najważniejsze prawdy i rzeczywistości.

Znowu wracam do Polski. Do owego „ Kształtu Polski” Do naszej rzeczywistości.  I do naszej prawdy. My potrzebujemy innych oscarowych filmów. Można nawet powiedzieć, także innych czerwonych dywanów. I innych herosów filmowych. Innych tematów. I  innych              „ Światów przedstawionych”  Bardziej podobnych do tych z nad „ Nabrzeży” i do tych            „ Nocnych Kowboi”, i do tych „ 12 gniewnych ludzi” Takich filmów nam potrzeba i jeżeli ktoś woła – Broń Boże! Nie przenośmy Hollywood do Polski!  - To wtedy ja się pytam - Do diabła, a dlaczego nie? Jeżeli ksiądz zapomina sutannę w kinie. To kino potęgą jest i basta.

 

 

 

Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura