Charlie Hebdo, Donald Trump i Kebab Bar...

Minuta ciszy dla upamiętnienia 12 dusz, które odeszły.

[...]

Nie bez kozery można powiedzieć, że zginęli w imię jednej z najszczytniejszych idei jakie można sobie wyobrazić.

Jednak wystarczy powiedzieć coś, co się publiczce nie podoba (może dlatego że jest to prawdą, a jak mówi stare porzekadło ignorancja jest błogosławieństwem), a jedna z najszczytniejszych idei już nie jest dla każdego.

Osobiście zgadzam się z Donaldem. Ale co tam ja, fakty również.

A komentarz w stylu: "Dwóch bojowników z kałasznikowami wpadających z zaskoczenia do pokoju!! Broń nic by nie pomogła!!" to szczyt nawet nie głupoty, ale hipokryzji, ignorancji i pogardliwej arogancji dla "rednecka". To napastnicy mieli butelki z wódką w kształcie kałachów zamiast BRONI?? Poza tym w biurze było więcej niż 12 osób. Po pistolecie na głowę i sprawa załatwiona ze znacznie mniejszą ilością ofiar - automatyczne karabiny szturmowe to poważna sprawa, ale nie aż taka, żeby dać sobie radę z 10-krotnie liczniejszym przeciwnikiem... Nawet jakby to byli cywile. A pistolet wewnątrz budynku daje nad AK-47 przewagę, paradoksalnie...

Dziwne to trochę, bo przecież muzułmańskie społeczności we Francji są najagresywniejsze w Unii... Każdy Francuz jeśli tego nie wie, to przynajmniej powinien... Chyba że jest przez media okłamywany... Hmmm... Atak na pismo satyryczne... Na pewno nie ma w tym sprawiedliwości, oczywiście, ale jednak nietrudno symetrię zauważyć w tym kontekście, jeśli to prawda. Więc na ich miejscu roztropnie było się na coś podobnego (bo oczywiście nie dokładnie na coś takiego), się przygotować.

A co ma do tego kebab bar? Ano jacyś francuscy patrioci próbowali wziać odwet za Charlie Hebdo. Jeden meczet obrzucono granatami ćwiczebnymi, ostrzelano jednym pociskiem, w ogólnym kierunku drugiego posłano kilka strzałów i "wysadzono w powietrze" jeden kebab-bar. Nikomu nic się nie stało.

Taki francuski odwet...