Przewodniczący partii i państwa Donald Tusk zareagował na medialne informacje o odciętych od świata wsiach, przysiółkach i opłotkach, które zasypał śnieg i wysłał do nich wojewodę lubelską Jolantę Szkołno-Koguc. „Poleciłem jej by pojawiła się na miejscu i osobiście sprawdziła pracę służb” - powiedział z radosnym uśmiechem. Zastanawiam się po jaką cholerę? Wyposażył ją w łopatę żeby osobiście walczyła z żywiołem na pierwszej linii frontu? Bo jeżeli nie, to jej wizyta jest tam równie wskazana jak występ clowna na pogrzebie – pomóc nie pomoże, ale wkurzy wszystkich.
Ta sytuacja doskonale obrazuje sposób myślenia polityków, nie tylko Platformy, którzy zamiast konkretnych działań wolą piarowskie chwyty. Zasypało wsie? Wyślemy wojewodę, nic to co prawda nie pomoże ale ludziska się ucieszą. Kolejki do lekarzy? Minister zdrowia dostanie ultimatum to pacjenci się na pewno uspokoją. Ludzie marzną w stojących pociągach? Kolejarze rozniosą po kubku gorącej herbaty. Rodziców nie stać na szkolne wyprawki? Obiecamy jeden darmowy podręcznik, niech znają łaskę pana. Pijani kierowcy zagrażają bezpieczeństwu? Obowiązkowy alkomat w każdym aucie. I tak dalej, przykładami można by wypełnić grube tomiszcze. „The show must go on” jak śpiewał Freddie Mercury, nic się nie zmienia ale przedstawienie musi trwać. To nic, że teatr płonie, grunt żeby girlsy wyginały się w rytm muzyki i świeciły gołymi cyckami a publiczność klaskała w ekstazie zapłaciwszy wcześniej za bilety.
A publiczność choć psioczy pod nosem to płaci pokornie przerażona perspektywą zmiany dyrektora, który zamiast brać forsę i milczeć powie jej, że wszystko wokół się fajczy, że trzeba łapać za gaśnice i ratować co się da. Na straż pożarną liczyć nie ma co, zamiast wozów bojowych, sikawek i drabin jedzie taksówką komendant by osobiście przyjrzeć się sytuacji i sfotografować w towarzystwie pogorzelców. No sorry, taki mamy klimat... polityczny.
Inne tematy w dziale Polityka
