…w którym niosący biało – czerwone flagi demonstranci są atakowani przez zamaskowanych bandytów.
…w którym ludzie głoszący hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” są wykpiwani i określani mianem faszystowskiej ekstremy.
…w którym miejscy włodarze zezwalają lewackim bojówkom na blokowanie patriotycznych manifestacji.
Wczoraj w Katowicach kilkuset działaczy Obozu Narodowo Radykalnego wyruszyło spod Pomnika Powstańców Śląskich by uczcić siedemdziesiątą ósmą rocznicę powstania organizacji i zaakcentować polskość Śląska. W okolicach ulicy Stawowej zostali zaatakowani przez bandytów określających się mianem „antyfaszystów”, jak zwykle czujnych i gotowych do działania przeciwko każdej próbie zamanifestowania patriotyzmu u przywiązania do Ojczyzny. Na szczęście tym razem policja – inaczej niż to miało miejsce w Warszawie 11 listopada – zadziałała sprawnie i bez niepotrzebnej delikatności: kilkudziesięciu zamaskowanych bandytów wylądowało na komisariacie. Znaleziono przy nich noże, pałki, kastety, gaz pieprzowy i – uwaga! - pistolet. A wszystko to przeciw biało – czerwonemu sztandarowi, który działa na lewackich ekstremistów jak płachta na byka.
Zastanawiam się co musi się wydarzyć, żeby państwowe służby zainteresowały się wreszcie lewacką ekstremą, coraz bezczelniejszą i coraz bardziej pewną siebie. Przecież ten pistolet mógł zostać – i najprawdopodobniej zostałby, gdyby nie zdecydowane działanie policji – użyty! Wczoraj był jeden, a ile ich będzie jutro? Za Niespełna trzy tygodnie będziemy obchodzić Święto Flagi Państwowej, dzień później rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja, dwie okazje do zamanifestowania patriotyzmu i przywiązania do Ojczyzny. Czy wychodząc z domu z polską flagą mam gwarancję, że do tego domu wrócę cały i zdrowy? Czy państwowe służby są w stanie zagwarantować, że jakiś lewacki idiota mieniący się antyfaszystą nie dźgnie mnie nożem albo nie zacznie do mnie strzelać rozwścieczony bielą i czerwienią narodowej flagi?
