Próba samobójcza płk Przybyła staje się okazją do spekulacji. Pewne środowisko nie byłoby sobą gdyby nie zaczęło węszyć spisku. Co prawda jeszcze ostrożnie podchodzą do kwestii 'że to nie była jednak próba samobójcza, a jakiś spektakl' ale minie parę dni i usłyszymy różne wersje. Że albo teatrzyk Przybyła albo próba zamachu na jego życie, w zależności która wersja będzie lepiej pasowała do z góry zastosowanych ustaleń.
Tak jest bowiem ze wszystkim. Wszystko czego się to towarzycho tknie od razu zamienia się w spisek, na końcu którego stoją demokratycznie wybrane władze III RP. Mnie to wkurza nie dlatego, że grupka maniaków tworzy pokręcone teorie spiskowe a dlatego, że muszę bronić rządu Tuska choć wcale nie mam na to ochoty.
Zamiast wytykać temu nieudolnemu, co gorsza prowadzącemu nas do krachu finansów państwa rządowi błędy w gospodarowaniu publicznym groszem, wymyśla się różne durne teorie mające być niejako dowodem na złe funkcjonowanie Polski pod rządami PO. Tak było z katastrofą smoleńską, samobójstwem Leppera tak jest i teraz po desperackim akcie płk Przybyła. Liczą przy tym na to, że ludzie odwrócą się od rządu i poprą pewnego "zbawiciela narodu" tak by ten mógł objąć ukochaną władzunię choć przecież nie ma nawet pewności, że na tej władzuni mu obecnie zależy. Jak pokazały ostatnie wybory, większość ma gdzieś bajdy odnośnie "zamachu smoleńskiego" i nawet jeśli tam były jakieś nieprawidłowości w śledztwie, ekipa PiSu źle się do tego po prostu zabrała.
Nie będą tłumaczyć ludziom co Tusk robi źle w finansach bo PiS nie ma tu realnej alternatywy, wolą zagrać na ludzkich emocjach. Od lat bezskutecznie. Czy po tylu porażkach nie zaświta wam w końcu w łepetynach, że nie tędy droga? Zanim zaczniecie szukać spisków w tej dzisiejszej sprawie dobrze to przemyślcie. Bo może akurat takie gdybania przysparzają Tuskowi poparcia.
