zdjęcie archiwalne: z sieci http://www.tvp.info/18866952/pozar-na-trasie-lazienkowskiej-w-warszawie-konstrukcja-mostu-zagrozona

zdjęcie archiwalne: z sieci http://kontakt24.tvn24.pl/pali-sie-most-lazienkowski-w-warszawie,157945.html

zdjęcie archiwalne: z sieci http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1377907,Grozny-pozar-w-stolicy-Zagrozona-konstrukcja-Mostu-Lazienkowskiego

zdjęcie archiwalne: z sieci http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/pozar-mostu-lazienkowskiego-sa-utrudnienia-w-ruchu-zdjecia,3281057,artgal,t,id,tm.html
źródło: mój telewizor.
- Niesforne Dziecię Gutenberga.
Dymiący most
http://www.zw.com.pl/artykul/289330.html
W dwa dni później (!) zapalił się most Łazienkowski. – Jechałem tamtędy przed godz. 16 i widziałem, jak z różnych otworów i z dylatacji zaczynają wydobywać się kłęby dymu – opowiadał mieszkaniec Saskiej Kępy Janusz Mach. – Przez myśl mi nie przeszło, że to pożar – relacjonował.
Historia techniki notuje jeszcze tylko dwa takie wypadki – w 1946 r. spaliło się 200 metrów nawierzchni w Ottawie, a w roku 1972 – drewniana przeprawa na granicy Szwajcarii i Liechtensteinu. U nas palił się drewniany pomost remontowy, znajdujący się pod nawierzchnią. Szły nim szyny do transportu materiałów konserwacyjnych. Od ognia wygięły się, podobnie jak nawierzchnia, która została sfalowana nawet na pół metra w górę.
Straż uporała się z pożarem około godziny 23. Wina za straty wysokości 36 milionów ówczesnych złotych (na giełdzie samochodowej za taką sumę można było kupić 360 małych fiatów) spadła na trzech uczniów. Oskarżono ich o podpalenie drewnianej budki znajdującej się pod mostem, skąd płomienie miały rzekomo iść do góry. Eksperci stwierdzili jednak, że to zbyt wysoko, a podkłady i deski w tunelu mostowym miały być niepalne. To skąd ten ogień?
Po latach odnaleźliśmy rzekomych piromanów. – Tego dnia w ogóle nas tam nie było. Nie paliliśmy żadnego ognia – mówi pan N., który chce zachować anonimowość. Pokazuje kserokopie akt sądowych. I opisuje bzdury, jakie wyczyniano podczas procesu. Do ważnych dowodów zaliczono taśmy magnetofonowe z zeznań, których... sąd nie przesłuchał. Przechodząca koło mostu 14-letnia Iwona P. widziała mężczyznę „25-letniego z wąsami i czarną torbą, który uciekał, gdy pojawił się ogień”. Sąd i na to nie zwrócił uwagi. Postępowanie w stosunku do nieletnich podpalaczy... umorzono! Cóż za socjalistyczna łaskawość.
P.S. patrz Sowińcu:
zdjęcie archiwalne: z sieci http://www.woak.torun.pl/index.php?aid=13236971454ee603f926a51
Ciekawy świata i życzliwy ludziom, ale nie pozbawiony szczypty złośliwości niezbędnej do przeżycia.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości