Dyrektor IMGW Mieczysław Ostojski zaapelował, by nie wywoływać paniki poprzez nieprawdziwe doniesienia o kataklizmie. -Nie wywołujmy paniki. Nie ma powodzi.
Wygląda na to, że napędzanie strachu Polakom stało się etatowym zajęciem premiera. Wcześniej straszył wojną, a teraz powodzią, a za wszystko zapewne odpowiedzialny jest ten straszny, prześladujący go w dzień i w nocy, kaczor. Nie zająknie się przy tym ani słowem o zaniechaniach i skreśleniach dotyczących projektów przeciwpowodziowych, których dokonał z własnymi urzędnikami. Próbuje wszystkich nastraszyć i grać następnie rolę męża opatrznościowego.
Nikt nie ma najmniejszej wątpliwości, że cała zadyma związana jest tylko i wyłącznie z kampanią do Europarlamentu.
Rząd po prostu modli się o tą powódź i wyczekuje jej, jak kania dżdżu. Można przynajmniej odnieść takie wrażenie. Sam Donald Tusk na wszelki wypadek wyprosił jeszcze przez Giertycha tuż przed wyborami audiencję u samego papieża w tej intencji.
Po wyborach niech się pali i wali, a on będzie miał wszystko w nosie siedząc, jak zwykle, od czwartku do wtorku w Gdańsku z rodziną. Na normalne rządzenie, jak to ma miejsce w innych krajach i poważne traktowanie obywateli, nie ma po prostu zwyczajnie czasu. Zarządzanie kryzysami jest o wiele fajniejsze.
Nieładnie się panowie bawicie, oj nieładnie.
Inne tematy w dziale Polityka
