Można by powiedzieć, co zresztą niejednokrotnie czyniłem, że największą bronią PO przeciwko PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu był sam PiS i Jarosław Kaczyński. Nieśmiałe próby zmiany tego stanu rzeczy zawsze kończyły się klapą ponieważ PiS i Jarosław Kaczyński nie byli w stanie zmienić PiSu i Jarosława Kaczyńskiego. W tej sytuacji od PO nie wymagało nadmiernego wysiłku utrzymanie się na pikach poparcia. PO obrosła przekonaniem o swojej dobrej gwieździe
Dziś sytuację mamy diametralnie inną. PO nadal śpi przekonana o tym, że czego by nie zrobiła Jarosław Kaczyński niczym dziwaczna parafraza Midasa zmieni to w peowski zysk a to już nie działa. Czy ktoś chce czy nie w dzisiejszych politycznych wyborach katastrofa smoleńska jest obecna. Katastrofa, w której zgineli ludzie od prawa do lewa, nie tylko Lech Kaczyński. Mówi się, że PiS katastrofę zawłaszcza. Nie musi. Politycy PiS zachowują się godnie jak na żałobę przystało (inna sprawa, że ich apologeci często osiągają wyżyny obrzydliwości jak swego czasu Krasnodębski chociażby) a o wizerunku PO stanowią dziś jazgoczący Niesiołowski i Kutz. W tym sensie to nie PiS zawłaszcza mit katastrofy tylko PO się od niego odcina rękoma ducha Palikota.
Dopóki PO się nie połapie, że czasy Palikotów, Niesiołowskich, Kurskich, Suskich i Górskich przynajmniej chwilowo minęły PO będzie się cofać. A Komorowski (Tuska nie widać) stanie się dla PiS tym czym dla PO latami był Jarosław Kaczyński. Człowiekiem katastrofą, dziwaczną parafrazą Midasa zmieniajacego każdy ruch PO w zysk dla PiS.
Inne tematy w dziale Polityka
