Jako człowiek pokojowej natury jestem zdecydowanie za tym żebyśmy żyli z sąsiadami w zgodzie. Jak to ostatnio nader często powtarzano "zgoda buduje". Bo i czesto buduje ale nie sama w sobie tylko przez to, że dzięki zgodzie można się w różnych mniej lub bardziej spornych kwestiach dogadać. Z tej postępującej zgody z sąsiadami rządząca partia uczyniła sztandar. Świetnie, podobało mi się. Do czasu jednak. Szybko bowiem okazało się że z tej zgody nie wynika nic prócz gadania w telewizji.
To jakim sukcesem okazała się zgoda z obecnym państwem rosyjskim opisywałem wielokrotnie a i chyba widać gołym okiem więc nie ma co się powtarzać. A jak sprawa wygląda z drugiej strony, to znaczy zachodniej?
Kwestia Gazociągu Północnego wyrychtowanego nam przez naszego sojusznika z NATO i Unii Europejskiej omijającego Polskę i blokującego jej wpływanie co większych statków do portu w Świnoujściu jest równie nabrzmiała co beznadziejna ale weźmy mniejszą. Weźmy negocjacje w ramach tzw. polsko-niemieckiego okrągłego stołu, w wyniku których miało dojść do wyrównania dysproporcji pomiędzy traktowaniem mniejszości niemieckiej przez Polskę i mniejszości polskiej przez Niemcy.
Od dłuższego czasu tu i tam wyciekały informacje o tym, że nie będzie zadnego choćby i symbolicznego zrównania statusów mniejszości, że zadowolimy się byle czym i przy okazji rocznicy pospisania traktatu o przyjaźni i dobrym sąsiedztwie ogłosimy sukces. A tu niespodzianka. Delegacja która była już gotowa przyjąć paciorki i tych nie wzięła. To co z tymi paciorkami było nie tak?
Inne tematy w dziale Polityka
