Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
1492
BLOG

Czy Tusk się boi kolorowej rewolucji?

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 48

Przedwczoraj, na łamach Blogpublika.com, ukraiński dziennikarz Oleh Kryshtopa opublikował dramatyczny apel o zwrócenie uwagi na sytuację na Ukrainie. A tam żarty się skończyły, opadły cywilizowane maski i zaczęli ginąć ludzie. Uczestników demonstracji się katuje, rozbiera do naga, poniża i wywozi do lasu. Oto jak wygląda zdesperowana władza. Jakże trudno na co dzień uwierzyć, że w XXI wieku, w którym to rzekomo historia miała się zakończyć, zastąpiona przez powszechną szczęśliwość zadekretowaną wymogami demokracji i poprawności politycznej. Jak kosztowne jest to złudzenie świat miał okazję doświadczyć na ulicach Rwandy, arabskich miast, Syrii, a dzisiaj, choć na szczęście to ciągle jeszcze nie ta skala, Kijowa.

Męża stanu od politycznego pętaka odróżnia to, że nie tylko potrafi się ustawić przed kamerą, ale też potrafi reagować w sytuacji kryzysowej. Czy kryzys na Ukrainie jest kryzysem, który nas dotyczy? Myślę, że co do tego nie ma sporu. Niezależnie od tego czy jest się zwolennikiem polityki jagiellońskiej i spuścizny polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego, płaszczenia się przed Rosją czy dumnego izolacjonizmu na kierunku wschodnim, nie ma chyba nikogo kto by nie widział, że to co się dzieje tuż za miedzą istotnie wpływa na naszą sytuację geopolityczną. Ja osobiście uważam, że im Rosja geopolitycznie bliżej nas podpełza, tym gorzej. Co robi w tej sytuacji Tusk? Tusk rozmawia. Tusk się niepokoi. Tusk zapewnia, że będzie przekonywał. Czyli generalnie to co zwykle. Nic.

Idąc w ślady pryncypała, Minister spraw Zagranicznych rządu Tuska Radosław Sikorski, spodziewa się, że UE potępi ukraińskie ustawy, które zaostrzają kary dla przeciwników władz i ograniczają działalność organizacji pozarządowych. Jakie to zmiany? Trudno znaleźć dokładne informacje, ale z tego co mi się udałowynika, że chodzi o z jednej strony ograniczenie możliwości działania organizacji pozarządowych, a z drugiej o zaostrzenie prawa o zgromadzeniach, a dokładniej podwyższenie kar za udział w nielegalnych zgromadzeniach, rozbijanie namiotów w miejscach protestów, zakaz demonstracji przed prywatnymi mieszkaniami i domami, poruszanie się pojazdami w kolumnach większych niż pięć samochodów i ”rozpowszechnianie treści ekstremistycznych”.

Zaraz zaraz, czy to nam czegoś nie przypomina? Czy to nie w Polsce latem 2012 roku, na wniosek prezydenta, Sejm nie zaostrzył prawa o zgromadzeniach? W ramach zaostrzenia między innymi zwiększono odpowiedzialność organizatorów za szkody wyrządzone przez uczestników, wprowadzono możliwość zakazu organizacji dwóch lub więcej zgromadzeń w tym samym miejscu lub czasie, jeżeli doprowadzić to może do naruszenia porządku publicznego. Tylko pozornie są to poprawki mające na celu jedynie ochronę mienia i poprawę bezpieczeństwa. W pierwszym przypadku nakłada się wysokie kary na organizatorów za występki przypadkowych ludzi, którzy, jak się dość powszechnie podejrzewa, do takiego Marszu Niepodległości na przykład, przyłączają się w celu jego kompromitacji. A możliwość zakazu organizowania dwóch demonstracji w tym samym miejscu i czasie? Wystarczy, że ostatniego dnia przed końcem terminu składania wniosku o organizację Marszu Niepodległości wpłynie wniosek o demonstrację Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników. I po Marszu. Zmiany zostały skrytykowane przez przedstawicieli Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Fundacji „Panoptykon” oraz stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” jako niezgodne z duchem demokracji i niekonstytucyjne.

To było w 2012 roku, Teraz poważnie mówi się o zakazie zasłaniania twarzy. Sensowne? Nie. Możliwość identyfikacji na przykład pracowników administracji publicznej na demonstracjach jest istotnym środkiem nacisku, co zresztą doskonale widać było na przykładzie referendum warszawskiego, w którym głosowanie było praktycznie jawne (a Warszawa to miasto urzędów i urzędników). Mało tego! Dopiero co Sejm, głosami Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego. Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Twojego Ruchu (dawniej Ruch Palikota) przegłosował tzw. „ustawę o bratniej pomocy”. W wyniku zastosowania której, spanikowana władza będzie mogła „zaprosić” umundurowane jednostki z innych państw w celu pacyfikacji swojego suwerena – Narodu.

Czy są to działania tożsame z działaniami Janukowycza na Ukrainie? Nie, bo i sytuacja jest inna, trzeba zachować pewne pozory na arenie Unii Europejskiej i poziom emocji w Polsce nie sięga jeszcze poziomu emocji ulic Kijowa. Z całą pewnością jednak wykazuje daleko idące podobieństwa. Być może tłumaczy to również pewną „powściągliwość” w działaniu Tuska i jego ludzi w kwestii ukraińskiego kryzysu. Jednak pytania zasadnicze brzmią: Czy Tusk boi się, że Polacy będąc świadkami skutecznego oporu Ukraińców wobec ukraińskiego aparatu przemocy, dojdą do wniosku, że warto podjąć analogiczną próbę na ulicach Warszawy? Jak daleko jest gotów się posunąć żeby się przed tym zabezpieczyć?

tekst został opublikowany na blogpublika.com

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka