Tygodnik Wsieci ujawnił raport polskich archeologów pracujących w Smoleńsku. Z raportu wynika, że TU154 rozpadł się na ponad 20 tysięcy fragmentów (a archeolodzy nie zbadali całości wrakowiska), czyli, według tygodnika, znacznie więcej niż w przypadku katastrofy nad Lockerbie. Czy jest to dowodem na wybuch? Nie wiem (może to drapieżna brzoza rozszarpała samolot?), ale dla każdego posiadającego więcej niż jedną szarą komórkę, jeśli samolot spadł na bagnisty teren ze stosunkowo niewielkiej wysokości, to w drobny mak raczej nie powinien się rozsypać. Oczywiste?
Nie dla dr. Laska. Znając swoje miejsce i obowiązku już dziś rano wszedł w polemikę z tezą „Wsieci” twierdząc:
1. W zapisie rejestratorów lotu nie ma jakichkolwiek śladów, które świadczyłyby o zaistnieniu wybuchu/wybuchów – dziwne, że nie ma tam nagrań Ałły Pugaczowej, tyle razy Miller jeździł po kolejne wersje. Nawet eksperci FSB nie potrafili potwierdzić jednoznacznie nieingerencji w nagrania, a wycinanki z nagrań stopniem złożoności przypominają te łowickie.
2. Wrak samolotu Tu-154M analizowali bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku wojskowi specjaliści, (członkowie Komisji Millera). Oddajmy głos akredytowanemu przy MAK Edmundowi Klichowi: „…O ile mi wiadomo, to w ogóle nie badano wraku, a jeżeli badano, to zbyt pobieżnie, bo nie wykryto żadnych śladów materiałów wybuchowych…”a spośród członków Zespołu Laska, NIKT nie był nawet w Smoleńsku.
3. Brak charakterystycznych śladów wybuchu, takich jak osmalenia i nadtopienia, na szczątkach samolotu. A wyrwane nity? Nity w ciałach ekshumowanych ofiar? Co je tam wstrzeliło? Nie twierdzę, ze wybuch, ale jak do tej pory nikt tej kwestii przekonująco nie wyjaśnił. Za to naukowcy wskazują właśnie na to, że takimi cechami szczątki tupolewa się wykazują (wywinięcia, wyrwania nitów) vide I i II Konferencja Smoleńska.
4. Krawędzie części kadłuba są powyginane zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz- poprawcie mnie, ale chyba ktoś tu próbuje obrazić czyjąś inteligencję. To, że w jakiejś części samolotu miał miejsce wybuch nie musi oznaczać, że miał on miejsce wszędzie. Nawet jeśli miał miejsce w kabinie pasażerskiej to nie musiał w skrzydłach albo w kokpicie. Oczywiście nie znam się na konstrukcjach samolotów, ale to co pisze Lasek brzmi absurdalnie nawet dla mnie.
5. Przeprowadzone badania obrażeń ofiar wykluczyły możliwość ich powstania w wyniku wybuchu.Poważnie? Bo Walentynowiczowie skarżą się nie tylko na to, że nie wiedzą gdzie leży Anna Walentynowicz, ale również na to, że korzystając z ekshumacji nie przeprowadzono badań na wpływ wybuchu/pożaru na ciało.
6. Zarówno świadkowie oczekujący na lotnisku w Smoleńsku jak i znajdujący się na trasie przelotu samolotu od bliższej radiolatarni do lotniska zgodnie zeznali, że nie słyszeli odgłosu wybuchu.Szkoda słów, polecam Anatomię Upadku, tam świadkowie od pierwszych minut opowiadają o wybuchach.
7. Przypominamy, że żaden z ekspertów posła A. Macierewicza nie był w Smoleńsku, nie widział miejsca katastrofy, nie badał wraku ani zapisów rejestratorów lotów.To nie bzdura, to prawda, tyle, ze dotycząca członków Zespołu Laska, ludzi instytucjonalnie zobowiązanych i pobierających pieniądze za znajomość rzeczy.
8. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.Czy o tej pewności wie prokuratura, która ciągle bada wątek udziału osób trzecich?
Lasek podał więcej „argumentów”, których jako laik nie umiem się odnieść. Ten zestaw bzdur jednak wystarczy mi w zupełności żeby nie mieć do nich krzty zaufania. Czy na pokładzie Tupolewa miał miejsce wybuch? Powtarzam: Nie wiem, ale sposób obrony tezy przeciwnej przez ludzi biorących pieniądze za rozwiązywanie tej zagadki budzi moje najgłębsze wątpliwości.
teskt opublikowany na blogpublika.com
Inne tematy w dziale Polityka