"Socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości" - tytuł jest cytatem ze słów generała Jaruzelskiego, wypowiedzianych 13 grudnia 1981 roku w komunikacie telewizyjnym będącym początkiem stanu wojennego. Za trzy dni mija więc 25. rocznica tego wydarzenia.
Dziś przypadkiem trafiłem na wywiad z prof. Józefem Szaniawskim w Telewizji Trwam. Profesor Szaniawski przeczytał udostępnione po raz pierwszy protokoły z posiedzenia Biura Politycznego tuż przed rozpoczęciem stanu wojennego (kwiecień 1981), w którym gen. Jaruzelski prosił o... zdjęcie go ze stanowiska premiera PRL. Kogo prosił? Towarzysza Breżniewa prosił, przywódcę bratniego ale obcego przecież państwa.
Generał Jaruzelski bał się więc stanu wojennego i prosił swoich przełożonych o odsunięcie go od tej odpowiedzialności. Nieco później Jaruzelski prosił Moskwę o pomoc zbrojną - a konkretnie o zabezpieczenie, czyli po prostu przygotowanie interwencji Armii Czerwonej w razie gdyby Polska stawiła nieoczekiwany opór podczas pacyfikacji przez ekipę Jaruzelskiego.
Argument ten był później wykorzystywany przez Jaruzelskiego i jego akolitów (Adam Michnik: "odpierdolcie się od generała") do obrony stanu wojennego według linii "mniejszego zła" - wprowadzamy stan wojenny, ale unikamy interwencji. Ujawnione do tej pory dokumenty Układu Warszawskiego pokazują, że Jaruzelski kłamał - to on sam prosił o "bratnią pomoc" ale Rosjanie posłali go na drzewo mówiąc że musi sobie poradzić sam.
Jaruzelski kłamał też wówczas, gdy mówił o ryzyku "wojny domowej" - jak zauważył Szaniawski, wojna jest wówczas gdy uzbrojone są dwie strony konfliktu. W przypadku Polski uzbrojona była wyłącznie milicja i wojsko. Przypomniał także o pozawojskowych ofiarach śmiertelnych stanu wojennego - np. wyłączenia telefonów w PRL na rozkaz Jaruzelskiego i Kiszczaka - także w szpitalach i pogotowiu. W rezultacie nieotrzymania pomocy zmarło co najmniej półtorej tysiąca osób. Nikt nie policzył tych, którzy zmarli bo w szpitalach nie wolno było ordynować cywilom niektórych leków i krwi, które oszczędzano dla wojska na rozkaz Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Osobna historia to rola Adama Michnika w kryciu Jaruzelskiego od odpowiedzialności. Tytaniczną pracę demaskatorską wykonał tutaj Rafał Ziemkiewicz w "Michnikowszczyźnie" (którą właśnie kończę i polecam). Ziemkiewicz sprawdził m.in. co pisała Wyborcza w każdą z rocznic stanu wojennego od swojego powstania w 1989 roku. Całą listę można znaleźć w książce, ale puentuje ją cytat: "13 grudnia to w Gazecie Wyborczej tylko coroczne święto generała Jaruzelskiego i jego podwładnych oraz okazja do oficjałki postkomunistów". Ciekawe co będzie w Gazecie w tym roku - kolejny wywiad z Jaruzelskim czy też może z byłym oficerem LWP narzekającym, że oni też ucierpieli przez stan wojenny - bo musieli marznąć na posterunkach, jak w 1993. Czy też może kolejny apel o ustawową abolicję dla "architektów stanu wojennego", jak w 1991, 2001 i 2005 roku?
Na zakończenie jeszcze jedna ciekawostka - prof. Szaniawski pokazał zdjęcia dokumenty dowodzące, że za pacyfikację Polski w 1981 roku generał Jaruzelski otrzymał na Kremlu jedno z najwyższych odznaczeń radzieckich. Dlaczego niby polski generał otrzymał odznaczenie obcej armii? Dlaczego ukrywał ten fakt do tej pory?
Sól w nasze rany, cały wagon soli
By nie powiedział kto, że go nie boli
Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
By nie powiedział kto, że widzi jasno
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka