Konrad Kozlowski Konrad Kozlowski
241
BLOG

ZWYCIĘSKIE POWSTANIE ANTYKOMUNISTYCZNE na przykładzie Okręgu Białostockiego NZW - część I.

Konrad Kozlowski Konrad Kozlowski Kultura Obserwuj notkę 0

Artykuł – garść refleksji dotyczących Powstania Antykomunistycznego powstał na podstawie moich badań, których rezultaty zaprezentowałem w publikacji „Nienawróceni”(wyd. Anhelli.Project, Ottawa 2019.), poświęconej moim bliskim, uczestnikom walki narodowo-wyzwoleńczej, a szczególnie mojemu śp. Ojcu – kpt. Bolesławowi Kozłowskiemu ps. „Grot”, „Hanka”, „Marek”, „Sowa”, „Przebłysk”, żołnierzowi NOW/NSZ/NZW, z-cy Komendanta Okręgu XV NZW Białystok, krypt. „Chrobry”. W tejże komendzie moja śp. Matka, ppor. Krystyna Kozłowska (z d. Chętnik) ps. „Maria”, „Cyganka”, „Nurt”, pełniła funkcję Szefa Wydziału III (Propaganda).


Słuchając opinii, jakie pojawiają się przy tematyce Wyklętych, można dojść do wniosku, że wielu, a może nawet większość Polaków postrzega Powstanie Antykomunistyczne w kategoriach klęski. Część społeczeństwa traktuje ów zbrojny wysiłek jako rozpaczliwy akt pozbawiony jakiegokolwiek sensu, bo z góry skazany na zagładę – ot, typowy obraz tragicznego polskiego losu; jakoby kolejne przegrane powstanie zbrojne. Ilustracją tego są sylwetki żołnierzy niezłomnych – desperatów, samotnie walczących jeszcze w latach sześćdziesiątych. Niewątpliwie tacy ludzie godni są wiekuistej chwały. Zasłużyli sobie na wieczną pamięć i pomniki. Niemniej, tym samym obraz powstania zostaje poważnie zawężony. W moim przekonaniu taka narracja bardzo zniekształca obraz Powstania Antykomunistycznego, a zwłaszcza odziera je z dokonań. Buduje fałszywy obraz w świadomości potomnych.
Zauważmy, że tak jednostronna ocena zjawiska dobrze wpisuje się w wysiłki komunistycznej propagandy, wg której powstanie zakończyło się „rozgromieniem band przez organa bezpieczeństwa”. Podobne „wiedzę” na temat Powstania Antykomunistycznego prezentują historycy - także o przekonaniach prawicowych i narodowych - a w konsekwencji - masy polskich obywateli.
Czy taka jest prawda?...

Tytuł nie jest prowokacją ani zabiegiem w celu otarcia łez. Jednak wiadomo, że np. zamiana kary śmierci na 15 lat więzienia stwarza zasadniczą różnicę. A przecież powstańcy wywalczyli o wiele więcej.
Chodzi mi o rozpoznanie zjawiska we właściwym kontekście, i przypomnienie faktów - realiów tamtej epoki. Po prostu, wielu z nas - zazwyczaj nieświadomie – uległo działaniom propagandy. Wiadomo, że celem nadrzędnym Wyklętych było wywalczenie niepodległości - tyle tylko, że taka możliwość nie wchodziła w rachubę. Kiedy wszystkie lądowe granice były otoczone przez Armię Czerwoną, Polska była odizolowana od Europy Zachodniej - nie było realnej szansy na rozwiązanie sytuacji drogą militarną. Dlatego walkę zbrojną uznawano za szaleństwo. Stawiano na inne formy aktywności. Komenda Główna NZW zalecała działalność wywiadowczą i propagandową. Pomimo tego, powstanie zbrojne wybuchło i stało się ważnym etapem na drodze do niepodległości. Przede wszystkim akcje podziemia miały odgrywać rolę demonstracji politycznej, będącej wyrazem niezgody na utratę niepodległości.

Przypomnijmy o ważnej okoliczności - o tym, że tragedia Powstania Warszawskiego – o czym się nie mówi – spowodowała ogólny upadek ducha; nastroje beznadziei. Kolejnym ciosem było rozwiązanie AK w styczniu 1945 r. Gasły nadzieje powszechnego powstania, a Polska jawiła się jako kraj bezbronny wobec sowieckiej okupacji. Trudno nie zgodzić się z opinią komendantów NSZ i NZW, ale i dowódców AK, że w taki sposób zaprzepaszczono znakomity dorobek organizacji. Dlatego - szczególnie w takiej sytuacji - bezczynność byłaby wyrazem uległości i zgody na sowietyzację; miałaby tragiczne konsekwencje.

Przypomnijmy w wielkim skrócie, co działo się podczas i po tzw. wyzwoleniu:

WALKI POWSTAŃCZE

Już w trakcie sowieckiej ofensywy, w okolicach rozklejane były ulotki z napisem „Śmierć bandytom z AK i NSZ”, a NKWD i SMIERSZ dokonywały aresztowań i mordów wśród żołnierzy podziemia niepodległościowego. Dla nich nie było miejsca w nowej rzeczywistości; uznawano, że są niereformowalni. Tak więc pozostanie „w lesie”, stało się koniecznością.
„Wyzwoliciele” poczynali sobie jak w podbitym kraju, grabiąc to, czego nie zniszczyli bądź nie zdążyli wywieźć Niemcy, np. wyposażenie fabryk i szpitali. Trwało dobijanie Polski, tak bardzo wykrwawionej po morderczej okupacji niemieckiej. Mnożyły się zabójstwa, grabieże i gwałty, dokonywane na ludności cywilnej. W terenie tworzono ośrodki nowej władzy, usiłujące wcielać w życie wielki plan zniewolenia polskiego społeczeństwa.
Jak wspominałem, wobec ogromnej militarnej przewagi okupacyjnej armii, Komenda Główna NZW zalecała raczej bierny opór i działalność propagandową. Walka zbrojna miała zostać ograniczona do tego, co konieczne. A jednak zachowanie Sowietów wymusiło działania zbrojne. Przypomnijmy i o tym, że - generalnie - żołnierze podziemia podzielali powszechne przekonanie o bliskim, a nieuchronnym konflikcie pomiędzy Zachodem a Sowietami, i postrzegali sytuację jako stan przejściowy. 
Już od lutego 1945 r. w centralnej Polsce dochodziło do walk z oddziałami sowieckimi. Nieco później stanowiły - zwykle w proporcji 4:1 - odwody grup UB i KBW, dokonujących akcji przeciwko podziemiu. Co ciekawe, dla większego bezpieczeństwa Sowieci nieraz występowali w polskich mundurach. Podziemie z założenia unikało walk z żołnierzami LWP.
W całej Polsce, ale szczególnie na terenach województw białostockiego, lubelskiego i rzeszowskiego – toczyły się zażarte walki z okupantem sowieckim i ich „polskimi” pachołkami. Epicentrum powstańczych działań stała się Białostocczyzna i północno-wschodnia część woj. warszawskiego. Na tych terenach od II połowy roku 1945 (po epizodzie z AKO) cały ciężar walki zbrojnej przejęło podziemie narodowe. Tu, wg źródeł ubeckich, znajdowało się „jedno z najgroźniejszych skupisk podziemia”. Taki stan rzeczy potwierdzają współcześni badacze: „W latach 1945-1947 największe natężenie walki zbrojnej NZW miało miejsce w Białostockiem, gdzie dużą aktywność wykazywały oddziały powiatowych PAS.” Dodajmy tu za UBP, że boje toczyły się szczególnie na terenach woj. białostockiego i części warszawskiego, gdzie działali mjr J. Szklarek „Lis”, płk. Wł. Żwański „Błękit”, kpt. R. Rajs „Bury” oraz kpt. Zb. Kulesza „Młot”. Przypomnijmy i o tym, że wielu żołnierzy AK kontynuowało działania zbrojne w szeregach podziemia narodowego. Cechą szczególną powstania był duży udział duchownych; nie tylko w charakterze kapelanów.
Podziemie udzielało schronienia licznym dezerterom z LWP, a – po sukcesach w walkach z okupantem – siły powstańcze „masowo”(!) zasilili ochotnicy, rekrutujący się z okolicznej ludności.
Organizacja chroniła walczących i społeczeństwo przed represjami. Z więzień i aresztów uwalniano osoby związane z podziemiem, likwidowano przedstawicieli reżimu i ich konfidentów, a także partyjnych agitatorów. Rozbijano ośrodki komunistycznej władzy. Dodajmy - powstańcy byli dobrze zaopatrzeni w broń, m.in. dzięki rozbrajaniu całych kompanii wojska i bezpieki. Był to okręg, w którym przez długie okresy nie funkcjonowały posterunki MO i UB, rozbite przez podziemie. Lata 1945-1946 były okresem wzmożonej aktywności; miały miejsce liczne akcje, potyczki, a wreszcie bitwy. Poza ożywioną akcją propagandową, ważną formą walki była działalność wywiadowcza. W ośrodkach komunistycznej władzy (aż po centralną) instalowano agenturę, co pozwalało niezwykle skutecznie walczyć z reżimem. Na tym polu odnotowano poważne osiągnięcia. Pozostaje długa lista dokonań, a w tym - poważnych sukcesów. Pełny obraz sytuacji wymaga dotarcia do dokumentacji sowieckiej.
Poczynania podziemia spowodowały silną kontrreakcję UBP i KBW w postaci 17 wielkich obław w II poł. 1946 r., naznaczonych wysoką liczbą zabitych i rannych. Pod koniec roku sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Już wtedy żołnierze organizacji – zgodnie z instrukcją KG NZW - zaprzestawali czynnej walki i wyjeżdżali na Ziemie Zachodnie, a część z nich zdołano przerzucić na Zachód. Nie oznaczało to rezygnacji z dalszej walki. Owi żołnierze pozostawali w składzie aktywnej rezerwy, na wypadek intensyfikacji bądź konieczności podjęcia kolejnych działań zbrojnych.

Warto sobie uświadomić, że - jako opór masowy - powstanie trwało do wiosny 1947 r. Owe „bandy” nigdy(!) nie zostały „rozgromione”, jak chełpliwie głosiła komunistyczna propaganda, ale same – poza niewielką częścią - zaprzestały zbrojnego oporu.

***

Pamiętamy z jakim trudem do świadomości społecznej przebijała się historia podziemia narodowego, „odkrywanego” po 1989 r. Towarzyszyły temu wściekłe ataki lewicy, często podszywającej się pod apologetów politycznej konkurencji, czyli nurtu sanacyjnego, wszechobecnego w AK. Tyle tylko, że faktycznie bliżej im do etosu GL i AL, a nawet UPA. Nic dziwnego, że kością w gardle stanął im dorobek podziemia narodowego. To jest głównym „grzechem” Powstania Antykomunistycznego.


Właśnie w takim środowisku pojawiła się humorystyczna i wcale nie nowa opinia na temat powstania:

O „POWSTANIU, KTÓREGO NIE BYŁO”?...

Podobne tezy stawiają historycy nastawieni wrogo do podziemia narodowego, które sprowadzają do „partyjnej bojówki”, wg najnowszych danych (z Objawienia?...) liczącej już tylko 40 tys. żołnierzy. Owe treści rozpowszechnia m.in. portal „ohistorie.eu”, prowadzony przez dr. Sł. Poleszaka, współpracownika prof. R. Wnuka, twórcy i redaktora „Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956”. Jest to nagrodzone dzieło IPN(!), z założenia mające stanowić kompendium antykomunistycznego ruchu oporu. Stąd czerpią wiedzę historycy i masy obywateli. Pan profesor jest także autorem artykułu pt. „Prezes IPN kontra demon postmodernizmu”, w którym przypomina o “zamieszczonej przez /.../ [niego] we wstępie do Atlasu tezie, że żadnego „antykomunistycznego powstania” w Polsce nie było.” Następnie zauważa: „Nie znam jednocześnie ani jednego dokumentu z epoki, ani jednej relacji członka XX-wiecznej konspiracji, w którym określiłby swoją ówczesną walkę mianem powstania. Prezes współtworzy nieoparty na źródłach mit, niezgodny z faktami i odczuciami aktorów wydarzeń.”…

Może warto odpowiedzieć na takie wyzwanie? (Nie oglądając się na p. prezesa.) -Czy można oczekiwać podobnej nazwy w aktach, które były wytwarzane przez ludzi, wcielających w życie tezy komunistycznej propagandy? Termin 'powstanie' sugeruje opór masowy, społeczny, a tymczasem propaganda komunistyczna przedstawiała powstańców jako garstkę bandytów, niemających jakiegokolwiek społecznego poparcia.
Jednak nawet tam owa nazwa występuje. (Miałem więcej szczęścia? ...) Studiując różne akta, kilkakrotnie natrafiłem na określenie „powstanie”. Nawet przypadkiem zacytowałem taką informację w mojej pracy: wg rozpracowania UBP, „na jednej z odpraw Komendy Okręgu” NZW (jesienią 1945 r.) mówiono o intensyfikacji walki z władzą w Polsce; o tym, że (wg odpisu UBP) „obecnie przechodzimy ostatni etap walki podziemnej”, dlatego istniejące „oddziały należy powiększyć i przystąpić do rozbijania posterunków M.O. oraz Urzędy Bezpieczeństwa [-]wszcząć oficjalną walkę powstańczą”. Wiemy, że właśnie taka sytuacja niebawem miała miejsce: "ppłk. "Iskra" Żwański, [...] zorganizował grupy dywersyjne i rozbił wszystkie posterunki milicji, z wyjątkiem Białegostoku i Łomży". Miało to miejsce około połowy 1946 roku. Ba, nawet w Białymstoku, ostatnie szańce UB przeżywały stan oblężenia, a oddziały NZW patrolowały ulice miasta. Działo się to na terenach, gdzie stacjonowały sowieckie pułki.

Z treści pewnego donosu dowiedziałem się, w roku 1963 przy okazji setnej rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego(!), mój śp. Ojciec – kpt. Bolesław Kozłowski ps. „Grot”, “Hanka”, „Marek” snuł plany i przeprowadzał konsultacje dotyczące ...budowy pomnika poległym partyzantom – towarzyszom broni. Jest to informacja wymowna, którą pozostawiam bez komentarza. (Nb. wielu ludzi, zwłaszcza z tamtego pokolenia, dostrzegało związek pomiędzy obu powstaniami. Nazwa występuje np. we wspomnieniach kpt. Zb. Kuleszy „Młota”.) 

***
Jak doszło do podobnej konkluzji? Skąd wzięły się tak niedorzeczne opinie na temat podziemia antykomunistycznego? -To postmodernistyczny owoc „naukowych ustaleń”. Musimy cofnąć się do wcześniejszej publikacji dr. Poleszaka "Podziemie antykomunistyczne w Łomżyńskiem i Grajewskiem (1944 – 1957)". Zawarty tam obraz formacji narodowych to ciemne, niemal brunatne tło – kontrast dla „wzorcowych” a pokojowych działań WiN, a w rzeczywistości - propagandowa wizja krytyków, a często i nienawistników Stronnictwa Narodowego. Jest zgodna z obrazem wyłaniającym się z propagandy ubeckiej, której „zależało na pomniejszaniu liczby żołnierzy walczącego podziemia. Podawano zazwyczaj, że NSZ i NZW to nieliczne organizacje zajmujące się bandytyzmem, terroryzujące ludność, niemające najmniejszego poparcia społeczeństwa." Ba, autor wręcz powtarza jej tezy i formułuje identyczne zastrzeżenia. Moją odpowiedź zawarłem w polemice: „W krzywym zwierciadle. Utrwalanie „czarnej legendy NSZ””. W zakończeniu pisałem: „niesłychane a tendencyjne wnioski, jakie wyciąga autor, powołując się przy tym na źródła, /.../ każą niestety dotrzeć do cytowanych źródeł, by się im uważnie przyjrzeć; ktoś zainteresowany tematyką, jest skazany na pracę od podstaw.” Niestety - było to „wołanie na puszczy”. Swoistym podsumowaniem sprawy był skandal z oszkalowaniem śp. sierż. J. Franczaka „Lalusia”.
Wspominam o tym z przykrością, i tylko dlatego, bo wygląda na to, że – po tylu latach - dla badaczy i publiczności praca dr. Poleszaka ciągle prezentuje stan badań podziemia narodowego w Białostockiem.

Podobne źródła wiedzy napędzają bezwstydnie niedorzeczne popisy lewackich „wikipedystów”. Wbrew wszelkim usiłowaniom, nie da się nijak zaprzeczyć, że działania żołnierzy podziemia po tzw. wyzwoleniu, już z samej definicji były powstaniem. Walczono o niepodległość, i ku temu zmierzała aktywność powstańców. Jako ruch masowy, ogólnopolski, skierowany przeciwko ośrodkom i siłom okupacyjnej władzy, powstanie wyrażało sprzeciw całego społeczeństwa, które tak licznie reprezentowali. Działaniami narodowców kierowały centralne władze, czyli KG NZW i Stronnictwo Narodowe.
Przypomnijmy przy tej okazji, że do tej pory nie powstała monografia podziemia narodowego w Białostockiem! To rozzuchwala nienawistników i bajkopisarzy. A tymczasem – z całą pewnością uczestnicy powstania zasłużyli na pamięć i miejsce w historii. Zmagania były świadectwem męstwa i poświęcenia tysięcy żołnierzy oraz cywili. Wielu z nich poległo, a tych co przeżyli, nieraz czekały bestialskie śledztwa i lata spędzone w więzieniach. 

C.D.N.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura