Konrad Kozlowski Konrad Kozlowski
126
BLOG

ZWYCIĘSKIE POWSTANIE ANTYKOMUNISTYCZNE na przykładzie Okręgu Białostockiego NZW - część II

Konrad Kozlowski Konrad Kozlowski Kultura Obserwuj notkę 0

SIŁY POWSTAŃCZE

Chciałem tu zauważyć, że stan liczbowy podziemia narodowego w literaturze historycznej jest b. zaniżony, co prowadzi do błędnych wniosków i ocen. Zwykle napotykamy b. ostrożne szacunki, a przecież dane na ten temat nie są tajemnicą. Wiarygodne informacje nt. Okręgu Białostockiego NZW opublikował kpt. Zb. Kulesza „Młot”; chodzi tu o 14 200 żołnierzy w momencie połączenia NSZ z NOW (8 maja 1945 roku). Dowiadujemy się także, że „w roku amnestii, czyli w 1947, zginęło w walkach 2200 żołnierzy, a 1670 było rannych” W raportach z r. 1953 funkcjonariusze UBP oceniali siły podziemia w Białostockiem w czasie amnestii na 7600 żołnierzy. (Z innych źródeł wynika, że ciągle były to dane b. zaniżone; wg kpt. „Grota” - co kilkakrotnie wspomniane jest w zeznaniach - w czasie amnestii organizacja liczyła ok. 12 tys. żołnierzy.) Okazuje się, że to nie rozwiązało sprawy liczebności powstańców. -No cóż... Przecież takie ustalenia należały do priorytetowych zadań UB, a ich rezultaty można znaleźć w aktach śledczych (aby móc je spokojnie „przeoczyć”...). Jakoś nie wzbudziły zainteresowania historyków, którzy podają liczby b. zaniżone. Autorzy „Atlasu podziemia niepodległościowego” niemal trzykrotnie zredukowali liczbę żołnierzy, uczestników powstania w Białostockiem! -A przecież owe rachunki były jeszcze wyższe. Wiadomo, że przez powstanie przewinęło się o wiele więcej ludzi, na co wskazuje „masowy” napływ ochotników z lokalnej ludności; zwłaszcza po sukcesach powstania, oraz wysoka liczba dezerterów z LWP. 


AMNESTIA 1947 R.

Amnestia z marca 1947 r. nie wzbudza entuzjazmu części badaczy narodowego podziemia. Także w publicystyce historycznej skorzystanie z amnestii bywa zaledwie wspominane i oceniane jako zjawisko negatywne, ba... faktycznie zdrada. Niektórzy twierdzą, że ujawnieni nie wykonali rozkazu przełożonego - komendanta okręgu. -Nie nie mieli ochoty umierać?... Krytycy – także autorzy poważnych opracowań – zapewne uważają, że walkę należało kontynuować.
Piszący o Wyklętych bystrze zauważają, że amnestia była li tylko „pułapką”, „podstępem komuny”. -A przecież nikt nie podejrzewał ubecji o dobre intencje! Ujawniający się nie byli ludźmi tak naiwnymi; doskonale rozumieli, o co chodzi komunie, której nie ufali; b. dobrze pamiętali amnestię z 1945 r. i mieli świadomość wielkiego ryzyka. Pozostawała kwestia amnestyjnych obietnic. Mimo oficjalnych uroczystych deklaracji i wszelkich gwarancji – dobrze zdawano sobie sprawę, że ujawnionych czekała wielka niewiadoma. I mieli rację; wielu zapłaciło dużą cenę.
Alternatywę stanowił wysiłek militarny bez najmniejszej szansy na zwycięstwo. Ujawnienie było trudnym kompromisem, podjętym w sytuacji bez wyjścia. Ważnym wskaźnikiem jest tu (cytowana wyżej) wysoka liczba poległych, rannych i pojmanych na skutek 17 obław, poprzedzających ogłoszenie amnestii. Pomimo tego, NZW w Białostockiem w dalszym ciągu dysponowało poważną siłą, zdolną wyrządzić komunistom duże szkody. Jednocześnie, przykrym zjawiskiem, odbierającym ludziom nadzieję, była obojętność Zachodu na sytuację w bloku sowieckim. Nasi „sojusznicy” bez większego sprzeciwu „łyknęli” rezultaty sfałszowanych wyborów w lutym 1947 r.
Bezpośrednią przyczyną zaprzestania oporu była – wobec zmęczenia latami okupacji i braku perspektyw na wywalczenie niepodległości - niechęć części żołnierzy do dalszej walki. Przestali słuchać rozkazów dowództwa i samowolnie zgłaszali się do komisji amnestyjnych. Z kolei nawet częściowe ujawnianie prowadziło do poważnej dekonspiracji i paraliżu dalszej walki, a szczególnie zmuszało kolejnych żołnierzy do pójścia w ich ślady. Faktem jest, że „w czasie amnestii ujawniła się tylko część członków konspiracji, przeważnie ci, którzy byli w zbrojnych oddziałach i zdekonspirowani. Większość utajnionych nie poszła do komisji amnestyjnych.” Dla wielu – nie był to akt kapitulacji, ale wymuszona sytuacją okresowa zmiana taktyki walki. (Przy tym wszystkim, często nie doceniali skuteczności działań bezpieki, przy której funkcjonariusze Gestapo byli tylko amatorami.) Dowódcy magazynowali broń, która była w dobrym stanie, natomiast z taką, która nie nadawała się do użytku zgłaszali się do komisji likwidacyjnych. Wg statystyk UBP, w Białostockiem ujawniło się ok. 22% żołnierzy NZW (a faktycznie ok. 14%), co nie było rezultatem zadowalającym. Raport UB z danymi opatruje następujący komentarz: „Baza ta podatna jest do prowadzenia wrogiej działalności skierowanej przeciwko Polsce Ludowej.” Niewątpliwie to pociągnęło za sobą śledztwa i dalsze aresztowania. Usiłowania UBP ukierunkowane były przeciwko kontynuującym walkę. Właśnie dlatego zmuszali ujawnionych do współpracy.

Z różnych artykułów i wypowiedzi niektórych przeciwników ujawnienia dowiadujemy się, że – generalnie – korzystający z amnestii byli więzieni i przesłuchiwani (a przy okazji „zdradzali kolegów”), a następnie mordowani. -Nie jest to prawdą, bo – inaczej niż w przypadku amnestii z 1945 r. - ogół(!) ujawnionych jednak przeżył. Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd. Tak się składa, że wychowałem się w środowisku uczestników powstania – członków rodziny, przyjaciół i znajomych, z których część przeszła śledztwa i inkarceracje. Pomimo tego uważali, że nie mieli alternatywy. Podobne opinie słyszałem od ludzi z innych regionów. Jeden z żołnierzy (a jest to opinia typowa) tak oto pisał o swojej decyzji ujawnienia: „dostałem list od swojego dowódcy – poznałem po piśmie, że to od niego – a w środku był wycinek z gazety o amnestii i z tego skorzystałem i całe szczęście, bo byłoby może trochę inaczej. Masa ludzi jednak nie ujawniła się. I za to były wyroki po 10 – 15 lat.” Znam więcej podobnych refleksji.
Inny z ujawnionych - wspominając oddział, w którym walczył, i kolegów - zauważył: „Przez [...] oddział przewinęło się ponad 80 osób (oddział liczył średnio 55 osób), chyba 20 % nie ujawniło się. Z tych 20 % prawie wszyscy wyginęli w przeciągu 2 lat.” ...

Jaki był los tych, którzy skorzystali z amnestii? -Niektórzy stali się obiektem zemsty funkcjonariuszy. Prawdą jest, że wielu doświadczyło brutalnych przesłuchań; zwykle dotyczyło to ludzi pełniących funkcje dowódcze. Po „odbyciu kary” często dalej byli szykanowani. Wiadomo też, że część ujawnionych utrzymywała kontakty z podziemiem, i brała udział w akcjach. W taki sposób formalnie łamali warunki amnestii, co stawiało ich w sytuacji bez wyjścia. Ludzie z tej grupy na ogół polegli w ciągu najbliższych lat. Duże wyroki otrzymywali nieujawnieni. Poza tym, przykre konsekwencje w postaci więzienia spotkały ludzi wspomagających podziemie; nie byli objęci amnestią.


OCENY, REZULTATY.

Nie ulega wątpliwości, że pozostanie w oddziałach zbrojnych, było utopią. Sam szef propagandy NZW kpt. J. Pilaciński ps. „Lech” po latach wyznał, że nawoływanie do kontynuowania walki zbrojnej stanowiło poważny błąd, gdyż w ówczesnej sytuacji geopolitycznej nie było żadnych szans na zbrojne pokonanie sowieckiego systemu, a podziemie było skazane na zagładę. Takie opinie jakoś nie zniechęcają krytyków amnestii, zniesławiających dowódców, którzy jednak podjęli właściwą decyzję. Raz jeszcze wspomnę, że w tym czasie białostocki okręg NZW dysponował siłą ok. 12 tys. żołnierzy, zdolną zadać komunistom poważne straty.
Mieli kontynuować walkę zbrojną? Co by to dało? -Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć ogrom tragedii; tysiące ofiar i morze łez Polaków – wojskowych, jak i cywili. Chodzi tu o następstwa: karne ekspedycje i pacyfikacje; o mordowanie, aresztowania, wyroki śmierci – po konfiskaty majątku itd. Szczęśliwie do tego nie doszło - ku wielkiemu niezadowoleniu tej grupy, która może najgłośniej krytykuje, ba – ostro potępia rozkaz o wybuchu Powstania Warszawskiego i wskazuje na ofiary wśród ludności cywilnej. W tym przypadku jednak stosują inną miarę. Nie bez podstawy niektórzy publicyści określają ową decyzję jako „obłęd”. Może warto o tym pomyśleć?...

Dlatego, biorąc pod uwagę perspektywy Powstania Antykomunistycznego - jego cele i osiągnięcia - było przedsięwzięciem niezbędnym, ale jednocześnie – jednym z narodowych powstań, które nie zakończyło się klęską. Paradoksalnie, do tego przyczyniła się amnestia. Przyjęcie jej było b. trudną decyzją. Niewątpliwie zaważyła tu endecka ideologia i myśl polityczna, w której nie było zgody na szafowanie polską krwią w rozpaczliwym wysiłku, który nie mógł przynieść zwycięstwa. Ważne było biologiczne przetrwanie narodu, tak bardzo wyniszczonego wojną. Fundamentem endeckiej ideologii jest Biblia i nauka społeczna Kościoła, która nie akceptuje samobójstwa.

***

Nasuwa się pytanie dotyczące oceny wysiłku i dokonań podziemia narodowego. Poeta odpowiada zgryźliwie: „Pozostał po nich w białym śniegu żółtawy mocz i ślad ich wilczy.

-Tylko tyle, bo wszystko, co było do osiągnięcia, zostało już dawno rozparcelowane i uwłaszczone - łącznie z wyjątkowym miejscem Polski w „demoludach”, prywatną własnością gospodarstw rolnych czy pozycją polskiego Kościoła - względnymi swobodami itd. A przecież dobrze wiemy, że Sowieci nie liczyli się z pokonanymi; nie czynili ustępstw ani koncesji. Zauważmy, że w tym czasie inni mieszkańcy „bloku” raczej nie sprawiali kłopotów. W „nagrodę” żyli w ostrzejszym reżimie.
Powstańcy niejako wywalczyli sobie prawo do życia. Był z tym duży problem, bo w sowieckiej rzeczywistości nie było miejsca dla żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Wyznawane wartości sprawiały, że dla wroga byli ludźmi niereformowalnymi. Dlatego czekała ich śmierć, więzienie i katorga, a niekiedy ceną przeżycia było zeszmacenie. Świadectwem tego jest amnestia z 1945 r. Komunistom najwyraźniej chodziło o pozbawienie życia jak największej liczby partyzantów. A jednak – po ciężkich walkach – bardzo zabiegali o porozumienie z podziemiem narodowym, bo jego żołnierze nie dali się wybić i łatwo pokonać, na co liczyła bezpieka. Ogłoszenie amnestii niewątpliwie było oznaką słabości komuny.
Przez lata PRL komuniści mieli pełną świadomość, że tylko stosunkowo niewielki procent walczących skorzystał z amnestii. Ten fakt długo utrzymywał służbę bezpieczeństwa w stanie gotowości. Siedzieli na beczce prochu. Jeszcze w latach 70. przeprowadzano śledztwa w sprawie składów broni w terenie.
Tak więc, pozostawiając dorobek Powstania Antykomunistycznego jako sprawę otwartą, chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że masowy sprzeciw wobec kolejnej okupacji w sposób oczywisty wyhamował sowieckie plany dotyczące Polski. Był koniecznością. Za to bierność i spolegliwość otwierały perspektywę …nawet na 17 republikę. Niemniej, bez szerszej analizy sytuacji i wglądu do archiwów sowieckich, pozostają jedynie tezy i ocena „po owocach”.

Nie można zapominać o pewnej ważnej okoliczności dotyczącej Podlasia:
Otóż, niezależnie od utraty wschodnich ziem Rzeczpospolitej, kolejnym zagrożeniem była dalsza redukcja terytorium. Chodzi tu o sprawę tzw. Białorusi Zachodniej, czyli województwa białostockiego. Przed laty prof. Szeremietiew zwrócił uwagę na „działalność specjalnej grupy operacyjnej podległej białoruskim władzom bezpieczeństwa, a wysłanej w drugiej połowie 1944 r. na Białostocczyznę. Być może świadczy to o zamiarze anektowania Podlasia do ZSRR (grupę białoruskiego NKWD rozwiązano w grudniu 1944 r.)? Przypomnijmy, iż w rezultacie paktu Ribbentrop – Mołotow Białostockie zostało włączone do Białoruskiej SRR, a Białystok ogłoszono stolicą tzw. Zachodniej Białorusi. W 1944 r., kiedy to wojska sowieckie ponownie wkroczyły na Białostocczyznę, pojawiła się uzasadniona obawa, że powtórzy się sytuacja z 1939 r. Ta świadomość miała ogromny wpływ na zaciętość oporu polskiego podziemia na Podlasiu.

Prawdopodobnie także i w tym przypadku opór podziemia ostudził zaborcze zapędy Sowietów. Liczyli się tylko z fizyczną siłą. Należy to docenić. W trudnych realiach politycznych i przy katastrofalnym układzie sił, powstańcy prowadzili skuteczną walkę. Dlatego przez lata PRL „bandyci z NSZ” byli celem komunistycznej propagandy; postrzegani jako niebezpieczna siła, a dlatego niszczeni, odzierani z godności i oskarżani o bandytyzm.

Mając to wszystko na uwadze, apeluję do publicystów i historyków: nie powtarzajcie tez ubeckiej propagandy! Gdy nie można mieć wszystkiego, należy docenić to, co się ma. Wysiłek i osiągnięcia powstańców zasługują na szacunek i godne upamiętnienie.





BIBLIOGRAFIA: (m.in.)

1. Bechta M. i Muszyński W.J., Przeciwko Pax Sovietica, IPN Warszawa, 2017.

2. Kozłowski K., „W KRZYWYM ZWIERCIADLE. Utrwalanie "czarnej legendy" NSZ.”

https://konrad-koz.blogspot.com/2011/07/w-krzywym-zwierciadle-utrwalanie_16.html

3. Kozłowski K., Nienawróceni. Kpt. Bolesław Kozłowski „Sowa”, „Grot”, „Marek”, „Hanka” - PZP/NOW/NSZ/MZW i jego rodzina. Anhelli Project, Ottawa 2019.

4. Kulesza Zb., Śledztwo wyklętych, ALFA, W-wa 1995

5. Szeremietiew R., „Najciemniejsza karta LWP”. Bibuła. Pismo niezależne, 01.03.2012. http://www.bibula.com/?p=52714

6. Wnuk R., „Prezes IPN kontra demon postmodernizmu”.

https://ohistorie.eu/2021/03/20/prezes-ipn-kontra-demon-postmodernizmu/


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura