Jeżeli Prezydent chciał ustawy ratyfikacyjnej przed szczytem NATO w Bukareszcie – to teraz nie powinien spieszyć się z samą ratyfikacją. Przynajmniej do połowy czerwca, do referendum w Irlandii. Jeżeli tam traktat zostanie odrzucony – Polska zyska możliwość ponownego podnoszenia swoich postulatów w procesie dalszych negocjacji.
Oczywiście to tylko szansa. Irlandia będzie obiektem zmasowanej presji, by „nie przeszkadzała”. Wynik jednak jest otwarty, bo główny motyw irlandzkiego sprzeciwu przy poprzedniej ratyfikacji – zastrzeżenia do wspólnej polityki zagraniczno-obronnej – teraz będzie o wiele bardziej aktualny. Nie mniej aktualne będą też chrześcijańskie zastrzeżenia do traktatu. Nawet jednak koniunktura otwarta odrzuceniem traktatu w Irlandii wymagałaby od naszych polityków odwagi ponownego podniesienia polskich postulatów: obrony pozycji Polski, potwierdzenia szacunku Unii dla życia chrześcijańskiego w Europie, dowodów wzrostu solidarności (w energetyce, rolnictwie i polityce rozszerzenia), uzasadniających wyposażenie Unii w nowe kompetencje. Tylko szansa – ale rezygnować z niej nie wolno.
Inne tematy w dziale Polityka