Ostatní Don Kichot polityki europejskiej, z oślim uporem starający się powstrzymać niepowstrzymywalny marsz europostępu i jedynego słusznego Weltanschauung, znowu dał o sobie znać. Czeski prezydent Vaclav Klaus zawetował ustawę „antydyskryminacyjną“, która miała dostosować czeskie prawodawstwo do dyrektyw Unii w sferze zakazu dyskryminacji w stosunkach pracowniczych i społecznych.
Tak jak wcześniej np. w przypadku związków partnerskich homoseksualistów, Klaus używa argumentacji, która wychodzi nie tyle z obrony wartości i tradycji, co z ortodoksyjnego liberalizmu starej szkoły. Stwierdza po prostu, że ustawa jest niepotrzebna, bo w Czechach istnieją już prawa chroniące podstawowe prawa człowieka i obywatela, a tworzenie kolejnej „super-ustawy“ wprowadziłoby zamęt do systemu prawnego. Ustawę scharakteryzował jako „broszurkę dydaktyczną“ z ideologicznym podtekstem, a celem prawa nie jest przecież „szerzenie oświaty“.
W kluczowym akapicie uzasadnienia weta stwierdza: „Republika Czeska nikogo nie dyskryminuje, nic więc dziwnego, że nie o to chodzi autorom ustawy. Ustawa chce uprawomocnić prawo do równego traktowania w stosunkach prywatnych, co jest z definicji niemożliwe (…) Państwo stara się w ten sposób „poprzez prawo zmusić nas do dobrego zachowania“, stawiając legislacyjne projekty w miejsce rodziny, zwyczajów i norm moralnych jako główny środek regulacji zachowań i wychowywania człowieka.
Szczególnie ostro atakuje Klaus przepisy wprowadzające „presumpcję winy“ w sprawach sądowych dotyczących „dyskryminacji“. Obowiązek udowodnienia przez oskarżonego, że „nie dopuścił się dyskryminacji“ określa jako „absurdalne“ zerwanie „z wszystkimi europejskimi tradycjami prawnymi.“
Na zakończenie jedna uwaga: ustawę antydyskryminacyjną przygotował – w odpowiedzi na wymagania UE – poprzedni centro-lewicowy rząd. Wówczas została odrzucona głosami liberałów z ODS oraz chadeków. W tej chwili rząd, w którym główną siłą jest ODS oraz chadecja przegłosował w parlamencie identyczną ustawę. Czy czeska prawica zmieniła w ciągu ostatnich dwóch lat zdanie o 180 stopni? Czy może zrozumiała, że postępu nie da się zatrzymać? I czy ktoś może jeszcze na poważnie wmawiać nam, że państwa członkowskie dysponują jakąkolwiek niezależnością w sprawach legislatywy?
Inne tematy w dziale Polityka