„Zabiegów dokonuje się i tak, i tak. Czy to się obrońcom życia podoba, czy nie”. – no to mnie wkurzyło. (notka pana Kaszubowskiego „Aborcja ponad wszystko”)
Kradzieży samochodów dokonuje się i tak, i tak – nawet, gdy nie podoba się to policjantom, bo mają dużo roboty – ba! nawet, gdy nie podoba się to właścicielom tych samochodów.
Autor uderza statystyką, że aborcji jest sporo, legalnych za granicą i nielegalnych u nas. I z tym trudno się kłócić, bo tak jest – ale nie jest to żaden argument do jakiejkolwiek akceptacji tego stanu. Nawiązując do samochodów, kradzieży jest sporo więcej – i ta statystyka nie kieruje nas do zakazu jej karania.
Pan Kaszubowski konkluduje swój wpis zdaniem: „Mamy więc wybór – albo podziemie i nielegalność wraz z niebezpieczeństwem i warunkami w jakich się to odbywa, albo legalność – zapewniając chociaż godne warunki ku temu”.
Niestety, w kwestii człowieczeństwa mamy tylko jeden wybór.
No i tu dwa wnioski:
1. Ochrona prawna przed morderstwem
Zabójstwo karzemy prawnie. I dotyczy to ofiar nam znanych, jak i nie znanych osobiście. Żałujemy, nawet jak zginie ktoś dla nas zupełnie anonimowy.
Chronimy się prawnie w zasadzie z dwóch powodów. Po pierwsze, aby nas nikt dla 2 zł nie starał się bezkarnie zabić i po drugie: bo jest to nieetyczne, niemoralne i nieludzkie. To nieludzkie jest wyjątkowym epitetem – człowiek nie powinien zabijać człowieka.
A zabity płód, noworodek – jest takim nieznajomym, którego wszakże nie znamy, ale wiemy, że jest on człowiekiem. Ba, nawet jeśli ktoś uważa, że „jeszcze człowiekiem nie jest” – to przecież szanse na tego człowieka ma oczywiste. Aborcja te szanse przekreśla, zabija je bezpowrotnie.
Dla mnie ta dyskusja sprowadza się do paradoksu. Jeśli zabiję studenta politechniki po absolutorium, ale przed obroną – to zabiłem tylko studenta, czy aż inżyniera? Problem prawdziwy w zakresie ewentualnego zadośćuczynienia dla rodziny, bo za inżyniera, to chyba więcej.
Istnieje też funkcja prewencyjna prawa. Ja nie wiem, czy kobieta zabijająca własne dziecko nie jest kandydatem na mordercę kogoś z wiekiem powyżej 9 miesięcy. Raz naruszona wrażliwość ludzka może dokonać spustoszenia w systemie decyzyjnym.
A prawo anty-aborcyjne ochrania przede wszystkim kobietę przed skutkami jej ewentualnej decyzji. Czyż nie słyszy się o problemach żołnierzy, którzy zabili kogoś na wojnie. Nawet w Polsce co czwarty żołnierz powracający z misji ma problemy psychiczne, bo zetknął się z decyzjami, które przerastają wrodzoną moralność. A żołnierz zabija wroga, którego najczęściej widzi z daleka – kobieta w takcie aborcji ma tego „wroga” dużo bliżej.
Zatem, czy umiecie sobie – zwolennicy aborcji – wyobrazić psychikę kobiety po „zabiegu”?
Trzeba przyjrzeć się skutkom decyzji aborcyjnej u kobiety. Tylko kogo to zainteresuje? Organizacje lewackie, które namawiają do aborcji, nie prowadzą domów dla samotnych matek – nie prowadzą też terapii poaborcyjnych.
Czy kobieta po aborcji nie będzie sobie przez całe życie zadawać pytania o słuszność decyzji? Przecież dyskusja, nawet ta medialna, będzie trwać do końca jej życia – co i raz będzie o tym słyszeć – problem do końca jej życia będzie uznaniowy – nikt jej nie utwierdzi w przekonaniu, tak – dobrze zrobiłaś. A decyzji nie da się cofnąć, nawet jak zmienią się jej poglądy. (co jej bardzo ważne – bo problem aborcji to w większości problem ludzi młodych, którzy mogą się jeszcze rozwijać).
Czy zatem prawo powinno wchodzić aż w takie rejony naszego zachowania, dla „naszego dobra”, a przeciw naszej auto-degradacji? A i owszem wchodzi i w bardziej „prozaiczne”: Państwo prowadzi przymusowe leczenie alkoholików i różne programy anty-alkoholowe, ogłasza nielegalność narkotyków – co powoduje dyskomfort pragnących się w swojej wolności zaćpać; nakazuje jeździć w pasach, uchwala setki przepisów bhp – i to wszystko dla naszego dobra.
Czy zatem nie powinno chronić kobiety przed nią samą? Bo uznanie, że po kobiecie decyzja o zabiegu „spłynie po niej spokojnie” jest ubliżaniem jej człowieczeństwu.
2. Komfort mordercy
„albo podziemie i nielegalność wraz z niebezpieczeństwem i warunkami w jakich się to odbywa” – przypomnienie cytatu.
A dla kogo jest ta nielegalność niebezpieczna? A czemuż mam zabiegać o dobre warunki i komfort osób, które chcą zabić kogoś ze swojej najbliższej rodziny, bo w danym momencie nie mają zamiaru z różnych powodów jej powiększać? (faktycznie zmniejszyć jej liczebność)
Oczywiście, że żałujemy przestępcy, który zginał, lub został ranny w wyniku policyjnego pościgu. Ale jego dyskomfort tej sytuacji, to jego własny wybór. Człowiek podejmujący decyzję o przestępstwie sam rezygnuje z komfortu.
Autor pisze: „dać szansę wyboru i podjęcia własnej decyzji”. I tego nikt nikomu nie zabiera. Przecież nie zabieramy wolności wyboru złodziejom, mordercom – informujemy ich tylko o konsekwencjach tego wyboru.
- - -
I jeszcze jedno: aborcja nie jest sprawą religii i wyznania. Wiele osób próbuje skierować tę dyskusję na oś ciemnogród – wyzwolenie. A to jest problem zwyczajnie cywilno-prawny. Prawo nie zna innego „powstawania” ludzi, jak połączenie komórek. Nie można prawnie ilościami tygodni odczłowieczyć płodu, bo wchodzi się w czysto hitlerowskie dywagacje z ustawy o rasie.
Prawo musi bronić inżyniera, i studenta, i maturzystę, i gimnazjalistę, i przedszkolaka, i noworodka, i …
Inne tematy w dziale Polityka