Z czego wynika agresja prawicowców, skierowana przeciwko gorszym - ich zdaniem - prawicowcom i centroprawicowcom?
A może moja intuicja dobrze mi podpowiada, że to też są celowe działania? Że to wcale nie "wyżsi", "lepsi" prawicowcy (kojarzący mi się nieodmniennie z nadczłowiekiem Nietzschego i Marksem), ale lewaki usiłujące zniechęcić do prawicy wahający się elektorat...?
Cytat z mojego komentarza:
"Ludzie o podobnych odczuciach do Pana czy do mnie nie są zacietrzewieni, nie obrażają centroprawicy (ja ciągle dostaję po uszach od tych "bardziej prawicowych", ale czy można być "bardziej Polakiem" lub "bardziej patriotą"?).
Zgadzam się z Panem, że nacisk powinno położyć się na bieżące sprawy (być może też dlatego, że straciłam nadzieję na rozwikłanie "zagadki smoleńskiej" na tym świecie...): bo ludzi, zwłaszcza młodych, wychowanych w ogłupiających już szkołach nie obchodzi historia, nie obchodzi Smoleńsk, a tym bardziej Katyń, chcą żeby naprawdę "żyło im się lepiej". Są ślepi, ufni w "prawdy TVNu", głusi na rozsądek, ale mrówczą pracą można powoli im te powieki otwierać... tylko potrzebujemy pomocy partii prawicowych i ludzi prawicy.
Nie obrażajcie nas za to, że czytamy "Do Rzeczy" czy "W Sieci", bo uważacie, że "Gazeta Polska" prezentuje jedynie słuszną linię. Zbliżacie się w tym do czytelników "Wybiórczej". Przymniknijcie oczy na nasze niedoskonałości i pomóżcie. Czy proszę o zbyt wiele?"
